Rundę jesienną Górnik Zabrze zakończył na ósmym miejscu i miał dziewięć punktów straty do liderującej Chojniczanki Chojnice. Mimo to w Zabrzu nadal wierzono, że sezon zakończy się sukcesem, jakim byłby awans do Lotto Ekstraklasy. Wielu pukało się w głowy słysząc słowa osób związanych z Górnikiem, ale trzy kolejki rundy wiosennej zweryfikowały te opinie.
Ślązacy mają w tym roku w swoim dorobku dwie wygrane oraz porażkę. Górnik po 22. kolejce zajmuje siódmą pozycję w tabeli, ale do lidera odrobił już trzy punkty. Z kolei strata do drugiego Zagłębia Sosnowiec wynosi cztery "oczka". Wygrana nad Sandecją Nowy Sącz dodała zabrzanom pewności siebie.
- Ważne jest dla mnie to, że zrealizowaliśmy to, co sobie założyliśmy. Nie mówię tylko o operowaniu piłką czy grze. Wiedzieliśmy po co wychodzimy na boisko i jak osiągnąć sukces. Graliśmy twardo, zdecydowanie, przez cały mecz. To jest jedyna droga na zrealizowanie celu. Cieszymy się nie tylko ze zwycięstwa, ale i z liczby widzów. Zagraliśmy na zero z tyłu i zdobyliśmy dwie piękne bramki - powiedział trener Górnika, Marcin Brosz.
Bohaterem 14-krotnych mistrzów Polski był Łukasz Wolsztyński, który zdobył dwie bramki przeciwko Sandecji, a w tym roku to właśnie on strzelił wszystkie gole dla Górnika w rozgrywkach Nice I ligi.
- Po to zawodnicy trenują, by tak grać. To wpisuje się w naszą filozofię, którą przedstawiłem na pierwszej konferencji. Wolsztyński jest tego przykładem. Wiele innych nazwisk wypłynęło, to jest dla nas bardzo ważne i nie możemy odejść od tej drogi. Ona powoli przynosi owoce. Praca z zawodnikami, którzy dopiero wchodzą w piłkę potrzebuje czasu - dodał Brosz.
ZOBACZ WIDEO Rangers przerwali bajeczną passę Celtiku [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]