Na występ od 1. minuty Bartosz Kapustka czekał pół roku i to zniecierpliwienie było widać, bo Polak bardzo się zaangażował i chętnie brał na siebie ciężar rozegrania. Wyglądało to momentami całkiem nieźle, choć zabrakło konkretów. O nie było jednak trudno. Claudio Ranieri posłał do boju wielu dublerów i Lisom brakowało zgrania. Podczas 80-minutowego występu (później byłego pomocnika Cracovii zastąpił Riyad Mahrez) Kapustka wypadł jednak co najmniej solidnie i niewykluczone, że zrobił w środę chociaż niewielki krok do wymarzonego debiutu w Premier League, mimo że tam menedżer Lisów jest konserwatywny i uparcie stawia na piłkarzy, którzy rok temu zapewnili mu mistrzostwo Anglii.
Samo spotkanie nie porwało, choć w drugiej połowie obie ekipy zaczęły wreszcie groźniej atakować i zobaczyliśmy gole. Najpierw znakomicie pokazali się gospodarze. W 46. minucie z lewego skrzydła dośrodkował Demarai Gray, piłkę spod końcowej linii perfekcyjnie zgrał Marc Albrighton i z bliska do siatki głową wepchnął ją Andy King.
Mimo tej bramki, trudno było powiedzieć, że Leicester jest lepsze. Barany - choć grające na co dzień w The Championship - poczynały sobie na King Power Stadium całkiem odważnie i po kwadransie zdołały wyrównać. O ile jednak gol dla miejscowych padł po znakomitej akcji, to ten na 1:1 był w dużej mierze dziełem przypadku. Zaczęło się od rzutu wolnego pośredniego. Po krótkim rozegraniu płasko z 22 metrów uderzył Abdoul Camara i pewnie Ron-Robert Zieler by ten strzał obronił, gdyby nie rykoszet od Bena Chilwella. Po nim piłka całkowicie zmieniła kierunek i wpadła do siatki obok skonsternowanego Niemca.
90 minut nie przyniosło rozstrzygnięcia i sędzia Mike Jones zarządził dogrywkę. W niej wreszcie było widać, kto jest aktualnym mistrzem Anglii, a kto dopiero aspiruje do gry w Premier League. Lisy podkręciły tempo i bezlitośnie wykorzystały ubytek sił w ekipie Baranów. Efekt? Zwycięstwo 3:1 po pięknych bramkach. Prowadzenie przywrócił gospodarzom kapitalnym uderzeniem z dystansu Wilfred Ndidi, zaś wynik ustalił po indywidualnej szarży najlepszy tego dnia na boisku Gray.
Lisy wygrały po raz pierwszy od 7 stycznia i zameldowały się w 1/8 finału Pucharu Anglii, gdzie ich rywalem będzie Millwall FC. W tym awansie udział miał nie tylko Kapustka, ale też Marcin Wasilewski. Doświadczony stoper spędził na boisku 120 minut i może być z siebie zadowolony. Zdarzały mu się wprawdzie drobne pomyłki, lecz pozostały one bez konsekwencji, a przez zdecydowaną większość gry 36-latek solidnie wywiązywał się ze swoich zadań i absolutnie nie zawiódł.
ZOBACZ WIDEO Gol Kamila Glika! AS Monaco kontynuuje marsz po tytuł - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]
Leicester City - Derby County 3:1 (0:0, 1:1, 2:1)
1:0 - Andy King 46'
1:1 - Abdoul Camara 61'
2:1 - Wilfred Ndidi 94'
3:1 - Demarai Gray 114'
Składy:
Leicester City: Ron-Robert Zieler - Daniel Amartey, Marcin Wasilewski, Yohan Benalouane, Ben Chilwell, Nampalys Mendy (91' Wilfred Ndidi), Andy King, Marc Albrighton, Bartosz Kapustka (81' Riyad Mahrez), Demarai Gray, Ahmed Musa (91' Islam Slimani).
Derby County: Jonathan Mitchell - Cyrus Christie, Richard Keogh, Jason Shackell, Max Lowe, Jacob Butterfield, Bradley Johnson (53' Matej Vydra), Abdoul Camara (74' Johnny Russell), Nick Blackman (82' David Nugent), Ikechi Anya.
Żółte kartki: Nampalys Mendy, Ahmed Musa (Leicester City) oraz Cyrus Christie (Derby County).
Sędzia: Mike Jones.