Jan Domarski szarpał nastoletniego zawodnika za włosy? Sprawa miała dalszy ciąg

Newspix / CyfraSport / Lukasz Grochala
Newspix / CyfraSport / Lukasz Grochala

Podczas meczu dzieci w Rzeszowie miało dojść do skandalu. Dorośli, w tym słynny były piłkarz Jan Domarski, nie potrafili trzymać nerwów na wodzy.

W tym artykule dowiesz się o:

Rodzice chłopca opowiedzieli o sprawie lokalnej gazecie "Super Nowości". Według nich podczas sobotniego meczu (3 czerwca) Stal Rzeszów - Dziecięca Akademia Futbolu Rzeszów (mecz chłopców z rocznika 2007 i młodszych) dorośli - rodzice, ale także trenerzy, zachowywali się wulgarnie i agresywnie, a po spotkaniu Jan Domarski - trener Stali - miał obrażać trenera DAF, sędziego, a jednego z chłopców miał nawet szarpać za włosy.

- Mój syn stał za tym chłopcem, którego trener złapał za włosy i szarpał. Wszystko widział. To było podczas wzajemnego podziękowania za mecz i przybijania "piątek". Tamto dziecko się rozpłakało, a dla mojego syna, tak samo jak dla pozostałych zawodników, to był szok. Po meczu był przybity i do dziś pyta "jak ten pan mógł tak zrobić?" - cytują jedną z matek dziennikarze "Super Nowości". Poszło o przestrzeganie przepisów gry i niesłusznie zdobytą bramkę.

Nowiny24.pl donoszą, że Domarski - strzelec słynnego gola na Wembley - miał pierwotnie oskarżać Krzysztofa Husa, trenera DAF, o nietrzymanie nerwów na wodzy. W środę w siedzibie Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej doszło do konfrontacji trenerów. Domarski ostatecznie zmienił zdanie, a jego wypowiedź cytuje wspomniany serwis.

- Krzysztof Hus nie ma nic wspólnego z tą sprawą. Nie on wywołał awanturę. Jego zachowanie było prawidłowe. Klub Stal i ja - jako trener - przepraszam chłopca, który ucierpiał w trakcie meczu. Przepraszam także akademię DAF. Jednocześnie jako trener Jan Domarski uważam, że nie zawiniłem w tej sprawie. Zawinili rodzice piłkarzy Stali - podsumował trener.

ZOBACZ WIDEO Radosław Majdan i Dariusz Tuzimek komentują mistrzostwo Polski Legii Warszawa

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy Władysława Biernata, dyrektora Stali Rzeszów, w której pracuje Domarski (mimo usilnych starań, nie udało nam się skontaktować z legendarnym piłkarzem). - Janek dał dzisiaj sprostowanie w dwóch gazetach i uważam, że nie ma tematu - mówi Biernat.

Czy to jednak w ogóle normalne, że na meczach dzieci ktokolwiek zachowuje się w agresywny sposób? - Nie zaczynajmy w ogóle od takiego pytania - zaczyna Biernat. - Według trenera sytuacja wyglądała zupełnie inaczej, niż opisały to media. Trener Domarski wcale nie szarpał dziecka za włosy. Wszystko zaczęło się od rodziców, to oni protestowali. Osobiście wyjaśniałem tę sytuację i z tego, co się dowiedziałem, trenerowi Domarskiemu zarzucono na pewno zbyt wiele - uważa dyrektor rzeszowskiego klubu.

Biernat dalej: - Rodzice nie powinni przebywać na płycie boiska, tylko siedzieć na trybunie. Turniej organizował DAF. Gdy my jesteśmy organizatorem, rodzice nie mają prawa przebywać na płycie. Organizator powinien lepiej zabezpieczyć boisko. Nie uczestniczyłem w tej sytuacji. Janka uważam jednak za znakomitego trenera, młodzież Stali Rzeszów i wszyscy pracownicy go tutaj szanujemy.

To już kolejny raz, gdy media informują o karygodnym, skandalicznym zachowaniu dorosłych na meczach dzieci i młodzieży. W październiku tygodnik "Piłka Nożna" opublikował szokujący tekst przedstawiający, w jaki sposób lżeni są młodzi sędziowie przez trenerów i rodziców na meczach najmłodszych dzieci. W wywiadzie udzielonym WP SportoweFakty Zbigniew Boniek, prezes PZPN, obiecał przyjrzeć się tej sprawie. - Czas zająć się patologiami - mówił wówczas sternik związku (Tu przeczytasz cały wywiad).

- Rozwiązanie tej kwestii leży przede wszystkim w gestii klubów. Znam trenerów, którzy zakazują rodzicom przebywania w bezpośrednim otoczeniu boiska w trakcie treningów. To tak samo jak z wypraszaniem dziennikarzy po 15 minutach z treningu. Bo jaki trener chce, żeby mu się ktoś pałętał przy linii w trakcie zajęć? Stąd zamknięte sesje. Zresztą, my jako PZPN organizujemy LAMO (Letnia Akademia Młodych Orłów - przyp.red.), mecze reprezentacji do lat 14 i jakoś tam żaden rodzic nam przy linii niczego nie krzyczy. U nas rodzice nie nawalają, bo są jasne zasady. Przywozisz dziecko na obóz, wsiadasz w samochód i jedziesz do domu. Przyjeżdżasz na mecz reprezentacji, siadasz na trybunach, ale nie biegasz wzdłuż linii i nie ryczysz do sędziego albo trenera. To kwestia wyższej kultury - dodawał Boniek.

- Chcemy przygotować kilka ogólnopolskich akcji. Zaprosimy do nich naszych piłkarzy, tych znanych, idoli dzieci. To będą akcje mające na celu przekazanie, że liczy się przede wszystkim pasja, radość z grania w piłkę. Przekonujących, że niezdrowe emocje, pretensje, tworzenie i nakładanie chorej presji przez dorosłych na dzieci nie prowadzi do niczego dobrego - kontynuował prezes PZPN.

Wciąż czekamy na ogólnopolskie akcje, które zapowiadał prezes PZPN. Jak widać na przykładzie wydarzeń z Rzeszowa - są jak najbardziej potrzebne.

Źródło artykułu: