Bruno Fernandes chce wrócić do piłki

Swego czasu Bruno Fernandes był nadzieją brazylijskiej piłki, bramkarzem interesowała się nawet FC Barcelona. Teraz chce wrócić do piłki. Ostatnie lata spędził za kratami.

Karol Borawski
Karol Borawski
PAP/EPA / ALEX DE JESUS/O TEMPO/AE

W 2010 roku Bruno Fernandes de Souza zlecił zabójstwo swojej partnerki. Eliza Samudio chciała, by grający wówczas we Flamengo piłkarz płacił na utrzymanie ich syna. To sprowadziło na nią wyrok. Kobieta na oczach czteromiesięcznego dziecka została zabita przez byłego policjanta Marcosa Santosa, następnie została poćwiartowana, a jej szczątkami nakarmiono rottweilery.

Piłkarz Flamengo od początku był głównym podejrzanym. W areszcie czekał na proces. Wreszcie w 2013 roku został skazany na 22 lata więzienia za zlecenie zabójstwa. W lutym 2017 roku po siedmiu latach spędzonych za kratami został wypuszczony z więzienia. Będzie przebywał na wolności aż do rozpatrzenia jego apelacji.

Wiązany z Barceloną i reprezentacją Brazylii zawodnik przyznał, że wiedział, że jego partnerka została uduszona i rzucona psom na pożarcie, ale zaprzeczył, że to on stał za morderstwem.

Obecnie przebywający na wolności Bruno Fernandes zamierza wrócić do piłki. - Rozgląda się za ofertami. Około dziesięciu klubów jest nim zainteresowanych. W ciągu najbliższych dni powinna zapaść decyzja w tej sprawie - powiedział jego agent Lucio Veloso Coutinho.

ZOBACZ WIDEO Sampdoria Genua pokonała Pescara Calcio - zobacz skrót meczu [ZDJĘCIA ELEVEN]

Jednym z zainteresowanych miało być Bangu z Rio de Janeiro. Co ciekawe, to w tym mieście piłkarz spędził część kary. Klub odciął się jednak od tych spekulacji i zaprzecza doniesieniom prasowym.

Słowa agenta o możliwości zatrudnienia Bruno Fernandesa wywołały burzę w Brazylii. Ludzie oburzają się, że jakikolwiek klub może być zainteresowany możliwością podpisania kontraktu z piłkarzem, który dopuścił się tak okrutnego czynu.

Do grona oburzonych należy między innymi popularna w brazylijskich mediach Bic Mueller. - Bramkarz Bruno zabił matkę własnego dziecka. Jej ciało oddał na pożarcie psom. Facet ma oferty z dziewięciu klubów. Pozwólcie mi odświeżyć waszą pamięć - on zabił matkę własnego dziecka, by uniknąć łożenia na niego" - napisała na Twitterze.

32-letni obecnie zawodnik zabrał głos w sprawie. - Nawet gdybym został skazany na dożywocie, to nie przywróciłoby jej do życia. Nie było mi łatwo, to było dla mnie pouczające doświadczenie - stwierdził.

Czy jakikolwiek klub powinien rozważać zatrudnienie Bruno Fernandesa?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×