Chciałbym zostać tutaj na dłużej - rozmowa z Danielem Treścińskim, piłkarzem Stali Stalowa Wola

Stal Stalowa Wola po rundzie jesiennej nie zajmowała zbyt dobrej pozycji w tabeli. Działacze w przerwie zimowej ostro wzięli się jednak do pracy i sprowadzili ośmiu nowych zawodników. Wśród nich znalazł się między innymi były gracz Zagłębia Sosnowiec i GKS-u Katowice - Daniel Treściński. - Przyjechałem, zobaczyłem, podpisałem i jestem - mówi w obszernej rozmowie z portalem SportoweFakty.pl nowy zawodnik jedynego przedstawiciela Podkarpacia w pierwszej lidze.

Artur Długosz: Trafił pan z GKS-u Katowice do Stali Stalowa Wola. Dlaczego właśnie do Stali?

Daniel Treściński: Dlaczego do Stali? Wiadomo, w Katowicach były problemy finansowe. Rozwiązałem tam kontrakt, zadzwonił do mnie trener Władysław Łach, porozmawialiśmy. Przyjechałem, zobaczyłem, podpisałem i jestem.

Liczy pan na możliwość gry w podstawowym składzie?

- Będę walczył i będę się starał, żeby tak było. Wiadomo, że każdy ma swoje ambicje. Ja chcę grać. Zobaczymy jak to będzie.

GKS Katowice to uznana marka w Polsce. Przenosiny do Stali to dla pana w pewnym sensie degradacja sportowa?

- Nie, dlaczego? To jest pierwsza liga, w Katowicach jest pierwsza liga. Ambicje są. Wiadomo, będziemy walczyć teraz o cel, który jest akurat taki, jaki jest. Miejmy nadzieję, że wszystko będzie dobrze, a może się uda, że od przyszłego sezonu będziemy już walczyć o wyższe cele.

Jak pan ocenia okres przygotowawczy?

- Szczerze mówiąc dosyć ciężko. Wykonaliśmy jednak dobrą pracę. Myślę, że to będzie wszystko procentować w meczach ligowych.

Wyniki meczów sparingowych były w kratkę. Jak to się przełoży na rozgrywki ligowe?

- Trudno to w tej chwili powiedzieć, zobaczymy po pierwszym spotkaniu.

Pierwszy mecz mieliście zagrać z Motorem Lublin, to spotkanie jednak się nie odbyło i zostało przełożone na kwiecień. Nie wpłynie to jakoś demobilizująco na was?

- Myślę, że nie. Wydaje mi się, że będziemy mieć tydzień dłużej na to, by poprawić te rzeczy, których nam niby brakowało przed pierwszym pojedynkiem. Sądzę, że wszystko będzie dobrze.

Na waszą korzyść na pewno może zadziałać to, że pierwsze spotkanie zagracie przed własną publicznością...

- Tak, to na pewno. Liczymy na kibiców, żeby nas wspomagali. Wiadomo, że Korona Kielce jest bardzo dobrym przeciwnikiem. Będziemy walczyć. Jestem przekonany, że uda się zrobić dobry wynik.

Oglądaliście na pewno mecz kieleckiego zespołu. Zawodnicy Korony zagrali bardzo dobre spotkanie. Nie przestraszyliście się, że zespół z Kielc przyjedzie do Stalowej Woli i w pewnym sensie was "rozklepie"?

- Ja na przykład oglądałem potyczkę Korony Kielce z Widzewem Łódź. Był to dobry mecz. Zarówno w wykonaniu jednej, jak i drugiej drużyny. Tak jak jednak powiedziałem, na pewno będzie to ciężkie spotkanie, ale jestem przekonany, że po nim będziemy zadowoleni.

Do Stali przyszło ośmiu nowych zawodników. Nie będzie wam brakowało zgrania? Na początku może nie wszystko będzie funkcjonowało tak jak to powinno wyglądać?

- Trudno mi powiedzieć. Jestem dobrej myśli. Wydaje mi się, że to zaskoczy i będzie dobrze. W meczach kontrolnych występowaliśmy w różnych ustawieniach i w różnym zestawieniu osobowym. Wydaje mi się, że już się troszeczkę poznaliśmy i to będzie dobrze wyglądać.

GKS Katowice zremisował w ostatnim pojedynku ligowym. Żyje pan jeszcze tym, co się dzieje w Katowicach?

- Nie, ja już tym nie żyję. Ja tam poszedłem grać, chciałem się odbudować po kontuzji, ale... Za dobrze nie wspominam gry w GKS-ie, tym bardziej, że wiadomo jaką oni mają sytuację finansową. W ogóle nie płacili. Naprawdę mieliśmy tam bardzo ciężko. Szacunek dla tych chłopaków, którzy tam zostali i będą się starać coś tam jeszcze robić, bo czynią to za darmo.

Wszystkie sprawy z GKS-em Katowice ma pan już uregulowane?

- Gdzie tam... Tu trzeba się sadzić w sądzie przy PZPN-ie. Niestety taka jest prawda. Dałem im już ostateczne wezwanie do zapłaty, ale nie kwapią się, żeby je zrealizować. Skończy się więc wiadomo gdzie - na najgorszym, w polubownym sądzie przy PZPN-ie.

Przychodząc do Stali Stalowa Wola też na pewno pan wiedział, że sytuacja finansowa tego klubu także nie jest idealna...

- Tu nie chodzi o to, że sytuacja jest nieciekawa. Rozmawiałem z trenerem i on zapewniał, że klub jest wypłacalny. Nie są to pieniądze duże, ale są. Tak jak mówiłem, że w Katowicach nic nie zarobiłem, to też chciałem stanąć na nogi, nie przejmować się tym, że nie ma pieniędzy. Przyjechałem, na razie jest wszystko w porządku, a jak będzie w przyszłości to zobaczymy.

O tym, że trafił pan do Stali zadecydowała głównie osoba trenera Łacha, czy były też jakieś inne względy?

- Tak jak powiedziałem wcześniej chciałem też zmienić środowisko, uciec z tamtych swoich stron. Wiadomo, grałem też w Sosnowcu przez sześć lat, w Katowicach pół roku. To już był czas na zmiany. Postanowiłem sobie, żeby zmienić troszeczkę rejon.

Przygoda z Sosnowcem nie zakończyła się chyba dobrze?

- Przygoda z Sosnowcem była jaka była. Sprawę w sądzie z nimi wygrałem, też są mi dłużni pieniądze. Teraz będzie znowu kolejna sprawa, jeszcze mi muszą wypłacić należności za kontrakt. W każdym bądź razie sprawa była jaka była, ja jeszcze nigdzie nie byłem, zarzutów żadnych nie mam, wcale się nie przejmuję i dlatego z nimi walczę w sądzie. To co prasa pisała - prasa pisze wiele rzeczy. Nie we wszystko się wierzy. Jak poszedłem do Katowic zadawali mi to samo pytanie, ale najpierw trzeba udowodnić winę, a później oskarżać.

Miał pan jeszcze jakieś inne propozycje poza tą ze Stali?

- Miałem z Kolejarza Stróże, tak jak chyba wszyscy zawodnicy. Chciał mnie jeszcze trener Osyra z Katowic, ja też się wahałem. W grudniu podpisałem umowę z menadżerem i tak czekałem na swoją szansę. Na razie jestem zadowolony.

Jakie cele stawia pan sobie na tą rundę?

- Cele? Najwyższe. Oczywiście grać w pierwszym składzie, to jest przede wszystkim najważniejsze, bo wiadomo, że każdy ma swoje ambicje oraz myślę, że to, aby być jak najwyżej w tabeli. Każdy mecz na pewno będzie ważny i będziemy grać o trzy punkty. Jak to będzie wyglądało, to zobaczymy.

Rozważa pan pozostanie na dłużej w Stalowej Woli?

- Oczywiście. Na razie mam podpisany kontrakt do czerwca, ale z klubem mam na 1,5 roku. Zobaczymy w czerwcu jak to będzie. Jestem dobrej myśli i na pewno też chciałbym zostać tutaj na dłużej, mieć spokojną głowę, ściągnąć rodzinę i grać tutaj w Stalowej Woli i pomóc Stali. Chcę powalczyć o jakieś wysokie cele, bo ambicję mam, choć już u mnie jest trójka z przodu to ambicje są zawsze.

Kto spadnie z ligi?

- Nie wiem, trudno powiedzieć. Ciężka będzie walka, zobaczymy jak to będzie. Myślę, że pięć pierwszych kolejek będzie taką namiastką tego, co się będzie działo.

A kto awansuje?

- Kurczę, nie wiem. Też trudno powiedzieć. Oglądałem mecz Korony z Widzewem, fajnie grali, dobry mecz na pierwszoligowym poziomie. Myślę, że Widzew, Korona, Zagłębie czyli drużyny które będą rywalizowały ze sobą.

Zaskoczyły pana wyniki ostatniej kolejki? Zwycięstwo Warty Poznań, remis GKS-u Katowice?

- Troszeczkę nas to zaskoczyło. My musimy jednak patrzeć na siebie. Nie spoglądamy na nikogo innego. Każdy mecz gramy o trzy punkty, bo taki mamy cel.

Jakim wynikiem zakończy się mecz pomiędzy Stalą Stalowa Wola a Koroną Kielce?

- Naszym zwycięstwem.

Komentarze (0)