Szymon Mierzyński, WP SportoweFakty: Wiosną zagrał pan zaledwie w czterech meczach. Domyślam się więc, że finał Pucharu Polski akurat dla pana jest wydarzeniem wyjątkowej wagi.
Jasmin Burić: To nie tak. Przygotowuję się do tego spotkania tak jak do każdego innego. Teraz jest okres, w którym gram trochę mniej, ale w mojej postawie na treningach nic się nie zmieniło. Gdy byłem pierwszym bramkarzem, pracowałem dokładnie tak samo. Takie mam zasady. Miejsce w składzie albo jego brak nie wpływają na moje podejście.
We wtorek stawka będzie jednak bardzo wysoka.
Oczywiście. Chcemy wygrać, bo to jest finał. Jeśli zdobędziemy Puchar Polski, będziemy już pewni gry w Lidze Europy. Poza tym znów wystąpimy na Stadionie Narodowym, a to uczucie już znamy. Każdy też doskonale pamięta jak bardzo bolały poprzednie porażki z Legią Warszawa. Ja akurat zagrałem tylko raz, bo w drugim ze spotkań bronił Maciej Gostomski.
W starciu z Arką Gdynia będziecie zdecydowanym faworytem.
Fajnie byłoby wywiązać się z tej roli i świętować razem z kibicami, ale Arce należy się szacunek. Nikt nie dochodzi tak wysoko przypadkiem. Trzeba przecież wygrać kilka spotkań.
Granie tylko w Pucharze Polski pewnie nie zaspokaja pańskich ambicji? Tych występów nie ma zbyt wiele.
Każdy czułby się lepiej, gdyby występował regularnie. Nie będę tego ukrywał. Lepiej grać raz na tydzień niż np. raz na miesiąc albo dwa.
ZOBACZ WIDEO Deklasacja! Siedem goli FC Barcelona! Zobacz skrót meczu z Osasuną [ZDJĘCIA ELEVEN]
To pytanie bardziej w kontekście przyszłości. Latem pewnie będzie się pan zastanawiał, czy godzić się z rolą rezerwowego, czy może poszukać innego klubu?
Nikt nie chce być rezerwowym i nikomu taka rola nie odpowiada. Ja jednak mam taki charakter, że się nie poddam. Teraz częściej gra Matus Putnocky i spisuje się naprawdę dobrze - na tyle, że zasługuje na spokój.
No właśnie, trudno wygrać z nim rywalizację, bo jest w bardzo solidnej formie.
Nie mam zamiaru wywierać jakichkolwiek nacisków przez media. To nie mój styl. Będę walczył o swoje miejsce tak długo, jak będę w klubie. Decyzja natomiast należy do trenera.
Gdyby sytuacja się nie zmieniła, pomyśli pan o zmianie klubu?
A dlaczego miałaby się nie zmienić? Ja tak nie myślę. Wiem jakie posiadam umiejętności i nie mam zamiaru płakać w mediach, że nie gram.
Wiele już pan przeszedł z Lechem, ale w poprzednim sezonie jednak był numerem jeden.
Zgadza się, lecz rezerwowym też już bywałem, więc to nie jest pierwszy raz. Potrafię sobie z takimi sytuacjami radzić i podchodzę do nich bardzo spokojnie. Na pewno nie jest tak, że będę chciał zmienić klub tylko dlatego, że w danym momencie akurat gram rzadziej. Tak łatwo się nie poddaję. Poczekam na swoją szansę, zresztą cierpliwość jest moją mocną stroną.
W ostatnim czasie pańska sytuacja się znacznie poprawiła. Otrzymanie polskiego obywatelstwa oznacza, że limit obcokrajowców spoza Unii Europejskiej już pana nie dotyczy.
Z tego bardzo się cieszę. Obywatelstwo dało mi naprawdę dużo - zarówno w kwestiach sportowych, jak i prywatnych. Nie czuję się już jak obcokrajowiec, a jak Polak. Wcześniej do podróżowania po krajach unijnych potrzebowałem paszportu. Miałem wprawdzie kartę pobytu, ale ona nic mi nie dawała w sprawach piłkarskich. Teraz te problemy się skończyły.