Gospodarze poniedziałkowej rywalizacji zapowiadali, że po remisie z Pogonią (1:1) chcą udowodnić, że stać ich także na zwycięstwo w grupie mistrzowskiej. Występ przed własną publicznością pokazał jednak, że przed sztabem szkoleniowym jeszcze wiele pracy. - Futbol polega na tym, żeby strzelać bramki. Jeśli się tego nie robi, to nie można wygrać. Korona dzisiaj trafiła dwa razy, a my z sytuacji, które mieliśmy, też powinniśmy strzelić co najmniej dwie, ale się nie udało. Taki jest futbol - powiedział Marcin Węglewski, opiekun Bruk-Bet Termaliki Nieciecza.
Od samego początku to Korona była zespołem dłużej utrzymującym się przy piłce. I chociaż nie brakowało momentów, w których główną rolę odgrywał chaos, to piękny gol Mateusza Możdżenia, zdobyty w pierwszych minutach, bardzo pomógł przyjezdnym. Trener Maciej Bartoszek miał jednak kilka uwag.
- Bardzo dobrze weszliśmy w mecz po bardzo dobrze wykonanym stałym fragmencie gry przez Mateusza Możdżenia. Ta bramka nas trochę uśpiła. Wprawdzie staraliśmy się kontrolować spotkanie, ale pozostawialiśmy przeciwnikowi zbyt dużo miejsca - ocenił.
Niedługo po wznowieniu gry złocisto-krwiści znów pokazali, że skuteczność była tego dnia po ich stronie. W końcówce sytuacja mogła im się wymknąć spod kontroli, ponieważ rywal miał swoje okazje. Wszystko w związku z m.in. czerwoną kartką dla Rafała Grzelaka. - W drugiej połowie zagraliśmy bardziej zdecydowanie. Później jednak były kartki i urazy. Bodajże od 65. minuty graliśmy w osłabieniu i to było bardzo istotne. Kontuzja Kwietnia też skomplikowała naszą sytuację. Mimo tego udało się osiągnąć pierwsze zwycięstwo na wyjeździe. Gratuluję zespołowi za to, że pokazała charakter - zakończył Bartoszek.
Kielczanie z dorobkiem 28 punktów zajmują 5. miejsce. Bruk-Bet ma sześć "oczek" mniej i jest ósmy.
ZOBACZ WIDEO Real mistrzem Hiszpanii po pięciu latach. Zobacz skrót meczu z Malagą [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]