Z występem Biało-Czerwonych na ME U-21 2017 wiązane są duże nadzieje, ale sytuacja, w jakiej na krótko przed turniejem znaleźli się liderzy drużyny Marcina Dorny, w tym Paweł Dawidowicz, Jarosław Jach, Patryk Lipski, Bartosz Kapustka czy Mariusz Stępiński, nie napawa optymizmem.
Selekcjoner zachowuje jednak spokój i zapewnia, że wszyscy jego podopieczni będą optymalnie przygotowani do udziału w turnieju.
- Każda rozegrana minuta, każdy gol i każda asysta nas cieszą, ale martwi nas to, kiedy ktoś regularnie nie gra. Jest to jednak rzecz charakterystyczna dla reprezentacji młodzieżowych, kiedy młodzi piłkarze zmieniają kluby i otoczenie - tłumaczy Dorna.
- Podczas zgrupowania tak będziemy dobierać obciążenia, by 16 czerwca wszyscy zawodnicy byli w optymalnej formie - zarówno ci, którzy grali ostatnio mniej, jak i ci, którzy w ostatnich kolejkach grali po 90 minut. Do niedzieli zawodnicy będą pracować indywidualnie tak, by do ostatniego etapu przygotowań do meczu ze Słowacją wszyscy przystąpili z tego samego pułapu - dodaje opiekun Biało-Czerwonych.
ZOBACZ WIDEO Kosowski nie ma wątpliwości. "Ten mecz przejdzie do historii"
Na czym dokładnie polegają problemy kadrowiczów w przededniu najważniejszego turnieju ich życia? Dawidowicz i Jach, którzy w kilku meczach kontrolnych tworzyli duet stoperów, długo zmagali się kontuzjami. Ten pierwszy ostatni występ zaliczył 5 kwietnia, a potem leczył uraz mięśniowy. Z kolei Jach od lutego do maja pauzował z powodu kontuzji stawu skokowego. Uraz był tak poważny, że 23-latek musiał iść po nóż i wrócił do gry dopiero na dwie ostatnie kolejki sezonu.
Kapustka, który pod nieobecność Arkadiusza Milika i Piotra Zielińskiego ma być największą gwiazdą kadry obok Karola Linettego, w sezonie 2016/2017 praktycznie nie grał. 21-latek nie doczekał się debiutu w Premier League, a jedyne występy w pierwszej drużynie Leicester City zaliczył w Pucharze Anglii - zagrał w trzech meczach tych rozgrywek, spędzając na boisku 151 minut. Występował też w drużynie U-23, ale od czasu marcowego zgrupowania reprezentacji Polski U-21 pojawił się na boisku tylko trzy razy - po raz ostatni 4 maja.
Minimalnie krótszą przerwę w grze ma Lipski, który ostatni występ zaliczył 5 maja. Sześć dni później zerwał kontrakt z Ruchem Chorzów, a od 22 maja trenował gościnnie z Pogonią Szczecin. Lipski jest ważnym ogniwem zespołu trenera Dorny - wystąpił od pierwszej minuty w 11 z 13 spotkań towarzyskich i jest etatowym wykonawcą stałych fragmentów gry.
W drugiej części sezonu problemy w drużynie klubowej miał też Stępiński, który na początku roku stracił miejsce w "11" Nantes i już go nie odzyskał. Po raz ostatni od pierwszego gwizdka wystąpił 18 lutego, a od tego czasu zagrał tylko w trzech z 13 spotkań Nantes, spędzając na boisku raptem 13 minut. Scenariusz, w którym trener Dorna rezygnuje ze Stępińskiego, jest nierealny, ale odstawiony w klubie na bocznicę Stępiński może nie gwarantować Polsce bramek. A przypomnijmy, że w grach kontrolnych Biało-Czerwoni polegali głównie na 22-latku, który w 11 występach strzelił sześć goli i zaliczył trzy asysty.
Na ostatniej prostej do kadry U-21 wrócił Bartłomiej Drągowski, który w minionym sezonie przepadł w Fiorentinie. Gdy w lipcu minionego roku wyjechał z Polski, nikt nie spodziewał się, że wygryzie z bramki Violi Cipriana Tatarusanu, ale na oficjalny debiut w pierwszym zespole Drągowski czekał aż do ostatniej kolejki sezonu. Do tego wystąpił tylko w pięciu meczach Primavery, czyli drużyny młodzieżowej. Mimo straconego sezonu 20-latek ma być numerem jeden w bramce Biało-Czerwonych podczas zbliżających się mistrzostw.