Cracovia zakończyła rundę jesienną na 14. miejscu w tabeli Lotto Ekstraklasy. W 20 meczach Pasy zdobyły tylko 20 punktów i to ich najgorszy wynik, odkąd wprowadzono do życia reformę ESA 37, czyli od sezonu 2013/2014. Na tym samym etapie poprzedniej kampanii krakowianie mieli na koncie 35 punktów i byli trzecią siłą ligi.
Prezes Janusz Filipiak zapowiedział, że Jacek Zieliński może spać spokojnie, ponieważ nadal będzie szkoleniowcem Pasów. Mało tego, właściciel krakowskiego klubu zamierza pomóc trenerowi w pracy poprzez wzmocnienie składu.
- Chcemy grać o wyższe cele i dlatego budujemy nową drużynę. Trener chce głównie zawodników z ligi polskiej i Polaków. Prowadzimy rozmowy, a niektóre z nich przeciekły do mediów. Chcemy złożyć ofertę większej liczbie zawodników - mówi Filipiak. Wspomniane "przecieki" to m.in. Kamil Mazek z Ruchu Chorzów i Gerard Badia z Piasta Gliwice.
Dawniej Filipiak narzekał, że pozyskanie zawodnika z innego klubu ekstraklasy jest trudne do przeprowadzenia, ale teraz jest pewny swojej pozycji na rynku: - Za chwilę Cracovia będzie jedynym poza Legią klubem, który płaci kontrakty. Mamy też dobrą historię transferów - jesteśmy klubem, w którym można dobrze zarobić w Polsce i z którego można trafić do dobrego klubu poza Polską.
ZOBACZ WIDEO Bóg, futbol, Borussia. Polak, który zatrzymał papież
W letnim oknie transferowym Cracovia sprowadziła aż 10 zawodników, ale tylko Piotr Malarczyk, Tomasz Brzyski, Mateusz Szczepaniak i Krzysztof Piątek grali regularnie. Pozostali, w tym obcokrajowcy, mocno zawiedli.
- Kilku zawodników opuści klub i weźmiemy na ich miejsce nowych. Nie jest powiedziane, że wszyscy zaskoczą, ale nie widzę w tym nic złego. Ściągając zawodników z zagranicy, oglądamy ich w ich środowisku. Liga polska poszła w górę, gra jest na wyższym poziomie niż kiedyś i trudno oczekiwać, że każdy się sprawdzi - tłumaczy Filipiak.