Zamieszanie w Dortmundzie po transferze. Borussia się tłumaczy

WP SportoweFakty / BERND THISSEN
WP SportoweFakty / BERND THISSEN

Aleksandr Isak chyba nie przypuszczał, że jego transfer do Borussii Dortmund wywoła takie zamieszanie. Trener Thomas Tuchel tłumaczy, dlaczego nic nie wiedział o planach sprowadzenia 17-latka, a władze klubu bagatelizują sprawę.

Thomas Tuchel nie przepada za dziennikarzami. Z mediami rozmawia, wtedy kiedy musi, ale w środę zrobił wyjątek. Rzecznik prasowy Borussii Dortmund poinformował dziennikarzy, że po treningu szkoleniowiec skomentuje doniesienia "Sport Bilda", który wyjawił, że Tuchel dopiero w ostatnim momencie dowiedział się o transferze Aleksandra Isaka i nie miał nic do powiedzenia przy jego zakontraktowaniu.

- Są transfery, w które jestem zaangażowany, ale bywają też takie, gdzie całą pracę wykonuje Michael Zorc ze skautami. Tak było w przypadku Isaka, Dembele czy Mora. Nie znałem wcześniej Isaka, ale kojarzenie każdego utalentowanego 17-latka na świecie nie jest moim obowiązkiem - oświadczył Tuchel i szybko zakończył spotkanie z dziennikarzami.

Według niemieckich mediów brak udziału szkoleniowca w przeprowadzeniu transferu dowodzi ochłodzeniu stosunków na linii trener - władze klubu oraz marginalizacji roli Tuchela. "Bild" przypomina, że za kadencji Jurgena Kloppa taka sytuacja była nie do pomyślenia, każdy transfer był finalizowany tylko za wcześniejszą zgodą trenera.

Sprawę próbował załagodzić nawet prezydent klubu Hans-Joachim Watzke. - W przypadku transferów Adriana Ramosa oraz Alexandra Isaka, Thomas Tuchel wiedział o nich i dał nam zielone światło na finalizację. Inaczej nie doszłoby do nich - przekonywał Watzke.

"Bild" nie ma jednak wątpliwości, że transfer Isaka nie jest normalną procedurą w klubie o takiej renomie, jak BVB. Wydatek blisko 10 mln euro na piłkarza, o którym nie słyszał szkoleniowiec, zdaniem niemieckich dziennikarzy obnażył wewnętrzny konflikt Tuchela z dyrektorem sportowym Michaelem Zorkiem.

ZOBACZ WIDEO Primera Division: przebudzenie Valencii [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Źródło artykułu: