Mimo prowadzenia do 88. minuty i gry w przewadze jednego zawodnika, gdynianie zremisowali 1:1 z Piastem Gliwice. - Nie był to dla nas dobry wieczór. Zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki, bo prowadziliśmy i mieliśmy zawodnika więcej. To jednak nie było widoczne. Piłka jest brutalna i my po raz kolejny tego doświadczyliśmy. Przed golem na 1:1 mieliśmy szansę na podwyższenie prowadzenia. Zamiast tego Piast miał rzut wolny, po którym strzelił gola. Nie wiem za jakie grzechy nas to spotyka, ale punkty ciągle uciekają - powiedział Leszek Ojrzyński, trener Arki Gdynia.
Długimi momentami piątkowe starcie przy Okrzei nie przypominało pojedynku zespołów, które walczą o byt w Lotto Ekstraklasie. - Mecz na pewno nie zachwycił. Mówiłem swoim piłkarzom, że walczymy o życie i podałem przykład Ajaxu. Oni grali w osłabieniu i zdobyli dwie bramki. Nam niestety gola strzelił przeciwnik grający jednego mniej - rozkładał ręce opiekun beniaminka.
Z przebiegu całego spotkania to Piast był drużyną przeważającą, co musi martwić gospodarzy. Wszak niebiesko-czerwoni na wyjazdach grają bardzo słabo. - Już w pierwszej połowie nie wyglądaliśmy dobrze fizycznie. Niektórzy biegali mniej niż z Wisłą Płock. Mogliśmy ten mecz rozegrać lepiej piłkarsko i biegowo, ale ja dopiero poznaję drużyny. Chłopcy się starali i ich ten wynik też boli - podkreślił szkoleniowiec drużyny z Trójmiasta.
W tygodniu Arka zagra w finale Pucharu Polski z Lechem Poznań. W Gdyni myślą jednak przede wszystkim o utrzymaniu. - We wtorek mamy kolejny mecz, więc o wiele mniej czasu na odpoczynek od pozostałych drużyn. Zrobimy jednak wszystko, żeby być jak najlepiej przygotowanym, aby ekstraklasa została w Gdyni - podsumował Ojrzyński.
ZOBACZ WIDEO Atalanta grała do końca, Juventus stracił punkty. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]