Łukasz Madej: Nie ma co chłopaka winić

Piłkarze Śląska Wrocław w meczu 21. kolejki Lotto Ekstraklasy zremisowali 1:1 w Płocku z Wisłą. Zawodnicy Jana Urbana gola na wagę remisu stracili już w doliczonym czasie gry. Wcześniej wrocławianie zmarnowali kilka okazji.

Artur Długosz
Artur Długosz
Łukasz Madej (po lewej) w barwach Śląska Wrocław Newspix / Tomasz Jastrzębowski / Na zdjęciu: Łukasz Madej (po lewej) w barwach Śląska Wrocław
Piłkarze Śląska Wrocław byli bardzo blisko zwycięstwa z Wisłą Płock, lecz w ostatniej akcji meczu dali sobie strzelić gola, którego zdobył Jose Kante.

Dla drużyny prowadzonej przez Jana Urban jedyną bramkę w 82. minucie strzelił Robert Pich. Wcześniej jednak Śląsk też miał swoje okazje. Najlepszej, w 52. minucie nie wykorzystał Ryota Morioka, który mając przed sobą tylko bramkarza Wisły, fatalnie przestrzelił z kilku metrów.

- Zgadza się, Morioka miał kilka dobrych szans, żadnej nie wykorzystał. Ale razem wygrywamy i razem przegrywamy. Nie ma co chłopaka winić. Taka jest piłka. Mam nadzieję, że strzeli już w następnym meczu - powiedział dla slaskwroclaw.pl Łukasz Madej.

W spotkaniu z Wisłą Płock przy golu Picha Morioka popisał się jednak asystą.

Japończyk to jeden z ważniejszych zawodników dla Śląska, który na boisku gra jako środkowy ofensywny pomocnik. W tym sezonie 25-latek w rozgrywkach ligowych strzelił cztery gole.

ZOBACZ WIDEO Mama Roberta Lewandowskiego: Liczę na finał mistrzostw świata z udziałem Polski i Roberta
Czy Ryota Morioka strzeli w tym sezonie więcej niż pięć goli?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×