Celtic Glasgow i West Bromwich Albion to kluby, które latem wykazywały zainteresowanie Radosławem Majewskim. W zimowym oknie transferowym nie było już żadnych ofert, a to dlatego, że młody pomocnik regularnie zawodzi: dla Polonii w tym sezonie strzelił tylko jedną bramkę, ma dużo niecelnych podań i wszyscy wytykają mu, że jest za mało agresywny. Na dodatek Leo Beenhakker nie zabrał go na tegoroczne zgrupowania i trzeba przyznać, że rzeczywiście Holender nie miał ku temu powodów.
Dwa tygodnie temu szkoleniowiec reprezentacji zjawił się w Warszawie na prośbę właściciela Czarnych Koszul Józefa Wojciechowskiego. Ten chciał, by Leo i Bogusław Kaczmarek porozmawiali poważnie z Majewskim i odpowiednio zmotywowali go do dalszej pracy. - Pan Wojciechowski traktuje drużynę jako element swojej firmy. Radek ma być sztandarową postacią, dlatego zastanawialiśmy się, co zrobić, by mu pomóc - mówił "Bobo". Co usłyszał "Maja" od trenerów? Przede wszystkim to, że jest za mało agresywny jak na środkowego pomocnika. Beenhakker obrazowo miał powiedzieć, że jest jak piesek, który szczeka, a nie gryzie.
Efekty tego spotkania było widać już w kolejnym meczu ligowym ze Śląskiem Wrocław. - Był bardzo zdyscyplinowany taktycznie, wreszcie zaczął grać jak mężczyzna z krwi i kości - stwierdził Kaczmarek. Sam zainteresowany również podkreśla, że bardzo dobrze robią mu rozmowy z holenderskim szkoleniowcem. Kilka dni temu przyznał, że nie zaliczył na wiosnę ani jednego pozytywnego występu i co raz częściej zastanawia się nad pracą z psychologiem. - Jestem do jego dyspozycji. Przeszedłem wiele kursów, mam sporą wiedzę na ten temat i myślę, że będę potrafił do niego dotrzeć. Oczywiście nie mam też nic przeciwko pomocy specjalistów, ale muszą być to osoby, które faktycznie będą w stanie mu pomóc, a nie wmawiać rzeczy niemożliwe - przekonuje trener Polonii.
Majewski u byłego trenera miał kredyt zaufania i nawet wobec słabszej dyspozycji mógł liczyć na miejsce w pierwszej "jedenastce". Teraz sytuacja się zmieniła i pozycja 23-letniego piłkarza nie jest już tak mocna. - Bo czy w piłce jest w ogóle coś takiego jak kredyt zaufania? Ja muszę być uczciwy wobec swoich zawodników - twierdzi Kaczmarek.
Kto więc mógłby zastąpić Majewskiego w środku pola? Z bardzo dobrej strony w ostatnim meczu Pucharu Ekstraklasy z Arką Gdynia (2:2) pokazał się Adrian Mierzejewski. Wychowanek szkółki piłkarskiej Naki próbuje udowodnić, że jego transfer do Warszawy nie był pomyłką. 23-latek zagrał ostatnio właśnie tuż za plecami napastnika, a w takiej roli przecież występował za czasów gry w Wiśle Płock. Eksperci twierdzą, że Mierzejewski i Majewski są zbyt do siebie podobni piłkarsko, by mogli grać ze sobą na boisku. Nie zgadza się z tą tezą Kaczmarek: - Znajdę miejsce dla nich obu. Może nie w każdym meczu, bo nasza taktyka zależy od rywala, ale na pewno mogą grać razem.
Jeszcze inne zdanie ma Wojciechowski, który przyzwyczaił już tego, że bardzo często wpływa na ustalania składu. - Ja bym Mierzejewskiego widział w ataku - powiedział.