Stal zaczęła z werwą

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Stalowcy w pierwszym meczu mieli zmierzyć się z Motorem Lublin, to spotkanie zostało jednak przełożone. Później nadszedł czas na potyczki z Koroną Kielce i Zagłębiem Lubin. W obu pojedynkach zielono-czarni pokazali się z bardzo dobrej strony i wlali w serca własnych kibiców ogromną nadzieję na utrzymanie się w lidze.

W tym artykule dowiesz się o:

W pierwszej kolejce po przerwie zimowej Stalowcy mieli zmierzyć się w Lublinie z miejscowym Motorem. To spotkanie wywoływało ogromną ilość emocji zarówno wśród kibiców w Stalowej Woli, jak i Lublinie. Mecz został jednak przełożony. Oficjalnie z powodu złego stanu murawy. W związku z tym w inauguracyjnym pojedynku po przerwie zimowej do miasta jedynego przedstawiciela Podkarpacia w pierwszej lidze przyjechała kielecka Korona.

Złocisto-krwiści do Stalowej Woli jechali z wielkimi nadziejami na wywalczenie punktów. W poprzedniej kolejce Korona po dobrym meczu zremisowała z silnym Widzewem Łódź. Na kielczan w Stalowej Woli czekała jednak niespodzianka. Podopieczni Władysława Łacha zagrali bardzo dobre spotkanie, skutecznie odpierali ataki zawodników Włodzimierza Gąsiora, a sami zdobyli trzy gole. W tym meczu zdeklasowany został jeden z głównych faworytów do awansu. - Zagraliśmy tak, jak chcieliśmy. Zero z tyłu, trzy gole zdobyte. Wiedzieliśmy, że Korona nie jest słabym zespołem, a my daliśmy im radę. Na to wychodzi, że nie jesteśmy tacy słabi. Korona wcale nie zagrała tak słabo. To my zagraliśmy bardzo dobre zawody - stwierdził kapitan zielono-czarnych, bramkarz Tomasz Wietecha.

Wygrana gospodarzy była na pewno niespodzianką, ale przede wszystkim zaskoczyły rozmiary zwycięstwa piłkarzy ze Stalowej Woli. Trzy bramkowa wygrana nad silną i mającą duże aspiracje kielecką Koroną musiała zrobić wrażanie.

O tym, że rozbicie kielczan nie było tylko jednorazowym wyskokiem Stalowców pokazał następny mecz. Zawodnicy popularnej Stalówki musieli przejechał pół Polski, by w Lubinie, na nowym stadionie Dialog Arena stanąć w szranki z miejscowym Zagłębiem. Miedziowi, to trzeci po Koronie i łódzkim Widzewie faworyt do awansu do ekstraklasy. Zespół mający w swoim składzie takich zawodników jak Szymon Pawłowski, Dawid Plizga, Michał Goliński czy Ilijan Micanski wydawał się być stuprocentowym faworytem. Dodatkowo aspekt nowego stadionu i doping kilkutysięcznej publiczności wydawał się działać na niekorzyść zielono-czarnych.

Po raz kolejny jednak piłkarze ze Stalowej Woli pokazali, że żaden rywal nie jest im straszny i w Lubinie wywalczyli bezbramkowy remis. Można mówić, że Stali pomogło szczęście, bo gdyby Michał Goliński wykorzystał sytuację sam na sam z Wietechą, to gospodarze na swoim koncie zapewne zapisaliby trzy punkty. Jak jednak mówi pewne przysłowie szczęście sprzyja lepszym. Bezbramkowy wynik wywalczony w Lubinie jest kolejnym ogromnym sukcesem graczy z Podkarpacia. - Zdobyliśmy punkt. Czy szczęśliwie? Może tak, może nie. Szczęściu trzeba pomóc. Wiedzieliśmy z kim się potykamy, z jakim potencjałem - mówię tutaj o ogólnym potencjale Zagłębia. Wiem w jakim miejscu jest mój zespół. Brawo dla chłopaków, że po prostu realizowali założenia taktyczne - stwierdził opiekun Stali Władysław Łach.

Stal od dawna była drużyną, która w walce z najlepszymi ekipami potrafi postawić bardzo trudne warunki. W poprzedniej rundzie zielono-czarni pokonali przecież i Koronę Kielce, i Zagłębie Lubin, i Górnik Łęczna. Stoczyli także wyrównany pojedynek z łódzkim Widzewem. - Z tymi lepszymi to my zawsze potrafimy wygrywać. Gorzej nam idzie z tymi teoretycznie słabszymi zespołami - przyznaje defensor Stalówki Krystian Lebioda.

Za Stalą dopiero dwa mecze, jednak już teraz można stwierdzić, że rozgrywki wiosenne zielono-czarni zaczęli z werwą. Podobnie wyglądał jednak początek rundy jesiennej. Stal wtedy też gromadziła punkty i wygrywała z faworytami. Potem nadszedł jednak duży kryzys. Fani Stalówki mają nadzieję, że tak nie będzie tym razem. Teraz przed zielono-czarnymi potyczka z Flotą Świnoujście i Dolcanem Ząbki. Te dwa spotkania pokażą, na co właściwie stać Stalowców. Flota to ligowy średniak, Dolcan zajmuje miejsce w dolnych rejonach tabeli i podobnie jak Stal walczy o utrzymanie. By móc spać spokojnie gracze ze Stalowej Woli obydwa pojedynki muszą wygrać. Najbliższe potyczki pokażą, czy dobry początek to efekt szczęścia, czy gracze Stali są naprawdę w wysokiej formie.

Źródło artykułu: