Liga Mistrzów. Piękność i dramat nocy w Madrycie! Real wyeliminował Bayern

Robert Lewandowski strzelił gola Realowi Madryt, ale to "Królewscy" wygrali 4:2 i awansowali do półfinału. To był wspaniały, epicki mecz pełen dramaturgii. To była piękność nocy w Madrycie. Niestety, cieniem kładzie się na tym meczu postawa sędziów.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
Reuters / Susana Vera

W 105. minucie obrońcy Bayernu jakby zapomnieli o Cristiano Ronaldo. Zostawili go na środku samego, a Sergio Ramos dośrodkował piłkę. Portugalczyk przyjął, strzelił nie do obrony i utonął w objęciach kumpli. To był gol, który w tym momencie wprowadzał Real Madryt do półfinału Ligi Mistrzów. Ale to był też gol, który nie powinien zostać uznany.

Polska piękność nocy 

Jeden głęboki oddech, drugi, trzeci... Setki milionów par oczu zwrócone na niego. Chwila uspokojenia i ruszył. A potem uderzył, w swoim stylu. Keylor Navas przy tym rzucie karnym był w 53. minucie był bez szans. Polska "piękność nocy" w końcu się objawiła.

Czekali na nią Niemcy, czekali Polacy. Robert Lewandowski, który tytuł "bello di notte" [piękność nocy] przejął od Zbigniewa Bońka, w Madrycie wielu okazji na gola nie miał, było mu ciężko. Boniek oddał mu swoje przezwisko cztery lata temu, gdy polski napastnik, jeszcze w Borussii Dortmund, strzelił cztery gole Realowi Madryt. Lewandowski znowu potrzebował takiego meczu.

Wrócił do gry po kontuzji barku. Boniek w trakcie meczu pisał na Twitterze, że widać, iż Polak nie jest w stu procentach gotowy do gry. Na ponowną nieobecność naszego snajpera Bayern nie mógł jednak sobie pozwolić. Pierwszy, przegrany u siebie 1:2 mecz pokazał, że mistrz Niemiec nie ma jego godnego zastępcy. We wtorek początkowo ciężko było o gole, do przerwy goście nie oddali ani jednego celnego strzału.

ZOBACZ WIDEO Wielkie emocje! Isco uratował Real! Zobacz skrót meczu ze Sportingiem Gijon [ZDJĘCIA ELEVEN]

Lepiej zaczął mistrz Niemiec. W 9. minucie strzał Thiago z 6 metrów zablokował Marcelo. Piłka trafiła jeszcze do Robbena, który z narożnika pola bramkowego uderzył w boczną siatkę. Ta akcja była efektem początkowej dominacji Bayernu, Real czekał przyczajony jak hiszpański byk obserwujący, kogo nadziać na róg. I z czasem zaczął nim machać coraz groźniej. Gola powinien strzelić Sergio Ramos - po jego uderzeniu piłkę na linii bramkowej zatrzymał Jerome Boateng. Dwie świetne szanse na gola miał Cristiano Ronaldo, ale zachowywał się jak nie on. Brakowało mu spokoju i precyzji.

Mecz był kapitalny, godny finału Ligi Mistrzów. Piłkarze narzucili zabójcze tempo. Niedługo po przerwie Marcelo wybił piłkę z linii bramkowej po strzale Arjena Robbena! Holender podciął futbolówkę nad Navasem, ale golkipera Realu świetnie zaasekurował Brazylijczyk. To były minuty holenderskiego skrzydłowego. Chwilę później wpadł z lewej strony w pole karne, podciął go Casemiro, a sędzia wskazał na rzut karny. Lewandowski wytrzymał ciśnienie, wytrzymał presję milionów oczu wpatrzonych tylko w niego.

Samobójczy Ramos

Ciągle to jednak Real był w półfinale. Bayern atakował więc nadal, u Królewskich z boiska zszedł Benzema, a na środek ataku powędrował kat Niemców z pierwszego meczu - Ronaldo. I tłoczniej było na połowie Realu, tym luźniej w okolicach pola karnego Thomasa Muellera. W 76. minucie Casemiro dośrodkował, środkowi obrońcy zaspali, a Ronaldo "szczupakiem" strzelił wyrównującego gola.

Tyle że radość Realu była chwilowa. Dosłownie w kolejnej akcji Thomas Mueller zgrał w polu karnym piłkę do Lewandowskiego, Polaka wyprzedził Nacho, ale tak zagrał piłkę, że ta trafiła w nogę Sergio Ramosa. Piłka turlała się, turlała, aż wpadła tuż przy słupku do bramki.

W 84. minucie z boiska, za drugą żółtą kartę wyleciał Arturo Vidal. Tak jak w pierwszym meczu. Tyle że teraz jego drugiego faulu na Asensio chyba nie było i sędzia się pomylił.

W 88. minucie z boiska zszedł Robert Lewandowski.

Spalony sędzia 

Nie było widać w dogrywce, że Bayern gra w osłabieniu. Nadal atakował, momentami dominował. Szanse na gole miały obie strony. W 105. minucie sędzia liniowy, a potem główny Viktor Kassai popełnili błąd, który podciął Niemcom skrzydła. Popełnili go już wcześniej wyrzucając Vidala z boiska.

Gości ostatecznie dobił najlepszy piłkarz świata. Marcelo ruszył z piłką na połowie boiska, minął trzech rywali i w polu karnym Bayernu zagrał piłkę do Ronaldo, który z kilku metrów posłał futbolówkę do pustej bramki gości! To jego setny gol w Lidze Mistrzów. Szkoda że kolejny po spalonym.

Bayern opuścił gardę. Czwartego gola dla Realu strzelił Marco Asensio.

Real Madryt - Bayern Monachium 4:2 (1:2, 0:0)

0:1 - Robert Lewandowski 53
1:1 - Cristiano Ronaldo 76
1:2 - Sergio Ramos 77 sam.
2:2 - Cristiano Ronaldo 105
3:2 - Cristiano Ronaldo 110
4:2 - Marco Asensio 112

Real Madryt: Keylor Navas - Dani Carvajal, Sergio Ramos, Nacho, Marcelo - Casemiro, Toni Kroos (Mateo Kovacić 114) - Luka Modrić, Isco (Lucas Vazquez 71), Cristiano Ronaldo - Karim Benzema (Marco Asensio 64)

Bayern Monachium: Manuel Neuer - Philipp Lahm, Mats Hummels, Jerome Boateng, David Alaba - Arturo Vidal, Thiago, Xavi Alonso (Thomas Mueller 75), Arjen Robben, Franck Ribery (Douglas Costa 71) - Robert Lewandowski (Joshua Kimmich 88)

Żółte kartki: Vidal, Alonso, Hummels, Robben
Czerwona kartka: Vidal (dwie żółte)

Czy Bayern Monachium odpadł przez błędy sędziego?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×