Zagłębie czeka niezwykle pracowity tydzień. Najpierw w sobotę na inaugurację Miedziowi pokonali Górnika Łęczna. Był to ich pierwszy oficjalny mecz w tym sezonie. Już we wtorek czeka ich jednak ważna potyczka z Ruchem w ćwierćfinale Pucharu Polski. Z kolei w niedzielę w Łodzi dwukrotni mistrzowie Polski zagrają z Widzewem. Dlatego też lubinianie mogą wyjść w Chorzowie w nieco rezerwowym składzie. - Nie ukrywam, że myśląc o Widzewie, już myślę o Ruchu Chorzów. Cała mądrość będzie polegała na tym, kim i jak zagrać z Ruchem, żeby zrealizować priorytet, a takim jest liga. I to będzie nasze zmartwienie i planowanie czasu, aby rozegrać mecz w Chorzowie - wywalczyć dobry rezultat, a przy okazji nie zaniedbać zawodników - tłumaczy Robert Jończyk.
Tymczasem Szymon Kapias twierdzi, że Zagłębie nie może odpuścić spotkania z Ruchem. - Ludzie nie mają tutaj takiego charakteru, żeby odpuszczać. Na pewno będziemy walczyć, bo gramy w Chorzowie z Ruchem, który ma jakąś markę. Rozpoznają go nawet w Europie. Jest historią polskiej piłki i takie mecze elektryzują. Nie będzie tak, że wyjdziemy i odpuścimy to spotkanie. Doszliśmy do 1/4 finału Pucharu Polski i tu już się nie odpuszcza. Zostało parę meczów i można wznieść to trofeum i zapisać się w historii - mówi Kapias.
Faktem jest jednak, że Miedziowi posiadają szeroką ławkę rezerwowych i Robert Jończyk może dokonać kilku zmian. Od pierwszej minuty mogą zagrać Joel Pires, Łukasz Hanzel czy Robert Kolendowicz. Wszyscy trzej rozpoczęli sobotni mecz z Górnikiem na ławce rezerwowych. Czy jednak wypowiedź Jończyka mogła być zasłoną dymną? Zagłębie w swojej kolekcji nie ma jeszcze Pucharu Polski, chociaż dwa razy grało w finale tych rozgrywek.