Kolejny gol Roberta Lewandowskiego! Krystian Bielik zdał trudny test

Getty Images / Stuart Franklin / Robert Lewandowski to jeden z najlepszych obcokrajowców w historii Bundesligi
Getty Images / Stuart Franklin / Robert Lewandowski to jeden z najlepszych obcokrajowców w historii Bundesligi

W rozegranym w Szanghaju meczu towarzyskim Bayern Monachium zremisował 1:1 z Arsenalem. Bramkę dla mistrzów Niemiec zdobył Robert Lewandowski, a przez pierwsze 45 minut w zespole Kanonierów grał Krystian Bielik.

Arsene Wenger dostrzegł postęp, jaki Krystian Bielik poczynił w czasie wiosennego wypożyczenia do Birmingham City i w grach kontrolnych chętnie stawia na 19-latka. Występ przeciwko Bayernowi był drugim Bielika w wyjściowym składzie w czasie przygotowań do sezonu. W spotkaniu z mistrzem Niemiec Polak stworzył trzyosobowy blok obronny z Nacho Monrealem i Mohamedem Elnenym.

Menedżer Arsenalu rzucił Bielika na głęboką wodę, bo nigdy wcześniej nie grał on przeciwko ofensywie złożonej z tej klasy piłkarzy co James Rodriguez, Franck RiberyThomas Mueller i przede wszystkim Robert Lewandowski. Bielik zdał ten test, bo zagrał więcej niż poprawnie, a dwie jego interwencje w obronie spotkały się z aplauzem publiczności. Najpierw w 18. minucie świetnym wślizgiem wyłuskał piłkę spod nóg rozpędzonego Juana Bernata, a w 39. minucie w ostatniej chwili uprzedził przy piłce Ribery'ego - gdyby nie Polak, Francuz wpakowałby futbolówkę do pustej bramki.

Bielik dobrze też wprowadzał piłkę do drugiej linii, ale nie miał dużo okazji do zaprezentowania swoich wysokich umiejętności przy kreowaniu ataku, bo Arsenal był przez większość pierwszej połowy zdominowany przez Bayern. Już w 9. minucie prowadzenie mistrzom Niemiec dał Lewandowski, który pewnie wykorzystał rzut karny podyktowany za faul Ainsleya Maitlanda-Nilesa na Bernacie. Niezawodny Polak znów nie pomylił się z "wapna", ale tym razem wykonał rzut karny w sposób inny niż dotychczas - "Lewy" zrezygnował z uderzenia na dwa tempa, które w minionym sezonie było jego znakiem rozpoznawczym.

To drugi gol Lewandowskiego w czasie przygotowań do sezonu. W minioną sobotę efektownym wolejem pokonał bramkarza Werderu Brema (2:0). W spotkaniu z Arsenalem kapitan reprezentacji Polski rozegrał 64 minuty. Na ostatnie pół godziny zastąpił go 18-letni Manuel Wintzheimer.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: gwiazdy Arsenalu trenowały... kung-fu (WIDEO)

Prowadzenie Bayernu byłoby okazalsze, gdyby nie Petr Cech, który pod koniec pierwszej połowy popisał się trzema interwencjami klasy światowej, broniąc kolejno uderzenia Mueller, Bernata i Jamesa. Dobrze spisał się też vis-a-vis Czecha. Tom Starke nie miał tyle pracy, co golkiper Kanonierów, ale wygrał pojedynki sam na sam z Mesutem Oezilem i Alexandrem Lacazettem.

Druga połowa nie była porywającym widowiskiem. Liczne zmiany, na które zdecydowali się trenerzy obu drużyn, znacznie obniżyły jakość gry. Emocje wygenerowała dopiero końcówka. Wtedy też młodzi zawodnicy Bayernu ruszyli do ataku, ale nie potrafili pokonać Emiliano Martineza, a Arsenal zaatakował raz, ale skutecznie. Dosłownie w ostatniej akcji meczu precyzyjnym uderzeniem głową Christiana Fruechtla pokonał Alex Iwobi.

Gol Iwobiego sprawił, że po końcowym gwizdku zarządzono serię rzutów karnych, które lepiej wykonywali Kanonierzy.

Kolejne mecze kontrolne czekają Arsenal i Bayern w sobotę. Drużyna Bielika zagra z Chelsea, a zespół Lewandowskiego spotka się z Milanem.

Bayern Monachium - Arsenal FC 1:1 (1:0) (k. 2:3)
1:0 - Lewandowski (k.) 9'
1:1 - Iwobi 90+4'

Składy:

Bayern: Starke (46' Fruechtl) - Rafinha (74' Goetze), Hummels, Alaba, Bernat - Martinez (46' Coman), Tolisso (74' Dorsch) - Ribery (74' Friedl), Mueller (46' Sanches), Rodriguez (64' Pantović) - Lewandowski (64' Wintzheimer).

Arsenal: Cech (71' Martinez) - Bielik (46' Bramall), Elneny, Monreal - Maitland-Niles, Coquelin (46' Willock), Xhaka (62' Ramsey), Kolasinac (43' Nelson) - Oezil (46' Iwobi), Welbeck (73' Nkhetiah) - Lacazette (46' Walcott).

Widzów: 39 208.

Komentarze (1)
avatar
Claudia_
19.07.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chińczycy chyba wychodzą z założenia, że jak piłkarze podnoszą rękę do góry to jest spalony, bo w końcu zawodnicy z bliska lepiej widzą i można im zaufać. Okropne błędy po obu stronach.