Wystarczyło w meczu ze Szwedami pokazać, że w tej drużynie jednak są mężczyźni, i jakoś poszło. Remis (2:2) uratowany szczęśliwie, ale kogo to obchodzi, szanse są. Przynajmniej matematyczne.
Najgorszy był ten moment, kiedy chwilę po ostatnim gwizdku komentatorzy Mateusz Borek i Tomasz Hajto zaczęli liczyć, jakich wyników potrzeba nam do awansu.
- No to już w ogóle nie mamy szans na awans z pierwszego miejsca… Nawet jak wygramy z Anglią…
- Ale mamy z drugiego.
- No jak? Przecież tam będą zespoły z sześcioma punktami!
- Ale poczekaj… Jeśli my wygramy, Słowacy zremisują ze Szwecją, to będzie mała tabela…
I tak dalej. Od razu przypomniały się te smutne lata polskiego futbolu, gdy musieliśmy zamiast na siebie, liczyć na nasze - trudne do osiągnięcia - wygrane – i jeszcze na to, że pozostałe wyniki dobrze się dla nas ułożą. Co z tych układanek wychodziło, pamiętamy. Reprezentacja Adama Nawałki uwolniła nas od tej smutnej matematyki, ale demony przeszłości właśnie wróciły z młodzieżówką. Tu nie ma Lewandowskiego, nie ma komfortu oglądania samej gry, tu trzeba liczyć.
ZOBACZ WIDEO ME U-21. Jan Bednarek: Jestem dumny z tej drużyny
Z wyliczeń wynika, że w czwartkowy wieczór (początek ostatnich spotkań w grupie A o godz. 20.45) musimy wygrać 2:0 z Anglią (lub jedną bramką pod warunkiem, że strzelimy minimum trzy gole) i liczyć na remis Słowacji ze Szwecją. Zanim jednak ogłupią nas cyfry, musimy sobie jasno powiedzieć, czy ta drużyna w ogóle jest w stanie wygrać. I to jest zadanie trudne, bo na pytanie: jakie oblicze ma reprezentacja Polski U-21, odpowiedzią jest tylko milczące zakłopotanie. Nie wiadomo.
Wiemy, że ta drużyna umie przeprowadzić ładną akcję, strzelić gola, zrobić trochę zamieszania, ale też słabo gra w defensywie, ma kłopoty z komunikacją, źle broni przy stałych fragmentach gry, nie ma pewności co do własnych możliwości piłkarskich, brakuje jej jakości, a odważnie gra dopiero z nożem na gardle.
No i jeszcze jedno pytanie: kto jest liderem tej drużyny? Z pomeczowych wypowiedzi w studio Polsatu wynikało, że trochę Paweł Dawidowicz, trochę Mariusz Stępiński, trochę Jan Bednarek i trochę Tomasz Kędziora. No to by wiele na temat tego zespołu wyjaśniało. Przecież w tej drużynie jedynym materiałem na lidera - także lidera szatni - jest Dawid Kownacki. Ten chłopak – w młodzieżowej reprezentacji U-21 - może porządzić. W ostatniej akcji meczu - mimo że na boisku był już Patryk Lipski (chłopak z "ułożoną nogą") - "Kownaś" wymusił na starszym i bardziej doświadczonym Karolu Linettym, by piłkę z wolnego zagrał właśnie jemu na strzał. Uderzenie Kownackiego zostało zablokowane, kilku kolegów czekających w polu karnym miało kwaśne miny, że nie spróbowano "wrzutki" pod bramkę, ale nikt nie śmiał nic powiedzieć. Lider tak zdecydował, lider na boisku.
Teraz do tego lidera trzeba dołożyć kilku chłopaków z jajami, którzy potrafią się głośno upomnieć o swoje. Jeśli to potrafią zrobić w strefie wywiadów, to na boisku też spróbują. Już to pokazał Krzysztof Piątek, który wywalczył rzut karny. Teraz czas na krnąbrnego chłopaka z Wysp - na Anglików jak znalazł. Ja sobie nie wyobrażam, żeby Krystian Bielik nie zagrał w ostatnim grupowym meczu z Anglią w Kielcach. Paweł Dawidowicz - po pierwsze jako defensywny pomocnik - kompletnie zawiódł. I to w obu spotkaniach. To nadal może być przyszłość kadry - gdy ustabilizuje swoją sytuację klubową - ale nie tu i nie teraz.
Bielik postawił sam siebie pod ścianą. Skrytykował kolegów, teraz musi wyjść i pokazać w meczu z Anglikami, że jest mężczyzną. Kibice są strasznie ciekawi tego chłopaka: gra coś czy tylko gada?
Rozumiem, że skoro trener Marcin Dorna nie odesłał Bielika do domu, to znaczy, że sprawa "niefortunnej wypowiedzi" jest wyjaśniona i chłopak jest do grania. Za swoje śmiałe słowa przesiedział na ławce mecz ze Szwecją. Wystarczy tej kary. Nie ma co działać na zasadzie: zrobię babci na złość, odmrożę sobie uszy.
Bo niewygranie z Anglią spowoduje, iż będziemy musieli się oszukiwać, że organizując w Polsce Euro U-21, to najbardziej nam zależało na zrobieniu fajnej imprezy.
W pomeczowej wypowiedzi Zbigniew Boniek zaczął już przesuwać akcenty, z aspektu sportowego na organizacyjny: dużo ludzi, pochwalił nas delegat UEFA, to jest promocja piłki.
No i fajno. Teraz czekamy tylko jeszcze na promocję polskiej piłki.
Dariusz Tuzimek, Futbolfejs.pl