Mistrzowi Anglii się nie odmawia, więc rok temu Bartosz Kapustka przyjął ofertę Leicester City. Wychowanek Tarnovii trafił na King Power Stadium jako odkrycie Euro 2016, które urzekło samego menedżera Lisów, Claudio Ranieriego. Młody pomocnik podjął wyzwanie, bo nigdy wcześniej nie zdarzyło się, by najlepszy zespół Premier League zgłosił się po zawodnika ekstraklasy.
Zaryzykował, bo gdyby nie skorzystał z tej szansy, mógłby sobie pluć w brodę do końca kariery. Teraz kierował się innymi kategoriami i podjął dojrzałą decyzję, dzięki której jego kariera ma wrócić na właściwe tory.
Cenna lekcja
W Anglii nic nie poszło po jego myśli. Debiutu w Premier League się nie doczekał, a jedyne występy (trzy o łącznym wymiarze 151 minut) w pierwszym zespole Lisów zaliczył w Pucharze Anglii. Przez sytuację, w jakiej się znalazł, stracił miejsce w reprezentacji Polski i Adam Nawałka pominął go przy powołaniach na dwa ostatnie zgrupowania drużyny narodowej.
Dziesięć miesięcy w Leicester City było najtrudniejszym okresem w karierze 21-latka. - Przyjechałem po dużej imprezie i po dobrym sezonie, a nagle przestałem grać - nawet nie wychodziłem na boisko. Nie mogłem się z tym pogodzić i trudno było mi to zrozumieć. Potrzebowałem czasu, nabrałem dystansu. Sportowa złość kipiała ze mnie każdego dnia i podczas każdego treningu, bo przed każdym meczem liczyłem, że w końcu doczekam się szansy. Może takie doświadczenie było mi potrzebne? Niedawno nie wyobrażałem sobie nawet, że dotrę do takiego miejsca. Wszystko działo się szybko i może potrzebowałem czegoś takiego, żeby zwolnić? Przez rok odebrałem cenną lekcją - mówił nam na początku czerwca.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ronaldinho w Czeczenii. Zaprosił go prezydent (VIDEO)
Kapustka ma za sobą zmarnowany sezon, a do tego z powodu urazu przedwcześnie zakończył udział w mistrzostwach Europy do lat 21, podczas których mógł przypomnieć o sobie szerszej publiczności. Mimo to kluby z czołowych lig Europy o nim pamiętały. 21-latek był w kręgu zainteresowań Feyenoordu Rotterdam i Ajaksu Amsterdam, czyli mistrza i wicemistrza Eredivisie. Holendrzy byli jednak mniej konkretni w działaniu od Freiburga. Trener siódmej ekipy minionego sezonu Bundesligi, Christian Streichowi mocno zabiegał o sprowadzenie Kapustki.
Herzlich willkommen beim #SCF, Bartosz!
— SC Freiburg (@scfreiburg) 14 lipca 2017
https://t.co/1urJqPH5a8 pic.twitter.com/5siidajKFb
Reprezentantowi Polski też zależało na tym, by jego przyszłość wyjaśniła jak najszybciej. Chciał uniknąć sytuacji sprzed roku, gdy dołączył do Lisów cztery dni przed pierwszym meczem sezonu. Nie stało się tak z jego winy, tylko za sprawą ciągnących się w nieskończoność negocjacji między Leicester City a Cracovią, ale przez to nie miał czasu na adaptację w nowym zespole i przekonanie do siebie trenera Ranieriego. Teraz 21-latek przepracuje z Freiburgiem niemal cały okres przygotowawczy, weźmie udział w zgrupowaniu w Austrii i będzie miał okazję do występu w sparingach. Już na starcie jest w dużo lepszej sytuacji niż rok temu po przenosinach do Leicester City.
Inkubator talentów
O ile za przejście do Leicester City Kapustka był powszechnie krytykowany, to teraz jest chwalony za podjęcie właściwej decyzji. Być może w Eredivisie grałoby mu się łatwiej, ale zainteresowanie ze strony Ajaksu i Feyenoordu nie było na tyle konkretne, by reprezentant Polski mógł w ogóle dokonywać wyboru. Poza tym wśród pięciu czołowych lig Europy, do których należą angielską, francuska, hiszpańska, niemiecka i włoska, trudno byłoby znaleźć lepszy dla niego klub. Freiburg to przystanek idealny na tym etapie kariery, w którym znalazł się Kapustka.
Na Schwarzwald-Stadion stawia się na młodych piłkarzy, promuje ich i wysyła dalej w świat. Freiburg nie tylko sam wychowuje piłkarzy w jednej z najlepszych akademii w kraju, ale też daje szansę zawodnikom przeoczonym bądź odrzuconym przez większe kluby. We Fryburgu znają swoje miejsce w łańcuchu pokarmowym i dobrze się czują w roli dostarczyciela zawodników do bogatszych klubów.
Kapustka trafił do inkubatora talentów i nie jest to opinia na wyrost, lecz ma oparcie w faktach. Trzech świeżo upieczonych mistrzów Europy do lat 21 przyjechało do Polski jako zawodnicy Freiburga. Mało tego, Marc-Oliver Kempf, Janik Haberer i Maximilian Philipp, o których mowa, byli w komplecie ważnymi ogniwami złotej drużyny Stefana Kuntza - z żadnego inne klubu selekcjoner młodzieżowej reprezentacji Niemiec nie czerpał tak chętnie jak z Freiburga.
- Uważam, że przejście do Leicester City było błędem, ale prawda jest tak, że Kapustka nie dostał w Anglii prawdziwej szansy, więc tak naprawdę nie wiemy, czy nie poradziłby sobie w Premier League. - mówi WP SportoweFakty Tomasz Hajto, który przez blisko dekadę występował w klubach Bundesligi.
- Freiburg prowadzi specyficzny trener, który lubi postawić na młodych zawodników i umie ich wypromować. Za duże pieniądze odeszli Grifo i Philipp, a teraz niskim kosztem sprowadzili Kapustkę. Skoro go ściągnęli, to widzą w nim potencjał - ocenia 62-krotny reprezentant Polski.
Odkąd trenerem Freiburga jest Christian Streich, czyli od 2011 roku, nowy klub Kapustki wypromował też m.in. Matthiasa Gintera (10 mln euro, Borussia Dortmund), Papissa Cisse (Newcastle United, 12 mln euro), Admira Mehmediego (8 mln euro, Bayer Leverkusen), Vladimira Daridę (3,8 mln euro, Hertha Berlin) czy Omera Topraka (3 mln euro, Bayer Leverkusen). A latem Fryburg opuścili Vincenzo Grifo i wspomniany Philipp, na sprzedaży których klub zarobił 26 mln euro: pierwszy za 6 mln euro przeniósł się do Borussii Moenchengladbach, a za drugiego Borussia Dortmund zapłaciła aż 20 mln euro.
Odzyskać radość z gry
Kapustka ma być kolejnym diamentem oszlifowanym przez Streicha. Opiekun Freiburga ma plan na Polaka. W pierwszych rozmowach ze szkoleniowcem i dyrektorem sportowym Jochenem Saierem 21-latek usłyszał, że we Fryburgu w pierwszej kolejności ma odzyskać radość z gry. Może być o to o tyle łatwiej, że po wyczerpującym psychicznie sezonie w deszczowym i ponurym Leicester przeniósł się do najsłoneczniejszego i najcieplejszego miasta Niemiec. Co ciekawe, Freiburg działa z pomysłem nie tylko na rynku transferowym. Klub korzysta z atrakcyjnego położenia i leżący u zachodnich podnóży Szwarcwaldu stadion jest w zasilany energią wyprodukowaną z paneli solarnych zamontowanych na obiekcie.
Kapustka nie będzie w drużynie Streicha jednym z wielu - został ściągnięty po to, by być następcą wspomnianego Grifo, po którym nawet symbolicznie przejął numer ("32") na koszulce. To też sytuacja inna od tej, w której znalazł się w Leicester City. Skauci Lisów oglądali go w meczach Cracovii, ale nie był na szczycie ich listy. Dopiero gdy podczas Euro 2016 zachwycił się nim Ranieri, angielski klub zgłosił się do Cracovii. Klub z King Power Stadium w mistrzowskim sezonie zarobił aż 79 mln funtów, więc spełnienie kaprysu menedżera i sprowadzenie Kapustki za 2,1 mln funtów i utrzymywanie go przez rok, nie korzystając z jego usług, nie było dla Leicester City dużym obciążeniem finansowym. Freiburg natomiast żyje skromnie, ma jeden z najmniejszych budżetów w Bundeslidze, więc jeśli sprowadza kogoś z zewnątrz, to po to, by na niego stawiać. Niemiecki klub może wykupić Kapustkę z Leicester City za 6 mln euro - jeśli zdecyduje się na ten krok, Polak stanie się najdroższym zawodnikiem w jego historii, co dużo mówi o finansowych możliwościach Freiburga.
W Niemczech Kapustka może liczyć na inne traktowanie niż w bezdusznym świecie Premier League, o czym świadczą słowa trenera Streicha: - Musimy sprawić, by poczuł się tu jak w domu i dowiedział się, że w piłce, też na najwyższym poziomie, są ludzie, którzy są cierpliwi i troszczą się o młodych zawodników.
Aklimatyzację w nowym otoczeniu Kapustce ułatwia Rafał Gikiewicz. 30-letni bramkarz dba też o to, by kibice Freiburga mieli jak najlepsze zdanie o jego młodszym rodaku. W rozmowie z klubowymi mediami chwalił go w ten sposób: - Piłka jest jego dobrym kumplem. Jest bardzo dobry w pojedynkach jeden na jeden i wyjątkowo szybki. Freiburg to dla niego właściwy klub. Nasz trener dobrze współpracuje z młodymi zawodnikami. Dobrze, że jest z nami.
Czy Kapustka poradzi sobie w Bundeslidze, która pod względem fizycznym jest nie mniej wymagająca od Premier League? - Jest w lepszej sytuacji niż rok temu, bo już spędził sezon w Leicester City. Dostosował się w tym czasie do intensywności treningu i na pewno czegoś się nauczył - mówi Hajto, dodając: - Życzę każdemu Polakowi, by sobie poradził w Bundeslidze, ale nikt w tej chwili nie jest w stanie tego przewidzieć. To na pewno lepszy wybór niż Leicester City i teraz wszystko zależy od samego Bartka.