Trener Marcin Kaczmarek zaskoczył bardziej niż Jan Urban przy wyborze jedenastki. Kibicom pokazał Dawida Kieplina oraz Seweryna Truskolaskiego. Na pozycję stopera cofnął Piotra Wlazłę, a na desancie wystawił Mateusza Piątkowskiego. Pewności nie dał piłkarzom z pola ten, który w grupie spadkowej bronił nieprzerwanie - Mateusz Kryczka.
Golkiper Wisły Płock popełnił fatalny błąd w 9. minucie. Wypuścił z koszyczka wstrzelenie Kamila Bilińskiego i skierował piłkę pod nogi Mario Engelsa. Niemiec trafił do opuszczonej bramki na 1:0. Po szerokim uśmiechu było widać, że jest z siebie zadowolony. Strzelił dopiero drugiego gola w sezonie, a to nie był koniec.
Po przeciwnej stronie boiska lepiej niż Kryczka prezentował się Dominik Budzyński. Jubilat nie zdawał poważnych testów, ale pracował rzetelnie na przedpolu i odbił uderzenia Giorgiego Merebaszwiliego oraz Piątkowskiego. Paweł Zieliński pognał z kontratakiem i odpowiedział bombą zza pola karnego w poprzeczkę w 37. minucie.
Trener płocczan miał po tym strzale zafrasowaną minę. Jego drużyna mogła przegrywać 0:2. Trochę rozchmurzył się tuż przed przerwą, kiedy uderzenia blisko celu oddali Piątkowski, Bartłomiej Sielewski i Truskolaski. Nie zmieniły one jednak faktu, że Wisła zeszła do szatni przy wyniku 0:1 i miała w swoich szeregach zbyt wiele słabych ogniw. Mało widoczni byli Arkadiusz Reca czy Dimitar Iliew. Cała drużyna oddała przez 45 minut jedno celne uderzenie.
ZOBACZ WIDEO Już jutro finał LM. Tak wyglądają drużyny przed meczem
Po przerwie Wisła bez zmian personalnych, ale mocniej zorientowana na ofensywę. W ostatnich 45 minutach sezonu chciała zaatakować przyjezdnych wysokim pressingiem, więc ci nie mieli takiej swobody w wymienianiu podań jak na początku spotkania. Dlatego postawili na szybkie wyprowadzenie piłki i był to strzał w dziesiątkę.
W 58. minucie Mario Engels zdobył gola na 2:0 po rajdzie Mateusza Lewandowskiego. Bohater spotkania zachował się przytomnie, obrócił się z futbolówką między dwoma obrońcami i technicznie uderzył w narożnik bramki.
Pomimo najwyższej skuteczności w sezonie, w 64. minucie Engels pokornie wyczyścił buta Kamilowi Bilińskiemu, który przed wakacjami postanowił zdjąć pajęczynę na bramce w Płocku. Piękne uderzenie na 3:0 zza pola karnego było nagrodą za aktywną grę od początku spotkania. Pewne było, że Śląsk zwycięży i wyprzedzi beniaminka w tabeli.
"Bila" odebrał gospodarzom resztkę apetytu do atakowania. W trzech ostatnich kolejkach Wisła straciła dziewięć goli i miała tego serdecznie dość.
Wisła Płock - Śląsk Wrocław 0:3 (0:1)
0:1 - Mario Engels 9'
0:2 - Mario Engels 58'
0:3 - Kamil Biliński 64'
Składy:
Wisła: Mateusz Kryczka - Dawid Kieplin (90' Marcin Mielczarski), Piotr Wlazło, Bartłomiej Sielewski, Patryk Stępiński - Dominik Furman (69' Krystian Popiela), Seweryn Truskolaski - Giorgi Merebaszwili, Dimitar Iliew (74' Emil Drozdowicz), Arkadiusz Reca - Mateusz Piątkowski.
Śląsk: Dominik Budzyński - Paweł Zieliński, Piotr Celeban, Mariusz Pawelec, Mateusz Lewandowski - Peter Grajciar (68' Adrian Łyszczarz), Łukasz Madej - Mario Engels (74' Daniel Łuczak), Ryota Morioka, Robert Pich - Kamil Biliński (78' Łukasz Zwoliński).
Żółte kartki: Truskolaski, Popiela, Merebaszwili (Wisła) oraz Morioka (Śląsk).
Sędzia: Łukasz Szczech (Warszawa).
[multitable table=702 timetable=7769]Tabela/terminarz[/multitable]