Po meczu w Dortmundzie. Nowy wymiar nienawiści

Błąd popełniła policja, błąd popełnił klub. Wiadomo było, że może być bardzo niebezpiecznie. Zaatakowano wiele kobiet i dzieci. W sobotę w Dortmundzie granica nienawiści została przekroczona.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
East News / SASCHA SCHUERMANN

Policyjne raporty brzmiały dramatycznie: - Ekstremalna agresja była skierowana przeciwko każdemu, kto mógł być rozpoznany jako kibic z Lipska. Nie miało znaczenia czy to małe dzieci, kobiety i całe rodziny. Szef dortmundzkiej policji Edzard Freyhoff stwierdził wprost: - Nigdy, w żadnej z dotychczasowych operacji, nie spotkałem się z taką nienawiścią.

 - Ona osiągnęła nowy wymiar, pewna granica została przekroczona  - nie ma wątpliwości w rozmowie z WP SportoweFakty dortmundzki dziennikarz Oliver Mueller z dziennika "Die Welt".

W sobotę w Dortmundzie miejscowa Borussia grała mecz z wiceliderem RB Lipsk [wygrała 1:0] - najbardziej obecnie znienawidzonym klubem w całych Niemczech. Jego kibice nie są podobni do fanów innych niemieckich klubów. Nie ma tam typowych kibicowskich grup. Na mecze jeżdżą całymi rodzinami. Do Dortmundu przyjechało około 8 tysięcy ludzi. Przed meczem i po jego zakończeniu odbywało się na nich polowanie, obrzucano kamieniami i butelkami. Dziesięć osób z Lipska zostało rannych.

Dziennik "Bild" cytuje 40-letniego Larsa z Lipska, który do Dortmundu przyjechał z całą rodziną. - Nie oddzielono nas od miejscowych chuliganów. Rzucano w nas wszystkim co było pod ręką. Zadymiarze przedostawali się do naszego tłumu i bili na oślep. Atakowali nasze dzieci. Przez osiem lat nikt nas tak źle nie potraktował.


Jak mówią w Niemczech, wszystko można było przewidzieć. - W nocy przed meczem w całym mieście pojawiło się naprawdę dużo plakatów, transparentów skierowanych przeciwko RB Lipsk. Jeden z nich, przed kinem głosił: "Tradycja bije trendy". Inny mówił o zarzynaniu byka (BullenSchlachten). Napięcie wzrastało, ale policja popełniła błąd, bo nie nadała temu meczowi statusu podwyższonego ryzyka. I funkcjonariuszy było po prostu za mało - mówi nam Mueller.

Jego zdaniem, to jest już zupełnie nowy rodzaj przemocy, tej fizycznej ale również werbalnej. Ralfowi Rangnickowi, dyrektorowi sportowemu RB Lipsk kibice radzili, żeby się powiesił. Dziennik "Bild" trybunę południową z tego meczu nazwał "ścianą wstydu".

Borussia Dortmund po meczu przepraszała, ale zdaniem niemieckiej prasy też popełniła masę błędów. Pozwoliła, aby takie haniebne transparenty pojawiły się na trybunach. Szef BVB Hans Joachim Watzke sam przyznawał: - W przypadku obrażenia Ralfa Rangnicka wszelkie granice zostały przekroczone.

Klub oficjalnie wyparł się chuliganów. Napisał, że nie są oni członkami rodziny BVB. Choć szefostwo Borussii wcześniej same też wbijały szpile rywalowi ze wschodnich Niemiec.

RB Lipsk jest w Niemczech najbardziej nielubianym klubem. Są na ten temat badania, ale nauka nie jest potrzebna, żeby ten fakt stwierdzić. - To są protesty przeciwko nowemu rodzajowi funkcjonowania klubu - mówi nam Oliver Mueller.

Zdaniem większości piłkarskiego środowiska (nie tylko kibiców, ale też sporej liczby dziennikarzy) model prowadzenia klubu z Lipska uderza w niemieckie wartości. W Niemczech funkcjonuje zasada 50+1, która mówi że większość akcji klubu powinni posiadać jego członkowie. To ochrona przed skupieniem władzy w klubie w rękach jednej firmy czy biznesmena. Borussia ma około 140 tysięcy takich członków. W Lipsku takich osób jest siedemnaście, większość z nich jest związana z koncernem Red Bull, który jest właścicielem klubu, stworzył go w 2009 roku. Teoretycznie w papierach wszystko jest więc w porządku.

Uli Hesse, niemiecki dziennikarz i autor książki o historii Bundesligi "Tor" [Gol] mówił nam jednak: - Nie mam nic przeciwko ludziom, którzy rządzą tym klubem, piłkarzom czy ich kibicom. Jednak uważam, że RB nie powinien być dopuszczony do gry w Bundeslidze. Tak, nie łamią zasady 50+1, ale na pewno łamią jej ducha.

Oliver Mueller: - Oczywiście dyskusja nad modelem funkcjonowania RB jest potrzebna. I można na to patrzeć krytycznym okiem. Jednak to co działo się w sobotę w Dortmundzie nie było normalne.

Jacek Stańczyk

ZOBACZ WIDEO Podsumowanie zimowego okna transferowego: Grosicki, Legia i Chińczycy
Czy nienawiść wobec RB Lipsk kiedyś się skończy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×