Kamil Wojtkowski: Krytyka mnie napędza. Jestem gotowy

- Krytyka mnie napędza. A jak mi ktoś mówi, że czegoś nie zrobię, to chcę udowodnić, że się myli - mówi WP SportoweFakty Kamil Wojtkowski z rewelacji niemieckiej ligi RB Lipsk.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
PAP / Tytus Żmijewski
WP SportoweFakty: Na początek wyjaśnijmy jedną sprawę. Ponad rok temu, gdy rozmawialiśmy po transferze z Pogoni Szczecin do RB Lipsk usłyszałem od pana, że z Polski już więcej się nie wyciągnie. Trochę się panu za to dostało. Coś się zmieniło? Kamil Wojtkowski: Na pewno były to kontrowersyjne słowa, ale z nich się już nie wycofam. A to dlatego, że chodziło mi tylko i wyłącznie o mnie. Tak czułem. Różnie to jednak odebrano, przypominano mi piłkarzy, którzy wyjechali za granicę i im się nie udało.

Twardziel? Ponoć krytyka pana napędza.

 - Rzeczywiście, tak na mnie działa. Właśnie przy okazji tego transferu pierwszy raz miałem do czynienia z otoczką medialną i do tego negatywną. I może powinna ona negatywnie na mnie działać, ale jest inaczej. Gdy widzę osoby wmawiające mi, że czegoś nie potrafię zrobić, to chcę tym ludziom udowodnić, że się mylą. Fakt, że kilku zawodnikom się nie udało i wrócili do kraju z podkulonym ogonem nie oznacza, że to dotyczy każdego.

ZOBACZ WIDEO Sevilla - Real. Znakomita końcówka gospodarzy (zobacz skrót) [ZDJĘCIA ELEVEN]

Jeszcze wszystkim pokażę jak jest naprawdę i będę kimś więcej niż tylko piłkarzem z zaplecza czy ekstraklasy - to również pana słowa. Jest pan już gotowy do gry w Bundeslidze?

 - Jestem gotowy. Od 1,5 roku ciężko pracuję na to, żeby móc tak powiedzieć. To jest ten moment. Na treningach z pierwszą drużyną nie odstaję.

Niedawno zadebiutował pan w pierwszym zespole. Wejście na boisko w spotkaniu z Ajaksem Amsterdam (przegrana 1:5) było przełomem?

- Debiut w pierwszym zespole na pewno jest wyjątkową chwilą. Jednak to było spowodowane codzienną pracą na treningach, występami w meczach drużyny U-19.

I co pan usłyszał po meczu?

- Trenerzy byli bardzo zadowoleni. Drugi trener powiedział mi, że to był bardzo dobry występ, że odważnie wszedłem w mecz i nie było "galarety" jak to często bywa u debiutujących piłkarzy.

A pan był z siebie zadowolony?

- Tak. Oczywiście nie miałem aż takiego pola do popisu, zagrałem 20 minut. W takim krótkim czasie ciężko jest więcej pokazać. Jednak i ten czas trzeba dobrze wykorzystać. Starałem się wychodzić na pozycję, nie bać się.

Od jesieni trenuje już pan cały czas z pierwszą drużyną, wiceliderem Bundesligi.

- Konkretnie od listopada. Pewnie jeśli nie będę się łapał do kadry meczowej na Bundesligę, to nadal pogram w drużynie U-19, żeby zachować rytm meczowy.

Jeździł już pan na mecze Bundesligi?

- Byłem na ostatnim meczu z Bayernem Monachium jako ten dziewiętnasty, bo jeden z zawodników miał mały problem ze zdrowiem. Ostatecznie usiadłem na trybunach, ale i tak to świetne doświadczenie zobaczyć jak Bundesliga wygląda od środka. Miałem szczęście, że trafiłem na takiego rywala. Pierwszy raz widziałem z bliska zespół, który miał tyle jakości. To też bodziec do większej pracy.

Robert Lewandowski wiedział kim pan jest?

- Podszedłem do niego, chciałem pogratulować, chwilę porozmawiać. Życzył mi powodzenia, dopytywał się jak znalazłem się w Lipsku i jak sobie radzę. Kilka słów zamieniliśmy.

To jaki limit czasowy pan sobie daje na regularną grę w Bundeslidze?

- Nie mam presji. Przyszedłem tutaj żeby się uczyć i to mówiłem od początku. Mam 18 lat, a to taki wiek gdy można dużo wyciągnąć, poprawić. Jeśli ten debiut nadejdzie w tym sezonie, to jestem gotowy. Ale nie jest tak, że muszę już teraz, bo inaczej się załamię i rzucę piłkę.

Czuje pan po sobie, że gra w najbardziej znienawidzonej drużynie w Niemczech?

- Wiem, że jest taka atmosfera. Zawiść to może za duże słowo, ale wiem, że jest nielubiany. Ja tego nie odczułem. Zresztą, nie zajmuję się tym.

Jest pan zaskoczony drugi miejscem?

- Szczerze mówiąc - tak. Cel chyba był zresztą inny. Beniaminkowi w pierwszym sezonie nie jest łatwo, ale bardzo się cieszę, że wszystko poszło w tak dobrym kierunku. Jak zaczęło nam iść, tak już idzie. Często z niedowierzaniem patrzyłem na nasze wyniki. Jednak nie można powiedzieć, że to przypadek. Żeby być wiceliderem ligi, wiele meczów musieliśmy wygrać. Na pewno też zaskoczyliśmy inne drużyny.

Na Bundesligę presji na razie nie ma. A kiedy chce pan zagrać w pierwszej reprezentacji Polski?

- To jest szczyt marzeń. Nic dalej już nie ma. Jednak jeśli stawiać sobie cele, to dlaczego nie te największe? Codziennie będę dążył do tego, aby być jak najlepszym.

------

Kamil Wojtkowski jest młodzieżowym reprezentantem Polski, ma 18 lat. Jesienią 2015 roku za około 300 tysięcy euro trafił z Pogoni Szczecin do RB Lipsk. W młodzieżowej drużynie gra jako rozgrywający.

Czy RB Lipsk nadal będzie rewelacją Bundesligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×