Ostatnie tygodnie są bardzo przyzwoite w wykonaniu piłkarzy Górnika Łęczna, którzy zdobyli pięć punktów w trzech meczach. Zespół prowadzony przez Franciszka Smudę zremisował z Pogonią Szczecin, Lechem Poznań, a w sobotę pewnie pokonał na wyjeździe Arkę Gdynia 4:2.
- Myślę, że dla kibiców był to fajny mecz. Było dużo bramek. Dla nas to niezwykle ważne punkty, na wagę złota, choć nadal mamy ich dużo mniej niż Arka. Spotkanie było pod nasze dyktando, choć gdy prowadziliśmy już trzema bramkami, zaczęliśmy grać niechlujnie, tracić piłki. Musimy nad tym popracować - mówi doświadczony szkoleniowiec.
Dla Górnika była to dopiero druga wygrana na wyjeździe w tym sezonie. Łęcznianie z 26 punktami zajmują ostatnią lokatę w Lotto Ekstraklasie, ale do będącego na 14. miejscu Piasta Gliwice tracą już tylko dwa "oczka", co daje dużą nadzieję na utrzymanie się w rozgrywkach.
Duża w tym zasługa byłego szkoleniowca reprezentacji Polski, który natchnął drużynę do lepszej gry. Smuda znów czyni cuda - najlepiej o tym świadczy fakt, że przestawił Przemysława Pitrego z ataku do linii obrony. Doświadczony zawodnik świetnie spisuje się w roli stopera. Imponujący jest jego spokój w grze.
- To nie jest pierwsze taka sytuacja w mojej karierze. Gdy są problemy w zespole to podczas okresu przygotowawczego do sezonu staram się szukać różnych rozwiązań, sprawdzać zawodników na wielu pozycjach - przyznaje Smuda.
ZOBACZ WIDEO AS Roma wygrała mecz polskich bramkarzy [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]