W 32. kolejce gdańszczanie pokonali Wisłę w Krakowie 1:0 i stratę do będącej liderem Lotto Ekstraklasy Jagiellonii Białystok zniwelowali do jednego punktu.
- To nie było zwykłe zwycięstwo. Po ostatnim meczu z Bruk-Betem po prostu poszliśmy do szatni i się rozeszliśmy, a teraz śpiewaliśmy i byliśmy szczęśliwi, że przełamaliśmy serię wyjazdowych spotkań bez wygranej. I to na trudnym terenie z bardzo dobrym przeciwnikiem. Dawno nie czuliśmy takiej radości - mówi Sławomir Peszko, który zaliczył asystę przy zwycięskim golu Lukasa Haraslina.
W dwóch pierwszych meczach fazy finałowej Lechia zdobyła komplet sześciu punktów. Zespół Piotr Nowak w decydującą fazę sezonu wszedł z przytupem.
- Spokojnie, na razie dopiero dwa mecze za nami, a te najtrudniejsze przed nami. To było kluczowe, żeby wejść w rundę finałową z sześcioma punktami - komentuje Ariel Borysiuk i dodaje: - Po wygranej w Krakowie naprawdę włączyliśmy się do walki o czołowe miejsca w lidze. Mamy dobrą sytuację wyjściową. Tym bardziej, że mamy teraz dwa mecze u siebie, a w Gdańsku jesteśmy mocni.
ZOBACZ WIDEO Remis, który może pozbawić ich podium. Zobacz skrót meczu Sevilla FC - Real Sociedad [ZDJĘCIA ELEVEN]
W dwóch najbliższych kolejkach Lechia podejmie Koronę Kielce i Jagiellonię. - Z optymizmem możemy spojrzeć w przyszłość. Teraz gramy w Gdańsku, a u siebie zdobywamy dużo punktów. Po czterech kolejkach fazy finałowej możemy stać naprawdę nieźle w tabeli. Jagiellonia czuje nas oddech na plecach, a do tego niedługo do nas przyjeżdża - mówi Peszko.
Borysiuk nie wybiega jednak myślami do starcia na szczycie tabeli i przypomina, że wcześniej Lechia musi sprostać Koronie: - Po awansie do grupy mistrzowskiej z kieleckiej drużyny zeszła presja i to naprawdę bardzo dobra drużyna, która zasługuje na szacunek i nie można jej absolutnie zlekceważyć.