Brak wątku islamskiego w zamachu na piłkarzy Borussii Dortmund

Reuters / Na zdjęciu: autokar Borussii Dortmund
Reuters / Na zdjęciu: autokar Borussii Dortmund

W trakcie śledztwa prowadzonego po ataku bombowym na autokar Borussii Dortmund, do którego doszło 11 kwietnia, odrzucono islamski wątek terrorystyczny - poinformowała niemiecka prokuratura federalna.

W tym artykule dowiesz się o:

W pierwszym etapie śledztwa wątek islamistyczny był brany pod uwagę, ponieważ w treści listu znalezionego w pobliżu miejsca zdarzenia sprawca zawarł sugestię, że za zamachem stoją islamscy bojownicy. Jak się okazało, była to próba zdezorientowana organów ścigania.

21 kwietnia policja ujęła mężczyznę podejrzanego o dokonanie zamachu. To 28-letni Siergiej W., którym kierowały pobudki finansowe. Rosjanin z niemieckim paszportem liczył na to, że po zamachu spadnie wartość akcji Borussii, dzięki czemu będzie mógł na nich zarobić.

W. przed zamachem nabył akcje klubu o wartości 78 tysięcy euro, co zwróciło uwagę pracowników Bank Comdirect. W przypadku spadku akcji klubu spowodowanego udanym zamachem na życie piłkarzy BVB, mógł zarobić ok. 4 mln euro.

- Wbrew codziennej logice, na giełdzie można zarabiać nie tylko wtedy, gdy akcje spółek rosną. Ale też wtedy, gdy tracą. Dodaje, że jest to możliwe dzięki strategii tzw. krótkiej sprzedaży. - W takiej sytuacji inwestor nie musi mieć fizycznie akcji spółki, właściwie obraca pewną obietnicą - mówił w kwietniu WP SportoweFakty redaktor naczelny Money.pl, Tomasz Grynkiewicz.

ZOBACZ WIDEO: Remis Anderlechtu, Teodorczyk wciąż czeka. Zobacz skrót meczu z Club Brugge [ZDJĘCIA ELEVEN]

- Wyobraźmy sobie to tak: zamachowiec przewiduje, że akcje Borussii znacząco stracą na wartości. Najpierw sprzedaje papiery niemieckiego klubu i jednocześnie zobowiązuje się, że je "odkupi" po nowej cenie. Jeśli kurs Borussii faktycznie by spadł, to zyskiem zamachowca będzie różnica między kursem sprzed zamachu, a tym po. Tu jednak do takiego spadku nie doszło. 10 kwietnia akcje Borussii miały kurs 5,75 euro. Po zamachu, na szczęście nieudanym, straciły 25 eurocentów na wartości - tłumaczył Grynkiewicz.

Do zamachu doszło 11 kwietnia przed pierwszym meczem 1/4 finału Ligi Mistrzów Borussia Dortmund - AS Monaco. Autokar, który wiózł zespół BVB na Signal Iduna Park, został zaatakowany tuż po wyjeździe z hotelu. W wyniku eksplozji trzech ładunków wybuchowych doszło do zniszczenia karoserii i szyb pojazdu. W związku z zamachem spotkanie Borussii z Monaco zostało przełożone na 12 kwietnia.

W wyniku ataku najmocniej ucierpiał obrońca BVB, Marc Bartr. Jedna z rozbitych szyb raniła Hiszpan w rękę. Wychowanek Barcelony musiał przejść operację i w szpitalu spędził cztery dni, a treningi wznowił dopiero po miesiącu.

Źródło artykułu: