Grzegorz Krychowiak. Pod krechą

Newspix / Rafal Oleksiewicz / PressFocus / Grzegorz Krychowiak podczas treningu reprezentacji Polski
Newspix / Rafal Oleksiewicz / PressFocus / Grzegorz Krychowiak podczas treningu reprezentacji Polski

Przechodząc niemal rok temu z Sevilli do Paris Saint-Germain, Grzegorz Krychowiak spodziewał się, że w stolicy Francji jego kariera nabierze jeszcze większego rozpędu. Tymczasem została zahamowana.

Zbigniew Mroziński

Można zacytować słowa piosenki "Budki Suflera", że to nie tak miało być. Dlatego dziwić musi, że słynny klub nie chce sprzedać polskiego pomocnika, lecz co najwyżej gdzieś wypożyczyć na następny sezon. Decyzja jest zastanawiająca, bo właściwie już od stycznia podawano, że polski pomocnik latem 2017 roku odejdzie, a to do Interu Mediolan, a to do AS Roma.

Problemem jest jednak podobno zbyt niska kwota oferowana przez włoskie kluby. Wyceniły bowiem Grzegorza Krychowiaka na jakieś 15 milionów euro, czyli około połowę mniej niż rok temu zapłaciło za niego Paris Saint-Germain. W stolicy Francji nie palą się więc do sprzedaży Polaka. Będąc na wypożyczeniu, miałby wrócić do normalnej dyspozycji i dopiero po powrocie pod wieżę Eiffla zapadłaby decyzja, co stanie się z nim później.

- Grzegorz powinien teraz zdecydować się na przejście do takiego klubu, w którym będzie grał, a nie będzie dopiero piętnasty czy szesnasty w kolejce do pierwszej jedenastki - mówi Włodzimierz Lubański, najlepszy strzelec w historii reprezentacji Polski. - Powinien zmienić barwy nawet kosztem mniejszych zarobków, bo nie może sobie pozwolić na zmarnowanie kolejnych miesięcy. Z drugiej strony trzeba też zrozumieć szefów Paris Saint-Germain, którzy zainwestowali w niego i teraz nie chcą być stratni.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Magiczna akcja à la Zidane

Z Ligi Mistrzów do rezerw

Dodajmy, że ostatni rok był nieudany dla milionerów z Parku Książąt. W każdym z czterech poprzednich sezonów byli mistrzami Francji i docierali do ćwierćfinału Champions League. Natomiast teraz zostali wicemistrzami kraju, a z najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywek klubowych zostali wyeliminowani już w 1/8 finału. Pocieszeniem było wywalczenie najpierw Pucharu Ligi, a następnie Pucharu Francji.

Z tym że Krychowiak nie wystąpił w żadnym z obu meczów finałowych, ba, nie było go nawet na ławce rezerwowych. Ostatni cały mecz w pierwszym teamie paryżan rozegrał 14 grudnia ubiegłego roku, przeciw Lille w Pucharze Francji. Pewna nadzieja na powrót do łask pojawiła się na przedwiośniu 2017 roku - 4 marca rozegrał całą pierwszą połowę w wygranym meczu Ligue 1 z Nancy, a cztery dni później zaliczył końcówkę boju z Barceloną.

Epizod na Camp Nou zakończył się jednak katastrofą, bo w tym czasie, gdy Polak przebywał na boisku, padła szósta bramka dla rywali, która przesądziła o wyeliminowaniu PSG z Champions League. Krychowiak potem już nie pojawił się w pierwszym zespole. A w Lidze Mistrzów ogółem rozegrał sześć meczów, dwukrotnie był zmieniany, a cztery razy za kogoś wchodził, co ogółem dało 209 minut.

W Paryżu nie szło mu od początku. Nie pomagało, a chyba nawet przeszkadzało to, że przez poprzednie dwa sezony był w Sevilli piłkarzem Unaia Emery’ego. W PSG ten trener wolał stawiać na młodego Francuza Adriena Rabiota niż na Krychowiaka. W lidze Polak po raz pierwszy wybiegł na murawę dopiero na początku września, już po występie w reprezentacji przeciw Kazachstanowi w Astanie. Sezon w Ligue 1 zamknął zaledwie 11 występami: w siedmiu wyszedł w pierwszym składzie, w dwóch został zmieniony.

Łącznie przez 657 minut przebywał na murawie, gola nie strzelił. Nie można zapominać, że miał problemy zdrowotne, w styczniu był uraz kolana, z kolei w marcu, kwietniu i maju trapiła go kontuzja żeber. Z tego powodu opuścił zresztą marcowy mecz z Czarnogórą, co mu się zdarzyło pierwszy raz w spotkaniu o punkty za kadencji Adama Nawałki.

W lutym dwukrotnie zagrał w występującym na czwartym poziomie rozgrywkowym zespole rezerw PSG. Na własną prośbę pojawił się w nim także 20 maja, ale to nie był udany występ, bo jego zespół przegrał aż 1:4 z dublerami Rennes.

- Paryskie progi okazały się za wysokie dla Krychowiaka, bo wybrał nieodpowiedni klub w nieodpowiednim momencie - kontynuuje złoty medalista olimpijski igrzysk Monachium ’72. - Sposobem gry nie pasuje do świetnej technicznie i grającej kombinacyjnie ekipy. Jak się okazało, zrobił błąd, idąc do Paryża, ale musiał zdawać sobie sprawę, co go tam czeka. Bardzo często sprawy finansowe przesłaniają jednak piłkarzom to, jak będzie wyglądała ich sytuacja w drużynie.

Nawałka wciąż mu ufa

To już drugie nieudane podejście Krychowiaka w mocnym klubie francuskim. Jako wychowanek akademii Girondins Bordeaux nigdy nie zdołał się tam przebić do pierwszego składu. Incydentalnie w jego barwach w Ligue 1 pokazał się w dwóch spotkaniach w sezonie 2011-12. Dopiero wypożyczenia do drugoligowego wówczas FC Nantes, a potem nawet do grającego na trzecim poziomie ligowym Stade Reims sprawiły, że się odbudował. Zresztą potem z tym drugim klubem wrócił na najwyższy szczebel i właśnie tam zaczął świetnie grać. Teraz manewr z transferem do drużyny spoza ekstraklasy nie wchodzi w rachubę, ale wskazane byłoby odbudowanie się w zespole z niższej półki niż PSG.

Po turnieju Euro 2016 wydawało się, że Krychowiak może poważnie zagrozić Robertowi Lewandowskiemu w rywalizacji o tytuł Piłkarza Roku. W drugim półroczu zdecydowanie przegrał jednak korespondencyjny pojedynek z napastnikiem Bayernu Monachium. A potem spadł jeszcze niżej pod krechę.

Selekcjoner reprezentacji Polski jednak nie rezygnuje z jednego ze swoich ulubionych zawodników. - Trudno, żeby było inaczej, przecież Grzegorz był jednym z naszych najlepszych piłkarzy na mistrzostwach Europy - podsumowuje Lubański. - Zrobił świetne wrażenie na obserwatorach. Mimo że jest defensywnym pomocnikiem, był kluczową postacią naszej środkowej formacji, a przecież przez ostatnie miesiące nie zapomniał, jak się gra w piłkę.

Źródło artykułu: