Bolesna wizyta Sylwestrzaka w Kielcach. "Spodziewaliśmy się innego meczu"

PAP /  	PAP/Jakub Kaczmarczyk
PAP / PAP/Jakub Kaczmarczyk

Kamil Sylwestrzak jeszcze nie tak dawno był kapitanem Korony. W meczu 22. kolejki Lotto Ekstraklasy przyjechał do Kielc jednak w roli zawodnika Wisły Płock i z całą pewnością szybko będzie chciał zapomnieć o tej wizycie.

Wisła Płock, podobnie jak jej sobotni rywal, mierzyła w pierwsze zwycięstwo w nowym roku. Już początkowe minuty meczu na Kolporter Arenie pokazały jednak, że podopieczni Marcina Kaczmarka nie będą mieli lekko, co w efekcie przyniosło im dotkliwą porażkę 2:4. - Przegraliśmy mecz, tracąc cztery bramki. Trudno wygrać na wyjeździe tracą cztery gole - nie ukrywał Kamil Sylwestrzak.

"Małpa" liczył, że powrót na stare śmieci będzie dla niego bardziej udany. - Spodziewaliśmy się innego meczu i też mieliśmy inne założenia, chociaż spodziewaliśmy się jak ten mecz będzie wyglądał ze strony Korony. Nie udało nam się jednak przeciwstawić temu, co zaprezentowała Korona.

Tuż przed przerwą beniaminek zdobył kontaktową bramkę i wydawało się, że druga połowa będzie dużo bardziej wyrównana. Wisła miała swoje okazje, ale dużo bardziej skuteczni byli gospodarze. - Sam miałem sytuację na 2:2 po rzucie rożnym, więc szkoda - żałował Sylwestrzak. Jego zespół po trafieniu Migueala Palanki stracił argumenty. - Straciliśmy bramkę po rykoszecie, słupek, dobitka... Później już Korona szła za ciosem. Wiadomo jak się gra, gdy się przegrywa dwoma bramkami. Za wszelką cenę chcieliśmy strzelić, a Korona starał się to mądrze kontrolować i kontrować - zakończył.

PA: Manchester City nie dał rady II-ligowcowi [ZDJĘCIA ELEVEN]

Komentarze (0)