Rzut na taśmę, który daje nadzieję

PAP / 	PAP/Wojciech Pacewicz
PAP / PAP/Wojciech Pacewicz

Polska kadra była o krok od pożegnania z Euro U-21, ale rzut karny podyktowany dla Biało-Czerwonych w ostatnich minutach dał zespołowi Dorny nadzieję. W czwartek z Anglią musimy wysoko wygrać, a w drugim meczu w grupie musi paść korzystny rezultat.

Było wiele pychy w osobach z otoczenia szwedzkiego zespołu młodzieżowego przed pierwszym gwizdkiem meczu z Polską. Usłyszeć można od nich było, że Biało-Czerwoni to zespół bez linii defensywnej oraz środka pola. I jeśli zespół Dorny zagra z nimi w taki sam sposób, jak ze Słowacją, zostanie zlany niemiłosiernie. Okazało się, że pogromu nie było, bo Polacy fragmentami naprawdę sprawiali wrażenie, że walczą o życie, a ostatecznie Szwedom udało się wyrwać z gardeł remis. Co to oznacza? Wciąż mamy szanse na awans do fazy pucharowej, ale z Anglią musimy w czwartek wygrać wyżej, niż Anglicy wygrali ze Słowacją, a w tym samym momencie Szwecja będzie musiała zremisować ze Słowacją.

Nierówna gra tej kadry jest niewątpliwie problemem, po 30. minutach rozeszliśmy się w szwach, by później ratunku szukać w desperackich zrywach. Może do rywali brakowało nam zarówno piłkarsko, jak i fizycznie, ale i pierwsze 30 minut meczu, i dramatyczna końcówka pokazały, że ta ekipa potrafi z siebie wykrzesać umiejętności.

Osobne pytanie brzmi, czy była to dobrze sformatowana drużyna? Dorna postawił na nazwiska - piłkarzy znanych, ale w ostatnim czasie regularnie siedzących na ławkach rezerwowych swoich klubów, zamiast na graczy w formie. Jarosław Jach pół roku leczył kontuzję, na Euro gra na tabletkach przeciwbólowych. Stępiński, odkąd w Nantes pojawił się Prejuce Nakoulma, został odstawiony na bocznicę. Dawidowicz? W Bochum, jeśli grał, to w obronie, a ostatni mecz zaliczył jeszcze w kwietniu. I tak dalej, i tak dalej. W poniedziałek jakość i gole dali piłkarze, którzy grali w lidze regularnie - Kownacki, Moneta czy Piątek. To fakt, który daje sporo do myślenia. Po pierwszym meczu przeciwko Słowacji ostro oberwało się na przykład Pawłowi Dawidowiczowi, mimo to dostał od Dorny drugą szansę. I to był błąd - chłopak oderwany jak Kosowo, człapiący, źle przesuwający, kompletnie niepotrafiący się odnaleźć na murawie. Po prostu katastrofa.

Marcin Dorna w ostatnich dniach balansował nad przepaścią. Po Słowacji stracił równowagę, w szóstej minucie starcia ze Szwecją był niemal pewny przeżycia, ale chwilę później frunął w kierunku piekła. Na szczęście chwycił się jeszcze skały, jeszcze próbuje się podciągnąć i uratować, ale będzie do tego potrzebował cudu.

Paweł Kapusta

ZOBACZ WIDEO Skandal w Getafe! Trener uderzył piłkarza! [ZDJĘCIA ELEVEN]

Komentarze (29)
Singo13
20.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dawidowicz i psełdo bramkarz zasłużyli na 20 lat ciężkich robót. A dorna na dożywotnie. 
avatar
Zbigniew Chłopecki
20.06.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Bardzo atakowano Bielika, że mówił o kiepskich treningach, małej wymagalności czy też małego wysiłku. Chłopak gra na wyspach i wie jak powinien wyglądać trening bo nasi zawodnicy grają po prost Czytaj całość
avatar
Zbyszek Szpargała
20.06.2017
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Szczęśliwy remis po karnym, a niektórzy się podniecają jak sroka blaszką. Prawda jest taka, że ta reprezentacja ma większą promocję niż możliwości. Wczorajszy wynik to nie nasz sukces - to pech Czytaj całość
avatar
Radar
20.06.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
nie mam pytań co do wyboru bramkarza "drewno jakich mało" brak umiejętności skracania i grania na przedpolu za kołkowaty na bramkarza 
avatar
wisus54
20.06.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Dwa mecze i po mistrzostwach co to kuźwa jest tradycja?