Mecz w Nowym Sączu bardzo dobrze rozpoczął się dla MKS-u Kluczbork. Outsider Nice I ligi w 9. minucie objął prowadzenie po trafieniu Pawła Kubiaka. Były to miłe złego początku, gdyż Sandecja Nowy Sącz nie dała najmniejszych szans rywalowi i potwierdziła swoją wysoką formę.
Sandecja zdobyła cztery gole, a spory udział w nich mieli obrońcy MKS-u. - Smutnym pierwiastkiem w tym spotkaniu było to, że Sandecja wysoko wygrała z MKS-em, ale nie po jakimś porywającym widowisku i spektakularnych akcjach. Pomogli w tym niektórzy defensorzy mojego zespołu - powiedział trener kluczborskiego zespołu, Tomasz Asensky.
Szkoleniowiec MKS najwięcej zastrzeżeń miał właśnie do gry obrońców. - Życzyłbym sobie kiedyś trafić na takiego przeciwnika, który będzie rozdawał prezenty. Niektórych zagrań trzeba się wstydzić na poziomie I ligi. Takie działania dywersyjne trzeba wykluczać. Nie zdobywamy punktów i trzeba się głęboko zastanowić co dalej - przyznał Asensky.
Sytuacja MKS-u jest fatalna. Kluczborski zespół zajmuje ostatnią pozycję w tabeli, a na swoim koncie ma 13 punktów. Strata do pozycji gwarantującej utrzymanie na zapleczu Lotto Ekstraklasy wynosi 12 "oczek".
ZOBACZ WIDEO Tajner: dołączenie Małysza do kadry było strzałem w setkę