Jacek Magiera: Nie krzyczałem w szatni

PAP
PAP

Dla Legii Warszawa bezbramkowy remis na własnym terenie z Koroną Kielce to spore rozczarowanie, ale trener Jacek Magiera zapewnia, że cieszy się z jednego punktu.

- Dobrze weszliśmy w mecz, pierwsze dwadzieścia minut graliśmy nieźle, stworzyliśmy kilka sytuacji do strzelenia gola, ale potem byliśmy wybijani z rytmu przez nasze własne niedokładne zagrania i dośrodkowania, ale też nasze akcje były przerywane faulami przeciwnika - powiedział po spotkaniu z Koroną Kielce Jacek Magiera.

Trener Legii Warszawa zapewnił, że w przerwie w szatni nie miał potrzeby mocniejszego potraktowania swoich piłkarzy, mimo że z czasem to Korona zaczęła stwarzać groźniejsze sytuacje.

- Nie na tym to polega. Nie było potrzeby podnoszenia głosu. Czy od krzyku ktoś będzie lepiej grał? A jak to wygląda w redakcji? Napiszesz lepszy artykuł, bo szef na ciebie nakrzyczy? - pytał retorycznie i za chwilę odpowiadał: - Nie, każdy się stara jak może. Byliśmy wybijani z rytmu przez bardzo dobrze dysponowanego rywala.

Jego Legia zagrała jeden ze słabszych meczów w sezonie. Korona miała, patrząc na suche statystyki, najsłabszą linię defensywną w lidze. Z kolei Legia teoretycznie najlepszy atak.

ZOBACZ WIDEO Sevilla remisuje i traci dystans do czołówki - zobacz skrót meczu z Valencią [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

- Oddaliśmy kilkanaście strzałów, natomiast tylko jeden celny. Było dużo niedokładności, sporo złych wyborów. Kiedy trzeba było wyjść, to na jednego, prowadziliśmy piłkę. Kiedy trzeba było prowadzić, próbowaliśmy z pierwszej piłki - rozkłada ręce trener.

- Poza tym trzeba zauważyć, że Korona zagrała bardzo dobry mecz. Gratuluję przeciwnikom. To bardzo dobrze zorganizowany zespół i myślę, że trener Bartoszek ma prawo być zadowolony. Teraz pracujemy przed tym co najważniejsze - mówi.

Gdyby Legia wygrała, zostałaby liderem Lotto Ekstraklasy.

- My gonimy od początku sezonu, jesteśmy blisko. Początkowo goniliśmy cztery drużyny, teraz gonimy jedną. Dla nas najważniejsze, to być na pierwszym miejscu po 37 kolejkach. Pewnie, że chciałbym wygrać dziś i w każdym innym meczu. Ale to był bardzo trudny mecz. Mecz brzydki, może jeden z brzydszych, jakie tu się zdarzyły w ostatnich miesiącach. Mamy punkt, którego powinniśmy się cieszyć - zaznaczył doceniając tym samym klasę przeciwnika.

Dodał też, że to cenna lekcja dla jego piłkarzy.

- Wiemy, że chcąc grać o mistrzostwo Polski, musimy robić to inaczej. Na pewno sporo nam ten mecz da - zaznaczył.

W końcówce Magiera wprowadził na boisko Daniela Chimę Chukwu, mając nadzieję, że Nigeryjczyk da drużynie extra jakość.

- Starał się. Miał coś zmienić, ale za dużo szans nie miał. Grał swój drugi mecz, musi walczyć o miejsce w składzie, musi mnie przekonać. Ma dać więcej do myślenia trenerowi - mówi Magiera.

Pod koniec meczu Milan Borjan, bramkarz Korony, mocno grał na czas. Pytany o to Magiera zaznaczył: - To tez element gry, choć może sędziowie powinni inaczej reagować. To zabija piłkę.

Komentarze (1)
Jacek Czubak
18.04.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
bramkarz to 11-ty zawodnik drużyny i dopóki piłka nie wyjdzie poza boisko ma prawo grać na czas a kiedy piłka wychodziła grał bez jakiś wielkich opóźnień,bo nie dostał kartki od sędziego , któr Czytaj całość