Dwie godziny przed meczem Dominik Furman i Ivica Vrdoljak spacerowali w dresach Wisły Płock przed stadionem Legii. - Mówiłeś, że w innym klubie nie zagrasz - zagadywali Chorwata kibice. - Cóż, takie życie - wzruszał ramionami piłkarz. Trzy lata temu obaj grali w środku pomocy warszawskiej drużyny. Dziś walczą o piłkarską reanimację. Vrdoljak o to, by w ogóle wrócić na boisko, bo przez uraz kolana nie gra już od 16 miesięcy. Ambicją Furmana jest kolejny transfer i możliwość zaistnienia w jednej z mocnych zagranicznych lig.
Korytarze na stadionie Legii do dziś ozdobione są zdjęciami, na których widać radość Furmana po zdobytych trofeach i golach. Pomocnik rozgrywał w piątek swój osobisty mecz. Rok temu opuszczał Legię z poczuciem żalu. W zespole stawał na nogi po długim okresie bez regularnych występów w Toulouse. Dostał zapewnienie, że klub chce na niego postawić i poważnie rozważa transfer definitywny. On chciał w Warszawie zostać. Z dnia na dzień dowiedział się, że lepiej będzie, jeżeli zimą 2016 roku poszuka sobie jednak nowego zespołu. Odszedł do Hellasu Verona.
Na stadionie Legii zagrał po raz pierwszy jako zawodnik innego klubu. Przed meczem zapowiadał, że chce się wszystkim przypomnieć. - Wiem, że wypruje sobie flaki, żeby się dobrze zaprezentować. Ma w sercu kawałek Legii. Dobrze go znam, to dobry piłkarz - mówił o piłkarzu Jacek Magiera. I jakby przewidział, że będzie to wieczór Furmana. Wskazywał również na to pierwszy mecz obu zespołów. W lipcu, gdy Wisła przegrała w Płocku z Legią 2:4, Furman miał dwie asysty. W 63. minucie piątkowego spotkania w Warszawie strzelił pięknego gola. I na tym nie skończył.
Najpierw jednak dwie bramki zdobyli gospodarze. Od kilku dni w klubie niemal otwarcie mówiło się, że w najbliższym czasie najważniejszy będzie środowy mecz Ligi Mistrzów ze Sportingiem Lizbona. Mecz, który w przypadku zwycięstwa mistrzów Polski, zapewni drużynie grę w Lidze Europy na wiosnę. Spotkanie z Wisłą miał być "odpoczynkiem" i wszystko wskazywało, że gospodarze łatwo je wygrają.
Po dziesięciu minutach gola strzelił Nemanja Nikolić. Dla napastnika była to dopiero siódma bramka w tym sezonie. Aż trudno uwierzyć, ale dokładnie rok temu, 2 grudnia 2015 roku, Nikolić miał w swoim dorobku już 19 goli w ekstraklasie. Po przerwie drużyna Jacka Magiery zadała gościom kolejny cios. Dośrodkował Bartosz Bereszyński, a Kasper Hamalainen z bliska pokonał pewnie Seweryna Kiełpina. W głowach piłkarzy Legii ten mecz się w tym momencie skończył. Ale Wisłę poderwał Furman. Po godzinie gry pokonał Arkadiusza Malarza pięknym uderzeniem zza pola karnego. Po trafieniu nie drgnęła mu nawet brew. Piłkarz nie okazał radości z szacunku do miejsca, gdzie się wychował, ale nie zamierzał okazywać byłym kolegom litości. W końcówce meczu dośrodkował z rzutu wolnego, a drugą bramkę dla beniaminka ligi zdobył Kamil Sylwestrzak.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski w Borussii. Od Lewangłupskiego do Lewangolskiego
Po ostatnim gwizdku sędziego wymowny był obrazek kłócących się ze sobą piłkarzy Wisły. Mieli do siebie pretensje, że tego meczu nie wygrali.
Legia Warszawa - Wisła Płock 2:2 (1:0)
1:0 - Nemanja Nikolić 10'
2:0 - Kasper Hamalainen 56'
2:1 - Dominik Furman 63'
2:2 - Kamil Sylwestrzak 78'
Legia: Arkadiusz Malarz - Bartosz Bereszyński, Jakub Rzeźniczak, Michał Pazdan, Łukasz Broź - Thibault Moulin, Tomasz Jodłowiec, Kasper Hamalainen (84. Waleri Kazaiszwili), Vadis Odjidja-Ofoe, Michał Kucharczyk - Nemanja Nikolić (64. Aleksandar Prijović).
Wisła: Wisła: Seweryn Kiełpin - Cezary Stefańczy (66. Kamil Sylwestrzak), Bartłomiej Sielewski, Tomislav Bozić (87. Przemysław Szymiński), Patryk Stępiński - Dominik Furman, Maksymilian Rogalski, Piotr Wlazło, Siergiej Kriwiec (64. Dimitar Iliew), Arkadiusz Reca - Jose Kante.
Sędziował: Jarosław Przybył (Kluczbork).
Żółte kartki: Broź (Legia) - Stefańczyk (Wisła).
Widzów: 21 821