Marcin Kikut: Fajnie znów było zagrać

Podczas piątkowego treningu Lecha Poznań kontuzji doznał Grzegorz Wojtkowiak, dzięki czemu szansę gry od pierwszej minuty otrzymał Marcin Kikut. 26-letni zawodnik ostatni raz w podstawowym składzie Kolejorza pojawił się w grudniowym meczu z Polonia Bytom. W niedzielę "Kiki" zagrał poprawne spotkanie i bardzo cieszył się, że mógł wystąpić przed poznańską publicznością.

Michał Jankowski
Michał Jankowski

Marcin Kikut początek bieżącego sezonu stracił z powodu kontuzji. Wcześniej był podstawowym zawodnikiem, ale po powrocie do zdrowia nie mógł wywalczyć sobie miejsca w składzie, bowiem na prawej obronie dobrze spisywał się Grzegorz Wojtkowiak. Od pierwszej minuty na boisko wyszedł tylko raz, w wyjazdowym meczu z Polonią Bytom. Zimą chciał odzyskać miejsce w składzie, ale jego niefortunne zagranie w rewanżowym meczu z Udinese Calcio, przez które Kolejorz stracił drugiego gola, sprawiło, że "Kiki" oddalił się od składu.

W niedzielnym meczu z Wisłą Kraków trener Franciszek Smuda postanowił mu zaufać i liczył na godne zastąpienie Wojtkowiaka. Kikut rozegrał poprawne spotkanie, szczególnie w pierwszej połowie. - Na pewno nie było łatwo. Kontuzja Grzegorza była pechowa i nie byłem nastawiony, że wskakuje do składu. Muszę być jednak w gotowości przez cały sezon. Fajnie było wyjść na boisko i zagrać w pierwszym składzie. Od poprzedniego meczu minęło bardzo dużo czasu. Cieszę się, że moja gra wyglądała w miarę poprawnie i mogłem pokazać się publiczności - mówi zawodnik Lecha.

Spotkanie z Wisłą zakończyło się remisem 1:1, co nie do końca zadowala obie drużyny. Lechici stworzyli sobie nieco więcej sytuacji od rywala, ale zabrakło skuteczności, a do wyrównania doprowadził dopiero w 82. minucie Semir Stilić, sprytnie egzekwując rzut wolny. - Mieliśmy przewagę, ale sytuacji bramkowych było jak na lekarstwo. Wisła grała bardzo ostro i agresywnie pressingiem. Wybijała nas z rytmu i nie mogliśmy rozwinąć skrzydeł. Udało się wyrównać z rzutu wolnego i uratowaliśmy remis. Na pewno nie jesteśmy usatysfakcjonowani tym wynikiem, ale jeśli nie możemy wygrać meczu, to trzeba go nie przegrać - opowiada Kikut.

W środę oba zespoły znów zmierzą się na stadionie przy ul. Bułgarskiej, tym razem w ramach Remes Pucharu Polski. W pierwszym spotkaniu Lech wygrał 1:0, co stawia go w korzystniejszej sytuacji. - Na pewno wynik z meczu ligowego wzięlibyśmy w ciemno, bo daje nam awans. Podstawą w meczu środowym będzie nie stracenie bramki i jeśli tego dokonamy, awansujemy. Nastawiamy się jednak na zwycięstwo i walkę taką jak w meczu ligowym - dodaje "Kiki".

Piłkarze w niedzielny mecz włożyli sporo sił, co z pewnością odbije się na poczynaniach zawodników w środę. Lech dysponuje wąską kadrą, więc będzie musiał grać takim samym składem. Kikut jest jednak optymistą. - Zarówno my, jak i Wisła będziemy mieli w nogach ten mecz. Jesteśmy dobrze przygotowani do sezonu. Do środy na pewno się zregenerujemy i będziemy walczyli przez 90 minut - zakończył lechita.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×