Jagiellonia sprzed sezonu, a obecna to dwie całkiem inne drużyny. Skład personalny co prawda zmienił się tylko nieznacznie, ale poziom gry jest zupełnie inną bajką. Za Michała Probierza pod dowództwem Konstantina Vassiljeva żółto-czerwoni mieli na siebie pomysł. Grali agresywnie w odbiorze, narzucali swój styl i konstruowali pomysłowe akcje, na których powstrzymanie rywal nie miał recepty. Wszystko to zebrane do kupy przerodziło się wicemistrzostwo Polski. Obecny zespół biega bez wiary i pomysłu, a oceny nie zmienia nawet szczęśliwe zwycięstwo nad Górnikiem Zabrze. Jeśli obrońcy przez kilka minut wymieniają między sobą piłkę na własnej połowie, a następnie grają długie podanie do najwyższego na boisku Cilliana Sheridana to trudno znaleźć w tym konkretny pomysł.
Spotkanie z Górnikiem przez większość czasu było w wykonaniu gospodarzy "mamrotaniem". Senne tempo i markotnie poruszający się po boisku piłkarze. Jakby tego było mało sędzia Paweł Raczkowski prowadził mecz bardzo drobiazgowo. W pierwszej połowie zagwizdał 26 fauli, co daje przerwanie gry raz na mniej niż 2 minuty! Górnik grał odważnie, ale czujnie w tyłach. Utrudniał gospodarzom rozgrywanie piłki, atakując piątką zawodników już na połowie Jagiellonii. Zabrzanie krócej utrzymywali się przy piłce, ale ich ataki cechowała duża dynamika. Szybko przedostawali się pod bramkę rywala, ale brakowało wykończenia.
Druga połowa była zdecydowanie ciekawsza. Padły też długo wyczekiwane gole. Prowadzenie objął Górnik. Zgranie głową Rafała Kurzawy otworzyło drogę do bramki Igorowi Angulo. Hiszpan wykorzystał stuprocentową okazję z zimną krwią i dał sygnał, że ten sezon może należeć do niego.
Jagiellonia wyrównała po rzucie karnym. Strzał Ivana Runje zatrzymał Dani Suarez, a że uczynił to ręką decyzja arbitra mogła być tylko jedna. Po chwili namysłu sędzia wyciagnął jeszcze żółtą kartkę. Hiszpan miał już jedno upomnienie i przedwcześnie opuścił boisko.
Grająca z przewagą zawodnika Jaga zwietrzyła szansę i zaatakowała z animuszem. Guilherme Sitya z kilku metrów strzelił głową prosto w bramkarza, Martin Pospisil fatalnie przestrzelił z 10 metrów, ale gospodarze ten mecz wygrali. W doliczonym czasie gry David Ledecky popchnął we własnym polu karnym jednego z białostoczan, a rzut karny na zwycięską bramkę zamienił Łukasz Sekulski.
Jagiellonia Białystok - Górnik Zabrze 2:1 (0:0)
0:1 - Igor Angulo 56'
1:1 - Arvydas Novikovas (k.) 70'
2:1 - Łukasz Sekulski (k.) 90+3'
Składy:
Jagiellonia Białystok: Marian Kelemen - Łukasz Burliga (78' Karol świderski), Ivan Runje, Gutieri Tomelin, Guilherme Sitya, Taras Romanczuk, Rafał Grzyb, Dmytro Chomczenowskyj (58' Martin Pospisil), Fiodor Cernych, Arvydas Novikovas, Cillian Sheridan (83' Łukasz Sekulski).
Górnik Zabrze: Tomasz Loska - Adam Wolniewicz, Mateusz Wieteska, Dani Suarez, Michał Koj, Damian Kądzior (71' Meik Karwot), Maciej Ambrosiewicz, Szymon Żurkowski, Rafał Kurzawa, Łukasz Wolsztyński (58' David Ledecky), Igor Angulo (89' Bartłomiej Olszewski).
Żółte kartki: Runje (Jagiellonia) oraz Ambrosiewicz, Suarez, Wolniewicz, Ledecky (Górnik).
Czerwone kartki: Suarez 70', Ledecky 90+1' (Górnik) - obaj za drugą żółtą.
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 11 236.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: gwiazdy Arsenalu trenowały... kung-fu (WIDEO)
Nie widziałem, nie wiem...
nie lubisz Hanysow masz racje ja nie lubie warszawiakow