Michał Kołodziejczyk: Złote czasy, kompleksy precz (komentarz)

Zdjęcie okładkowe artykułu: PAP /  /
PAP / /
zdjęcie autora artykułu

Rumuni wyszli na boisko w Warszawie przerażeni, a Polacy nawet nie próbowali udawać zdziwionych. Wreszcie umiemy brać, co nasze. Zwycięstwem 3:1 wchodzimy razem z drzwiami na peron, z którego odjeżdżają pociągi na mundial.

Serduszko na trybuny do Ani, serduszko od Ani z trybun, trzy gole do rumuńskiej bramki i można wracać do domu, do Klary, bo pewnie z babcią została. Pytania o to, czy na Roberta Lewandowskiego ojcowskie obowiązki nie wpłyną źle, można pozostawić głębokim analizom telewizji śniadaniowych.

Nie wpłynęły - kapitan reprezentacji dwa razy nie pomylił się z rzutów karnych, a golem na 2:0, strzelonym z jedenastu metrów głową w stylu Andrzeja Szarmacha, wyprzedził Grzegorza Latę w klasyfikacji najlepszych strzelców reprezentacji.

Chyba jeszcze nigdy na Narodowy w Warszawie finaliści ostatniej wielkiej imprezy nie przyjeżdżali tylko się bronić. Rumuni w pierwszym meczu w Bukareszcie przegrali 0:3 i na lotnisku dopłacali za nadbagaż strachu, a później na boisku i tak nie oderwali się od ziemi.

Pierwsza połowa niewiele różniła się od treningu dzień wcześniej, kiedy Adam Nawałka poustawiał żółte manekiny imitujące przeciwników. Polacy grali we flippera, piłka mijała tylko stojące przeszkody.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Cieszą mnie trzy gole, ale bardziej punkty

To nie był wielki mecz dla kogoś z boku - nudny. Ale to bardzo miłe uczucie, gdy polska obawa przed pierwszym gwizdkiem, że wszystko jest za pięknie i że jakoś tak za spokojnie, okazała się niezaleczonym kompleksem. Kompleksem wypracowanym przez dekady, kiedy Polacy witali się z gąską, grali z nożem na gardle, a w komentarzu Dariusza Szpakowskiego o "czarnej jesieni" naszego futbolu zmienialiśmy tylko pory roku. Czas przyzwyczaić się do złotych czasów, do tego, że żyjemy w erze Lewandowskiego.

Zrobiliśmy swoje i teraz tylko kataklizm mógłby zatrzymać reprezentację Polski w drodze na mundial w Rosji. Nie wchodzimy tam przez kuchnię, tylnymi drzwiami, ale z przytupem, zabierając drzwi ze sobą.

Powinniśmy zacząć stawiać inne cele na mistrzostwa świata niż wyjście z grupy. Wiem, że nawet do końca eliminacji jeszcze cztery mecze, ale zwyczajnie nie wierzę, żeby ktoś zrobił nam krzywdę.

Źródło artykułu:
Czy Polacy zakończą eliminacje mistrzostw świata 2018 na pierwszym miejscu w swojej grupie?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (19)
avatar
dawidowski21
11.06.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
NIC LEPSZEGO NIE M0GŁ NAS SPOTKAC JAK SELEKCJONER ADAM NAWAŁKA POUKŁADAŁ GRE REPREZENTACJI OSZLIFOWAŁ PARE PILKARSKICH TALENTÓW SZACUN DLA NIEGO I POLSKICH REPREZENTANTÓW. ANIA WSPIERA SWOJEGO Czytaj całość
Wojciech Gałązka
11.06.2017
Zgłoś do moderacji
2
1
Odpowiedz
co to za megalomańskie komentarze? Mania wielkości powinna być poparta kilkoma dziesięcioleciami sukcesów, a nie trzema sezonami. Poza tym każdemu przeciwnikowi należy się szacunek. To, że ktoś Czytaj całość
avatar
Michał Jankowski
11.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Dania Polskę Puknie, i nam wystarczy wygrana z Czarnogórą, oraz Armenią....Z Dania może być remisik....  
Jan Kowalski
11.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Moje odczucia po meczu. Rumuni zgrali dobrze, a w drugiej połowie czasami bardzo dobrze. Co by było gdyby nie karne? Wyrównany mecz, Polacy są w formie, ale Rumuni też pokazali kilka klasowych Czytaj całość
avatar
Czemi
11.06.2017
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
mecz super ale ta Annia to lipa totalna