Szymon Mierzyński, WP SportoweFakty: Przełknął już pan porażkę w finale Pucharu Polski?
Piotr Rutkowski, wiceprezes Lecha: A mam inne wyjście? To było wielkie rozczarowanie.
Serię w tych rozgrywkach można porównać do zupełnie nieudanych dla Lecha startów w Lidze Europy, które kończyły się odpadnięciem z Żalgirisem Wilno czy Stjarnan FC. To podobna spirala, z której trudno będzie wyjść.
To zupełnie coś innego. Bardzo nad tym ubolewamy, ale nie wolno nam tego bez końca rozpamiętywać. Mamy przed sobą ważne mecze w lidze. Wiadomo jaki jest cel, a pozycja wyjściowa wygląda nieźle.
Mistrzostwo pozwoliłoby zapomnieć o Pucharze Polski? Umówmy się: jeśli Lech zakończy ten sezon bez trofeum, na pewno nie będzie go można uznać za udany.
Nie wiem czy akurat tak powinniśmy do tego podchodzić, ale z pewnością tytuł mistrzowski jest wart więcej niż Puchar Polski. Nie oznacza to natomiast, że nie czujemy bólu po finale. Przegraliśmy go przecież po raz kolejny.
ZOBACZ WIDEO: Michał Kwiatkowski: To był dla mnie szok. Długo nie będę mieć takiego przeżycia
Jeśli uda się tam dotrzeć w kolejnym sezonie, te wszystkie porażki będą obecne w głowach piłkarzy. Zresztą już w starciu z Arką chyba ciążyły im przegrane finały z Legią.
Nie sądzę, by to odegrało jakąś rolę. Po pierwsze ta drużyna pod względem kadrowym na przestrzeni lat systematycznie się zmieniała. Po drugie w meczu mieliśmy słupek, poprzeczkę i stworzyliśmy mnóstwo sytuacji. Czas zamknąć temat, ale nie zapomnieć. Teraz już odhaczamy to spotkanie, a w nowej edycji znów zrobimy wszystko, by zagrać na Stadionie Narodowym i wreszcie zdobyć to trofeum.
Trener Nenad Bjelica miał ostatnio ogromne pretensje do komentatorów telewizyjnych, zarzucając im, że Lechowi okazuje się zbyt mało szacunku i drużyna jest niedoceniana. Zgadza się pan z tą opinią?
Myślę, że to raczej dziennikarzy należałoby spytać, czy oglądali mecz z Termaliką, czy też spotkali się na kawie. Ja jestem zdania, że czołowa czwórka ekstraklasy w komplecie zasłużyła na szacunek. To absolutnie wiodące drużyny w Polsce, które mocno zdystansowały całą resztę.
Akademia Lecha zyskała nowe boisko ze sztuczną nawierzchnią i podgrzewaniem. Jakie były koszty jego budowy?
Ta inwestycja wyniosła 2,6 mln zł, z czego połowę otrzymaliśmy z budżetu państwa. Drugą połowę musieliśmy wyłożyć sami. Wynika to z zasad, na jakich jest udzielane dofinansowanie.
To nie koniec planów rozbudowy ośrodka w Popowie?
Dyskutujemy nad zadaszeniem tego boiska, ale w pierwszej kolejności chcielibyśmy wybudować balon nad podobną płytą w Poznaniu. Wystąpiliśmy już zresztą ze stosownym wnioskiem. Zadaszenie bardziej przydaje się dzieciom, a one trenują przy Bułgarskiej. Wiadomo, że gdy temperatury są ujemne, to najmłodsze grupy nie będą odbywać zajęć pod gołym niebem.
Czy pierwszy zespół też będzie korzystał z tej infrastruktury?
Oczywiście jest taka możliwość, ale to zależy od filozofii trenera - czy będzie chciał trenować na sztucznej nawierzchni, czy też nie. Chcemy natomiast, żeby zadaszenie było mobilne - tak, by w razie potrzeby mogło zostać przeniesione nad boisko naturalne.
Lech może być pierwszym klubem w Polsce, który będzie miał rezerwy na szczeblu centralnym. Drużyna Ivana Djurdjevicia cały czas znajduje się blisko pozycji lidera i niewykluczone, że awansuje do II ligi. Jak władze klubu podchodzą do tego tematu? Będzie parcie na zajęcie 1. miejsca?
W pierwszej kolejności interesuje nas to, żeby latem trener Djurdjević przekazał pierwszemu zespołowi dwóch kolejnych zawodników. To jest najważniejsze, ale zdajemy też sobie sprawę, że posiadanie rezerw w II lidze byłoby naszym atutem w porównaniu do wszystkich innych akademii. Jeśli taki sukces uda się osiągnąć, będziemy się cieszyć. Nie zamierzamy tego jednak robić kosztem szkolenia młodzieży.
Pytanie czy zespół oparty tylko na młodzieży poradziłby sobie w II lidze. Tamtejsze kluby mają znacznie bardziej doświadczone składy.
Oczywiście, że da się tak funkcjonować i tym się akurat nie przejmujemy. Poza tym wielu naszych zawodników przebywa aktualnie na wypożyczeniach w I i II lidze. Po ewentualnym awansie większość tych chłopaków mogłaby po prostu grać u nas. Mielibyśmy zatem kilku piłkarzy, którzy zebrali już doświadczenie na szczeblu centralnym.
Czy budując skład na II ligę, Lech sprowadziłby też starszych graczy?
Takie uzupełnienia mogłyby mieć miejsce. Kiedyś na podobnej zasadzie przyszedł do nas Mateusz Klichowicz i wykorzystał szansę, bo dziś występuje wyżej. Podkreślam jednak, że wzmacnianie zespołu starszymi zawodnikami nie byłoby u nas regułą.
Jakie są plany transferowe jeśli chodzi o pierwszy zespół? Czasu nie ma wiele. Lech chce grać w europejskich pucharach i jeśli się do nich zakwalifikuje, przerwa będzie bardzo krótka.
Trudno mi odpowiedzieć na to pytanie, bo jest bardzo wiele spraw, które wpłyną na naszą sytuację kadrową. Nie zapominajmy, że trzech zawodników zagra najpewniej w mistrzostwach Europy U-21. Dotyczy to również wypożyczonego obecnie do Arki Dariusza Formelli. Wielu naszych piłkarzy osiągnęło wysoką formę w tym sezonie i zwróciło to uwagę zagranicznych klubów, dlatego transferów nie można wykluczyć. Teraz musimy działać wyprzedzająco - tak, by po ewentualnej sprzedaży któregokolwiek kluczowego gracza, od razu mieć jego następcę. Eliminacje europejskich pucharów zaczynają się w końcówce czerwca i już wtedy musimy mieć odpowiednio silną i szeroką kadrę.
Kto cieszy się największym zainteresowaniem na rynku transferowym. To Darko Jevtić? A może Dawid Kownacki?
To nie moment na to, by dyskutować o konkretnych nazwiskach. Nikomu natomiast nie zamykamy drzwi do transferu, ale to musi być wspólna decyzja każdej ze stron.