Krzysztof Piątek - pierwsza ofiara systemu

Największy sportowy pechowiec soboty? Z pewnością Krzysztof Piątek. Przez system VAR nie uznano dwóch jego bramek w meczu Lechia - Cracovia (0:1). O ile z pierwszą sytuacją nie ma co dyskutować, przy drugiej napastnik ma sporo zastrzeżeń.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski
PAP / Jacek Bednarczyk

Cracovia wygrała w Gdańsku, zdobywając ważne punkty. - To na pewno dla nas cenne trzy punkty. Przyjechaliśmy do Gdańska wygrać i udało nam się to. Gdyby nie ten VAR, to byłoby wyżej, ale nie uznano dwóch bramek. Poza początkiem, mieliśmy przewagę i wygraliśmy zasłużenie - powiedział Krzysztof Piątek.

Napastnik dwa razy umieścił piłkę w bramce, dwukrotnie sędzia przeciw niemu użył wideoweryfikacji. - Jak bramka nie powinna być nie uznana, to nie ma co z tym dyskutować. Gdy jednak wyciągamy sytuację sprzed 20 sekund, to nie jest futbol i nie powinno tak być. Liczę na to, że to co VAR nam zabrał, odda w sezonie - ocenił piłkarz.

Pierwsze cofnięcie gola Krzysztofa Piątka było bardziej oczywiste. - To prawda. Przy drugiej sytuacji miałem przed sobą 2-3 przeciwników i nie wiedziałem, że bramka została cofnięta przez wcześniejsze zagranie. VAR może wyciągnąć wszystko - że kogoś zablokowałem, czy ktoś inny mnie. Gdy akcja idzie dalej, powinniśmy ją puszczać. To zabija futbol - zauważył Piątek po meczu z Lechią Gdańsk.

Piłkarz Cracovii przeszedł więc do historii jako pierwsza ofiara systemu VAR w Polsce. - Na pewno nie jest to fajne, ale najważniejsza jest drużyna i to, że zdobyliśmy trzy punkty. Gramy dalej - podsumował Krzysztof Piątek.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak śpiewają piłkarze Bayernu. Potrzebują lekcji (WIDEO)
Czy przy takich sytuacjach jak druga zweryfikowana bramka Piątka, powinno się anulować zdobyte gole?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×