Dariusz Tuzimek: Jak Czesław śpiewał

Newspix / LUKASZ GROCHALA / Czesław Michniewicz, rok 2004 r.
Newspix / LUKASZ GROCHALA / Czesław Michniewicz, rok 2004 r.

Czesław Michniewicz ma zostać trenerem polskiej młodzieżówki. To barwna postać, lubi telefonować. Słynnych jest jego 711 połączeń do króla piłkarskiej korupcji, niejakiego "Fryzjera". Dzielił też kasę za "mecz z podtekstami".

Michniewicza ma namaścić Zbigniew Boniek. Prezes PZPN jest - jak wiadomo - panem na swojej ziemi i wybrać może, kogo tylko chce. Warsztatem trenera zajmować się nie będę, choć szczerze mówiąc, trudno dopatrzeć się sukcesów Michniewicza w dwóch ostatnich miejscach pracy (w Pogoni Szczecin nie przedłużono z nim kontraktu, w Termalice zwolniono). Więc gdyby szukać argumentów, że Michniewicz to aktualnie dobry trener, trzeba by się nieźle nagimnastykować. Chyba że przy nominacji grają rolę inne względy, ale tego nie wiemy.

Niezależnie od motywów Zbigniewa Bońka i PZPN warto się przyjrzeć sylwetce Czesława Michniewicza, bo to barwna postać. Jest znany z tego, że lubi do różnych ludzi podzwonić i pogadać przez telefon. W różnych sprawach i na różne tematy. Najsłynniejsze jest jego 711 połączeń - jak dokładnie ustaliła wrocławska prokuratura - z Ryszardem F.  (pseudonim "Fryzjer"). Tym samym, który odpowiadał przed sądem za założenie i kierowanie zorganizowaną grupą przestępczą, która przyjmowała i wręczała łapówki w zamian za ustawianie wyników meczów.

"Skoro Czesiek tak dużo dzwoni, zrobiłby karierę w call center" - żartowano. Ale sytuacja raczej do śmiesznych nie należała. Z przebiegu śledztwa w sprawie korupcji w polskim futbolu można wywnioskować, że prokuratura nie znalazła dowodów na to, by Michniewicz uczestniczył w ustawianiu meczów Lecha Poznań. Nigdy nie został skazany, o czym trzeba pamiętać. 
Mimo to warto znać historię polskiego futbolu. Tym bardziej jeśli jedna z tych historycznych postaci miałaby odgrywać istotną rolę współcześnie.

Gdy pod koniec 2007 i na początku 2008 roku w mediach pojawiły się informacje o zatrzymaniach w związku z korupcją w Lechu, którego Michniewicz wcześniej był trenerem, on sam - 4 lutego 2008 roku - zgłosił się dobrowolnie do prokuratury we Wrocławiu, by zeznawać. To, o czym Michniewicz wówczas mówił w zeznaniach we Wrocławiu, jest jawne i można to przeczytać na świetnym blogu "Piłkarska Mafia". Tam Dominik Panek od 12 lat pisze o korupcji w polskim futbolu. Zeznania Michniewicza przyprawiają o ciarki (można się z nimi zapoznać TU).

ZOBACZ WIDEO Głośne śpiewy i świetna atmosfera - oto kulisy reprezentacji Polski U-21

Już nawet nie chodzi o fakt, że w krótkim okresie kandydat na trenera młodzieżówki PZPN łączył się z "Fryzjerem" 711 razy (według prokuratury panowie potrafili się łączyć telefonicznie nawet w przerwie meczu Lecha, którego Michniewicz wtedy prowadził!), ale o okoliczności, jakie towarzyszą dwóm meczom: Lecha z Polkowicami i Lecha ze Świtem Nowy Dwór w 2004 roku.

Obie drużyny walczyły wówczas o utrzymanie i obie grały z Lechem. Fragment aktu oskarżenia ws. Ryszarda F. (za blogiem "Piłkarska Mafia"): "Ryszard F. cały czas czuwał nad przebiegiem transakcji (chodzi o mecz Lecha Poznań ze Świtem Nowy Dwór.) W rozmowach z Ryszardem F. Janusz Wójcik zapytał go, czy o tej sprzedaży meczu został poinformowany trener Lecha Czesław Michniewicz. Trener Świtu obawiał się, że niewtajemniczony w sprawę trener swoimi zmianami może pokrzyżować uzgodnienia. Ryszard F. chcąc uwiarygodnić swoje słowa, z których wynikało, że Czesław Michniewicz o wszystkim został poinformowany, rozmawiając cały czas z Januszem Wójcikiem, z drugiego aparatu telefonicznego zatelefonował do trenera Lecha Poznań. Jak wyjaśnił Janusz Wójcik, z rozmowy, której się przysłuchiwał, wynikało, że trener Czesław Michniewicz został poinformowany o sprzedaży meczu. W czasie tej rozmowy Ryszard F., jak wynika z relacji Janusza Wójcika, wydawał polecenia trenerowi Michniewiczowi co do składu meczu, a Czesław Michniewicz wykazywał swoją zupełną podległość i posłuszeństwo wobec Ryszarda F. Analiza połączeń telefonicznych wskazuje na dobre relacje Czesława Michniewicza i Ryszarda F. W badanym okresie mężczyźni łączyli się telefonicznie ze sobą nie mniej niż 711 razy. Czesław Michniewicz na ten mecz wystawił rezerwowy skład".

Z kolei przed meczem z Polkowicami działacze tamtejszego Górnika kontaktowali się z piłkarzami Lecha, żeby ci im mecz odpuścili. Równocześnie kontrofertę lechitom złożył Świt, żeby z Górnikiem grali na 100 procent. Oto, co zeznał Zbigniew W. oskarżony i skazany piłkarz Lecha: "Mecz zakończył się wygraną Lecha 2:0, ja zresztą strzeliłem jedną z bramek. Po meczu zawodnicy Polkowic byli wściekli na nas, wyzywali nas. (...) Chciałem podkreślić, że cała drużyna wiedziała o tych negocjacjach z Polkowicami i Świtem, wszyscy się godzili na takie rozwiązanie tej sprawy i wszyscy dostali pieniądze ze Świtu."

I fragment z aktu oskarżenia: "Po meczu trener Czesław Michniewicz podzielił kwotę 34.000 USD na trenerów, lekarzy i zawodników grających w podstawowym składzie i zawodników rezerwowych. Łącznie pieniądze otrzymały 22 osoby".

Jakby ktoś pomyślał, że świadek był niewiarygodny, to warto zapoznać się z tym, co opowiadał w prokuraturze sam Michniewicz w czasie swych dobrowolnych zeznań (cytat za blogiem "Piłkarska Mafia"):

"Byliśmy bardzo szczęśliwi ze zwycięstwa. Pozwoliłem zawodnikom wypić kilka piw, zatrzymując się w przydrożnym barze. Również jako trenerzy mieliśmy przygotowany alkohol i się napiliśmy. Podczas jazdy autobusem doszło do takiego zdarzenia, że być może nasz masażysta, albo ktoś inny, z uwagi na alkohol nie pamiętam, przyszedł i powiedział, że jest specjalna premia dla drużyny za zwycięstwo. Była to dla mnie duża niespodzianka, a zarazem nagroda dla chłopaków, że wygrali ten mecz z podtekstami. Nie wiedziałem, jaka to jest kwota, ale podzieliłem ją na wszystkich chłopaków, którzy byli w autokarze. Ja nie pamiętam już dzisiaj, jaka to była kwota, wtedy wiedziałem, jaka była, bo przeliczyłem te pieniądze i równo każdemu z będących w autokarze dałem określoną równą kwotę. Z tego co pamiętam, to były dolary amerykańskie. Nie jestem w stanie sobie przypomnieć, jaką kwotę sobie ja zostawiłem, ale taką samą jak każda inna osoba, bo wszyscy dostali po równo. Po meczu te pieniądze dał mi w autokarze, z tego co pamiętam, Robert D. - masażysta i powiedział, że są to pieniądze od drużyn innych zespołów, które będą mogły przez nasze zwycięstwo utrzymać się w lidze. On nie powiedział, o jakie inne drużyny chodzi, a ja nie dopytywałem. [...]. Nie zaliczyłem tych pieniędzy do swojego dochodu i nie opodatkowałem ich."

Tyle kandydat na trenera młodzieżówki. Podkreślmy: nie skazany i według prawa niewinny. Sam autor bloga "Piłkarska Mafia" Dominik Panek w wywiadzie dla Futbolfejs.pl mówił: 
Czy Michniewicz powiedział coś jeszcze poza protokołem? Nie wiem. Zarzutów nie ma. [...] Natomiast jeszcze mała dygresja dotycząca połączeń telefonicznych. [...]. Jeśli się popatrzy na te połączenia, na momenty logowań aparatów, ile osób jednocześnie ze sobą rozmawiało, to wniosek, jaki się nasuwa, jest porażający. To są wszystko twarde fakty. Widać, jak "Fryzjer" rozmawia z tym i jednocześnie dzwoni do tego czy tamtego. Nie da się już dyskutować z twardym faktem, że w tym samym miejscu logował się aparat działacza i sędziego piłkarskiego".

Co można jeszcze przeczytać w zeznaniach trenera Michniewicza? Choćby to, że - według niego - nie łączyła go wielka zażyłość z "Fryzjerem". Ot wpadł czasem do niego przy okazji np. pytając czy nie zna dobrego lekarza dla żony, albo kogoś kto mu sprowadzi auto z zagranicy (sic!). Fryzjerzy w Wielkopolsce mają jak widać niesamowite koneksje.

Zbigniew Boniek - jak napisałem - może wybrać na trenera reprezentacji do pracy z młodzieżą (!), kogo chce. Ma do dyspozycji różnych trenerów-wychowawców. Prezes PZPN nie jest małą dziewczynką, od lat funkcjonuje w polskim futbolu, wie, po co się dzwoniło do "Fryzjera".

W wywiadzie dla Futbolfejs.pl Maciej Szczęsny mówi: "Byłoby dobrze, zanim Czesiek zostanie trenerem młodzieżówki, żeby zwołał konferencję prasową i wyjaśnił kwestię rozmów z "Fryzjerem". A później byłoby dobrze, gdyby do tego odniósł się również PZPN".

Osobiście nie sądzę, żeby Michniewicz chciał to wyjaśniać. Zasłoni się tym, że nie został skazany. Dlatego możemy się zastanawiać nad taką - niedoszłą jeszcze - nominacją jedynie w kategoriach moralnych, etycznych.

Dariusz Tuzimek, Futbolfejs.pl

Zobacz inne teksty autora

Źródło artykułu: