Konstantin Vassiljev - raczej niski z delikatnym brzuszkiem

Newspix / MACIEJ GILEWSKI / 058sport.pl / Na zdjęciu: Konstantin Vassiljev
Newspix / MACIEJ GILEWSKI / 058sport.pl / Na zdjęciu: Konstantin Vassiljev

To był jeden z trudniejszych wyborów dokonanych przez "PN". Nie dlatego, że na wyróżnienie nie zasłużył, ale dlatego, że konkurencja była naprawdę mocna.

- Jeden z najlepszych zawodników, z jakim miałem okazję pracować. Na meczach pokazuje dużo, ale na treningach jeszcze więcej - mówi Bogdan, który jako drugi trener pracował z Kostią w Piaście Gliwice. - Potrafił z rzutu wolnego kilka razy z rzędu trafić dokładnie w to samo miejsce. Zresztą, w meczu też kiedyś zdobył w ten sposób dwie bramki, bodaj już w 3. i 5. minucie, nie boi się uderzyć nawet z połowy boiska, widząc, że bramkarz jest wysunięty, bo po prostu to potrafi. Przy tym skromny chłopak, mimo że kiedyś w Tallinie wisiało mnóstwo jego podobizn, jak teraz u nas Roberta Lewandowskiego. Wręcz cichy, więc jeśli miałbym wrzucić kamyczek do jego ogródka, powiedziałbym, że sprowadzając go do Gliwic oczekiwaliśmy, iż stanie się liderem w szatni, będzie głośniejszy, czasem opieprzy kolegów. Tego nie było, na boisku jednak, nigdy nie uciekał od odpowiedzialności, brał grę na siebie. Kiedy myśleliśmy nad jego transferem, wykręciłem numer do Damiana Zbozienia, i usłyszałem: mimo że na pierwszy rzut oka nie ma budowy piłkarskiej, nie jest atletą, raczej niski z delikatnym brzuszkiem, to po prostu pan piłkarz. Damian nie kłamał - przyznał Wilk.

Bierzcie, jeśli was stać

- Kontrakt z Amkarem Perm podpisałem w Turcji, Kostia był jeszcze kontuzjowany, więc nie było go na zgrupowaniu. Po dwóch dniach jedziemy autokarem na trening, widzę, że siedzi z nami jakiś nowy facet. W pierwszym odruchu pomyślałem, że to jakiś kierownik, w klubie sztab był duży, nie wszystkich musiałem od razu poznać. Bo Kostia ma wygląd takiego spokojnego informatyka - opowiada właśnie Damian Zbozień, dziś zawodnik Arki Gdynia. - Pytam Janka Gola co to za gość, odpowiedział, że piłkarz. Po pierwszym treningu już nie miałem wątpliwości, mówię znów do Janka: zajebisty chłop, szacunek. On na to: a kto ci powiedział, że Kostia nie umie grać? I rzeczywiście, kiedy trener Wilk zadzwonił, wystawiłem mu laurkę: bierzcie go, jeśli was rzeczywiście na niego stać. W Rosji mieliśmy fajną ekipę, nawet ostatnio widziałem, że po meczu Lechii Gdańsk z Jagiellonią Białystok serdecznie porozmawiał z Kubą Wawrzyniakiem. Od tego czasu Kostia przyjaźni się z Martinem Jakubko, jeżdżą razem na wakacje, ostatnio byli chyba w Dubaju - dodał Zbozień.

- Ja z nim mieszkam w pokoju na zgrupowaniach i w jednym bloku w Białymstoku - chwali się Litwin Fiodor Cernych, kolega Konstantina Vassiljeva z zespołu Jagiellonii. - Właściwie od początku jak na siebie wpadliśmy, został takim moim przyszywanym tatą. Często chodzę do jego rodziny na kolację lub oni odwiedzają mnie. Śmieję się, że Kostia jest dorosły, dojrzały, spokojny, a my młodsi to raczej niespokojne dusze. W sumie to jesteśmy jednak jak braciaki. Gadamy ze sobą po rosyjsku, mamy nić bałtyckiego porozumienia, a w pokoju na zgrupowaniach króluje u nas Retro FM, stacja radiowa, którą Kostia uwielbia. Nadaje rosyjskie, angielskie czy włoskie piosenki z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych poprzedniego stulecia, Kostia mnie tym katował, więc w końcu też to polubiłem. Kiedy grałem jeszcze na Białorusi, oglądałem z kolegami z zespołu mecze ligi rosyjskiej, bo była tam transmitowana. Akurat często pokazywali mecze Amkara, w którym występował Kostia, mówiłem wtedy chłopakom, że fajnie byłoby zagrać w jednym zespole z zawodnikiem o takich umiejętnościach. I proszę, jakie życie potrafi być nieprzewidywalne. Jak mu o tym opowiedziałem, nie uwierzył, myślał, że robię sobie z niego żarty. Ale to sama prawda! Kostia widzi boisko na swój sposób, gra bardzo mądrze, ma niesamowite prostopadłe podanie, bez wątpienia jest jednym z najlepszych piłkarzy, z którymi grałem w jednym zespole. Dobrze go mieć za plecami.

- Nie wiem czy Vassiljev zostanie w Białymstoku. My z Kostią nie rozmawiamy na temat nowego kontraktu, tylko z jego menedżerami. Dopóki jednak nie podpisał kontraktu z innym klubem, dopóty taka szansa jest - mówi Cezary Kulesza, prezes Jagiellonii Białystok . - Gdyby jego obóz zaakceptował naszą propozycję, zarobiłby naprawdę godne pieniądze. Ale nie zaakceptował, niemniej Kostia imponuje mi przeglądem sytuacji na boisku, potrafi też rzucić genialną piłkę. Prezentuje wysoki poziom, a przecież nie jest już zawodnikiem najmłodszym, w tym roku skończy 33 lata.

ZOBACZ WIDEO PA: dwa gole Chelsea Londyn i awans [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

-Nie należy do piłkarzy wyjątkowo mobilnych, taka jest jego charakterystyka gry. Natomiast wprowadza element zaskoczenia na boisku, potrafi zaskoczyć przeciwnika, świetnie wykonuje stałe fragmenty – charakteryzuje Kamil Wilczek, obecnie napastnik Broendby IF i reprezentacji Polski, który żył z podań Vassiljeva w sezonie 2014-15, kiedy został królem strzelców ekstraklasy w barwach Piasta i jego kariera nabrała rozpędu.

Lekkoatletą nie jest

- Przezawodnik, przetechniczny, poruszający się po murawie z gracją, w trakcie gry zawsze opanowany, nigdy się nie denerwował, nie tracił głowy, pewny siebie, dlatego tak dużo mu się udawało. Do dziś pamiętam jego bramkę w meczu z Bełchatowem, niemal z połowy boiska - wylicza bez zastanowienia Bartosz Szeliga, inny kolega KV z Piasta.

- Posiada nieprzeciętne rozumienie gry w piłkę, ma zmysł, który pozwala widzieć więcej na murawie. Jestem przekonany, że ma przed sobą jeszcze kilka lat gry na wysokim poziomie, ponieważ nie jest zawodnikiem wyeksploatowanym, po boisku porusza się ekonomicznie, właściwie każdy przebiegnięty metr ma przemyślany, jest po prostu piłkarzem, a nie lekkoatletą - opisuje z kolei Zdzisław Kręcina, człowiek, który stoi za sprowadzeniem Vassiljeva do Polski. - Kiedy szukaliśmy zawodnika do Piasta, powiedziałem menedżerom, że chcę chłopaka przynajmniej na poziomie Miroslava Radovicia z Legii. W Polsce takich nie ma - rozkładali ręce. To uruchomiłem kontakty zagraniczne. I usłyszałem, że dostanę piłkarza, który sam wygrywa mecze. Przekonanie go do przeprowadzki trwało mniej więcej tydzień, w tym czasie zorganizowaliśmy mu już samochód służbowy, mieszkanie, wspólnie szukaliśmy przedszkola dla córki i szkoły językowej, to co niektórzy mu tylko obiecywali, myśmy zagwarantowali. Krótko mówiąc: pracowaliśmy nad Kostią, potraktowaliśmy go poważnie i wygraliśmy wyścig, gdyż miał inne oferty, między innymi z Izraela. To co mi się wyjątkowo podobało w jego grze, że potrafi ocenić możliwości kolegów z zespołów, ich słabe i dobre strony, i tak im zagrywać piłki, żeby mogli zrobić użytek z tych dobrych. Po prostu to nieprawdopodobnie inteligentny piłkarz i człowiek. W przyszłości będzie doskonałym trenerem. Dużo mu zawdzięczam, bo to w sumie jedyny przeprowadzony przeze mnie transfer.

- Kostia na pewno nie jest człowiekiem ufnym, potrzebował trochę czasu, żeby przekonać się do zespołu. Ale to już dawno za nami, na imprezie na zakończenie poprzedniego sezonu bawił towarzystwo rosyjskimi kawałami. Bo to wesoły chłopak, ceniony przez innych kolegów w drużynie - mówi Michał Probierz, trener Jagiellonii, pod wodzą którego Vassiljev zapracował na tytuł Obcokrajowca Roku w plebiscycie tygodnika "Piłka Nożna". - Wyszkolony pod względem technicznym jest naprawdę doskonale i co ważne potrafi to sprzedać w meczu. Ma znakomicie ułożoną stopę, próbowaliśmy się kilka razy w strzałach z połowy boiska i… małe były moje szanse, choć tu muszę dodać, że ja numeru PESEL nie oszukam. W każdym razie kilka kaw musiałem mu postawić. Czy wyobrażam sobie Jagę bez niego? To dyskusja nie na teraz. Niezastąpieni to leżą na Powązkach, ale każdy widzi, że Kostia jest wiodącą postacią w drużynie. Prowadzić takiego zawodnika to czysta przyjemność.

Zebrał Przemysław Pawlak

Komentarze (0)