14-krotny reprezentant Polski otworzył nowy rozdział w karierze. Po nieudanym sezonie w Leicester City przeniósł się z King Power Stadium do SC Freiburg - siódmej ekipy minionego sezonu Bundesligi. Klub ze Schwarzwald-Stadion ma opinię inkubatora talentów - tylko latem zarobił na sprzedaży Vincenzo Grifo i Maximiliana Philippa 26 mln euro. Bartosz Kapustka ma być kolejnym diamentem oszlifowanym przez Christiana Streicha.
Maciej Kmita, WP SportoweFakty: Co przesądziło o tym, że zdecydował się pan na przejście do Freiburga?
Bartosz Kapustka, pomocnik reprezentacji Polski: Wpływ na moją decyzję miało wiele czynników, a najważniejszym z nich jest to, że trener Streich potrafi pracować z młodzieżą i nie boi się stawiać na młodych zawodników. Zaważyło też to, że Freiburg był mocno zdeterminowany i zależało mu na sprowadzeniu mnie. Temat pojawił się już parę miesięcy temu, więc to nie była decyzja podjęta z dnia na dzień. Jestem przekonany o tym, że Freiburg to dla mnie odpowiednie miejsce.
[b]
Z klubu odeszli Vicenzo Grifo i Maximilian Philipp, a to oznacza, że ma pan otwartą drogę do wyjściowego składu.[/b]
To nie jest takie proste i czeka mnie walka o skład, ale wiem, że trener ma na mnie pomysł. Szczerze mówiąc, to tęsknię za poważną piłką i za regularną grą przed kibicami, bo przez ostatni rok najczęściej grałem w meczach Premier Leauge 2, na które przychodziło po 150 osób i to najczęściej rodziny zawodników. Jeśli chodzi o moją pozycję, to widzę, że trener sprawdza różne warianty i nie wiem jeszcze, na który postawi. Trener wie, że jestem uniwersalnym zawodnikiem i że grałem na różnych pozycjach w ofensywie. Bierze pod uwagę, że mogę zagrać i na skrzydle, i w środku.
Jakie wrażenie wywarł na panu trener Streich? Ma opinię specyficznego szkoleniowca.
Podczas pierwszej rozmowy zaskoczyło mnie to, że wiedział na mój temat... wszystko. Wiedział jak grałem w Cracovii, jak trenowałem w Leicester City, jak grałem w drugiej drużynie Leicester City. Byłem prześwietlony bardzo skrupulatnie i przez to poczułem, że nie byłem przypadkowym wyborem. Trener powiedział mi, że jestem tym samym piłkarzem, co rok temu, ale muszę znów uwierzyć w siebie i odzyskać radość z gry. Zapewnił mnie, że ludzie z Freiburga zrobią wszystko, bym poczuł się w klubie jak w domu. I faktycznie już od pierwszych dni poczułem się w drużynie bardzo dobrze.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: przegrała zakład. Pogba wepchnął ją do basenu (WIDEO)
Jako trener jest bardzo wymagający. Zwraca uwagę na każdy detal, na każde kopnięcie piłki. Kiedy pracujemy nad schematami, wymaga od każdego pełnej koncentracji i wykonywana zadania z wysoką jakością. Mi podoba się to, że trener na bieżąco tłumaczy warianty i to, jak mamy się zachowywać. Dla mnie to ważne, bo jestem nowym zawodnikiem w zespole i trener dużo rozmawia ze mną o tym, jak się mam zachowywać w jego taktyce. Kiedy coś robię niepoprawnie, to na bieżąco mnie poprawia. Komunikacja w zespole jest na wysokim poziomie. Ja też czuję się zauważony, jeśli trener zwraca uwagę na to, jak się zachowuję i kiedy chce mi przekazać jak najwięcej wiedzy.
Jest już pan gotowy do gry na sto procent? Udział w mistrzostwach Europy do lat 21 zakończył pan przedwcześnie z powodu urazu.
Teraz wszystko jest już w porządku. Na początku nie wyglądało to na nic poważnego, ale ból nie opuszczał mnie przez dłuższy czas. Po transferze na początku trenowałem indywidualnie, ale podczas obozu ćwiczę już z drużyną. Jeśli tylko będę zdrowy, to we Freiburgu mam idealne warunki do pracy i odbudowania się.
Tomasz Hajto powiedział mi, że teraz jest pan w o tyle lepszej sytuacji niż rok temu, że po transferze do Leicester City musiał się pan zaadaptować do wyższej intensywności treningów, a teraz ten problem nie powinien się pojawić, bo jest pan przyzwyczajony do tego poziomu zajęć.
Mam taki organizm, że zawsze mogłem dużo biegać i w Anglii nie miałem większych problemów, jeśli chodzi o samą intensywność treningów. W Niemczech trenerzy zwracają chyba jeszcze większą uwagę na przygotowanie fizyczne, ale w pierwszych dniach obozu wytrzymywałem obciążenia. A w okresie przygotowawczym są wyższe niż w trakcie sezonu. Czuję się dobrze przygotowany, na nic nie narzekam.
Kiedy wyjeżdżał pan do Anglii, spodziewano się, że zyska parę kilogramów mięśni. Waga faktycznie poszła w górę?
Przez pierwsze miesiące w Leicester City prawie mieszkałem na siłowni i nabrałem wtedy cztery, pięć kilogramów samych mięśni. Czułem się jednak wolniejszy, mniej dynamiczny - wydaje się, że zrobiłem te kilogramy za szybko. Mam też taki organizm, że trudno mi zrobić masę, ale szybko ją tracę, jeśli przez jakiś czas nie mogę trenować. Pamiętam, że kiedy byłem na zgrupowaniu kadry i pierwszego dnia złapał mnie wirus, to po paru dniach ważyłem dwa kilogramy mniej. W Anglii mocno pracowałem nad sylwetką, a jeden z punktów planu Freiburga na mnie to wzmocnienie mnie mięśniowo. Nie muszę dużo przytyć, ale mam się mocniej czuć na nogach.
W klubie jest Rafał Gikiewicz, co ułatwia panu wejście do drużyny.
Rafał mi pomaga i wiem, że mogę na niego liczyć. Ale spędzam czas nie tylko z nim. Jestem z drużyną tylko parę dni, ale mam kontakt ze wszystkimi - to pomaga mi w szybkiej aklimatyzacji. Na zgrupowaniu mieszkam w pokoju z Julianem Schusterem i kiedy jest taka potrzeba, to podrzuca mi słówko po niemiecku.
W łaski kibiców już pan się wkupił. Fani Freiburga z dużym entuzjazmem przyjęli krótki filmik, w którym po niemiecku zachęca ich pan do przeczytania wywiadu.
Pani z marketingu poprosiła mnie, żebym nagrał filmik dla kibiców i powiedział coś po niemiecku. To za dużo powiedziane, że mówiłem po niemiecku, ale spróbowałem. Miałem niemiecki przez dwa lata w szkole, ale wiadomo, jak wygląda nauka języków w szkole... Uczę się języka i będę chciał używać tego niemieckiego, a nie posługiwać się angielskim, choć ten język każdy w klubie też zna. Cieszę się, że kibice przyjęli to ciepło. Wierzę w to, że odpłacę im się za to na boisku.
Konsultował pan transfer z Adamem Nawałką?
Rozmawialiśmy, zanim wyleciałem do Niemiec. Powiedziałem selekcjonerowi, że prawdopodobnie skorzystam z oferty Freiburga. To naturalne, że reprezentanci są w stałym kontakcie z trenerem Nawałką i to było normalne, że wykonałem do niego telefon. Bardzo chcę wrócić do reprezentacji i zrobię wszystko, by tak się stało. Pierwszym krokiem do tego jest przebicie się do składu Freiburga.
Przeniósł się pan do Freiburg, ale zainteresowanie panem przejawiały też mistrz i wicemistrz Holandii, czyli : Ajaks Amsterdam i Feyenoordu Rotterdam. Mniej wymagająca od Bundesligi Eredivisie nie byłaby lepszym wyborem? A to kluby, które też zagrają w europejskich pucharach.
Moglibyśmy o tym rozmawiać, kiedy faktycznie byłyby konkretne oferty z tych klubów. Docierały do mnie sygnały o zapytaniach, wstępnych rozmowach, ale nie były to konkretne propozycje. To nie doszło do takiego momentu, w którym stanąłem przed wyborem: Ajax, Feyenoord albo Freiburg. Jeśli czekałbym na te oferty, to różnie mogłoby się to potoczyć. A Freiburg był mną zainteresowany od dłuższego czasu, trener Streich mocno o mnie zabiegał i ja sam chciałem tu trafić. Byłoby nie fair, gdybym nagle potraktował Freiburg jako jedną z opcji, z której mogę, ale nie muszę skorzystać. Nie chciałem też zwlekać - chciałem jak najszybciej dołączyć do nowego zespołu. Zależało mi na tym, żeby uniknąć powtórki z Leicester City, kiedy dołączyłem do drużyny dosłownie tuż przed startem sezonu. Ofertę Freiburga przyjąłem bez wahania.
Czego panu życzyć na sezon 2017/2018?
Zdrowia. W Anglii doskwierały mi urazy, ale teraz czuję się dobrze i jestem gotowy na ciężką pracę. Chcę wrócić do regularnej gry, chcę strzelać gole i chcę asystować. Chcę być ważną postacią Freiburga, a nie tylko kolekcjonować minuty.