Paris Saint-Germain miało ogromną zaliczkę z pierwszego spotkania (4:0). Nikt nie spodziewał się, że klub z Francji będzie w stanie ją zmarnować. Już w pierwszej połowie FC Barcelona zdominowała jednak rywali, którzy wyglądali jak dzieci we mgle.
- Rywale sprawili, że musieliśmy bronić się blisko naszej bramki. Mieli więcej możliwości dojścia pod pole karne, tworzyli sytuacje bramkowe - tłumaczył na konferencji prasowej Unai Emery.
Po zmianie stron PSG zagrało zdecydowanie odważniej. Gola dla przyjezdnych zdobył Edinson Cavani, a kapitalną sytuację zmarnował między innymi Angel di Maria. Największą kontrowersją był jednak rzut karny podyktowany na Luisie Suarezie.
- W drugiej połowie było inaczej, graliśmy lepiej i umieliśmy odpowiedzieć. Potwierdził to gol na 1:3, mogliśmy zdobyć też kolejnego. Decyzje sędziego nas skrzywdziły, odgwizdał karne tylko na korzyść Barcy. Miało to wpływ na wynik. W ostatnich minutach straciliśmy to, na co zapracowaliśmy. Barcelona była w stanie tego dokonać. Musimy zaakceptować, że dzięki takim meczom można się rozwinąć, a my tego nie zrobiliśmy - dodał Emery.
Co dalej z PSG? Czy drużyna pozbiera się po takim meczu, w którym przeszła do niechlubnej historii Ligi Mistrzów? - To zły moment dla nas wszystkich. Chcieliśmy, żeby się udało, to bardzo negatywne doświadczenie. Przegraliśmy, nie wyszliśmy na boisko z odpowiednim nastawieniem. Nie chcieliśmy grać tak jak w Paryżu. W drugiej połowie graliśmy lepiej. Trzeba uczyć się na błędach - zakończył szkoleniowiec PSG.
ZOBACZ WIDEO Bajeczna Barcelona rozbiła Celtę Vigo - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]