Radni chcieli pomóc Warcie, ale prezydent się nie zgodził

Działacze Warty wciąż nie rezygnują z poszukiwania pomocy u władz Poznania. Na ostatniej sesji rady miasta gościł prezes klubu, Janusz Urbaniak oraz grupa najwierniejszych sympatyków Zielonych. Dyskusja była długa, ale efektów nie przyniosła - donosi Gazeta Wyborcza.

W tym artykule dowiesz się o:

Sternik Warty miał okazję, by raz jeszcze zapoznać radnych z trudną sytuacją finansową klubu, bowiem został zaproszony na mównicę. - Dopadł nas kryzys. Żeby przetrwać, potrzebujemy wsparcia od miasta - powiedział Janusz Urbaniak.

Prezes Zielonych szczegółowo wytłumaczył również, jaka jest przyczyna powstania luki w budżecie I-ligowca. - Mieliśmy nóż na gardle: albo spłacimy długi sprzed 10 lat, albo przyjdzie do nas komornik. Zapłaciliśmy. I teraz brakuje nam tych pieniędzy na piłkę nożną - dodał.

Głos zabrali także przedstawiciele kibiców Warty, którzy podważali sens hasła "Poznań stawia na sport". - Prosimy radnych, żebyśmy nie musieli pisać w historii, że ta Rada Miasta była grabarzem naszego klubu! Składamy nasz los w wasze ręce - mówiono.

Radni wysłuchali tych wystąpień i przynajmniej część z nich dała się przekonać. Ale to jeszcze za mało, by Warta mogła liczyć na ok. 300-400 tys. zł, czyli tyle, ile potrzebuje, by zamknąć budżet.

- Prawda jest taka, że możemy co najwyżej apelować do prezydenta. Pieniądze na sport zostały podzielone, kiedy przyjmowaliśmy budżet. Teraz nie możemy nic zrobić - powiedział Gazecie Wyborczej przedstawiciel Prawa i Sprawiedliwości, Maciej Przybylak.

Wiceprezydent Poznania, Maciej Frankiewicz rozwiał wszelkie wątpliwości i poinformował, że zgody na dokonanie zmian w budżecie nie będzie. - Jeżeli zrobilibyśmy wyjątek, to za chwilę mielibyśmy kolejne prośby o dodatkowe dotacje - stwierdził.

Póki co zatem poznański klub musi poszukiwać sponsorów, gdyż wszystko wskazuje na to, że na bieżącą działalność nie otrzyma od miasta żadnych pieniędzy. Warta będzie wspierana ze środków publicznych tylko w zakresie modernizacji stadionu.

Źródło artykułu: