Piłkarze Pogoni Szczecin przeważali pod względem posiadania piłki w pierwszej połowie, ale nie oddali nawet celnego strzału. Po przerwie konkretów pod bramkami wciąż było niewiele, ale drużyny było stać na zdobycie gola. Do remisu 1:1 doprowadzili Adam Buksa i jego imiennik Frączczak.
- Chcieliśmy się dobrze pożegnać z kibicami w Szczecinie. W tym roku już nie zagramy przed własną publicznością, więc zamierzaliśmy zrobić wszystko, by zdobyć pełną pulę. Na boisku absolutnie nie zasłużyliśmy na zwycięstwo, ponieważ mieliśmy za mało atutów - ocenił Kazimierz Moskal, trener Pogoni.
Po wyrównaniu Portowcy mieli pół godziny, by zdobyć zwycięskiego gola. Gra wyrównała się i Pogoń nie miała już tak wyraźnej przewagi jak przed przerwą. Trener Moskal zwrócił uwagę na jałowe zmiany, których dokonał. Z ławki rezerwowych weszli na boisko Zwoliński, Matynia oraz Kort.
- Biorę to na siebie. Zmiany, które przeprowadziłem, nic nie wniosły do naszej gry i jest to moja wina, że postawiłem akurat na takie rozwiązania. Szukałem czegoś innego niż znalazłem. Nie będę oceniać indywidualnie, ale całościowo roszady były nietrafione - przyznał trener.
ZOBACZ WIDEO Bóg, futbol, Borussia. Polak, który zatrzymał papieża
Drużynie Moskala pozostał do rozegrania jeden mecz przed przerwą zimową. Przeciwnikiem Pogoni będzie Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Podczas spotkania z Zagłębiem Rafał Murawski trzymał się kilkakrotnie za mięsień, ale bezpośrednio po zejściu z boiska nie zgłosił kontuzji.
- Przegrupujemy się na treningu. Bezpośrednio po meczu z Zagłębiem mam kilka dylematów co do składu. Zrobimy jednak wszystko, by przywieźć dobry wynik z Niecieczy - powiedział Moskal i przedstawił sytuację Dawida Kudły, który w piątek nie zasiadł nawet na ławce rezerwowych. - Dawid nie jest w pełni sił. Od meczu z Puszczą praktycznie nie trenował, dlatego nie było sensu brać go nawet na ławkę rezerwowych.