Piłkarze Lecha Poznań nie owijają w bawełnę. "Nie było nawet strzałów, z każdą minutą rosła frustracja"
Porażka w Płocku (0:1), a zwłaszcza jej styl, wywołał w Lechu duże poruszenie. Piłkarze ze stolicy Wielkopolski nie kryją, że do ich gry można mieć sporo pretensji, bo pozytywów nie było żadnych.
Trener Nenad Bjelica cały czas powtarza, że na obecnym etapie jego podopiecznym brakuje zgrania. Występ w Płocku był jednak krokiem w tył, bo drużyna spisała się gorzej niż w poprzednich pojedynkach. - Wcześniej kreowaliśmy okazje. Być może brakowało skuteczności, ale szanse były. Na poprawie tego elementu trzeba się teraz najbardziej skupić - dodał doświadczony pomocnik.
Robert Gumny też nie przebierał w słowach. - Wszyscy są niezadowoleni z wyniku. Jesteśmy Lechem i gdziekolwiek przyjeżdżamy, powinniśmy dominować i wygrywać spotkania. W Płocku zagraliśmy słabo. Może zabrakło nam ruchu z przodu, w ogóle nie stwarzaliśmy sytuacji. Później, po stracie zawodnika było jeszcze ciężej. Problem mieliśmy jednak przez cały mecz. W przerwie mówiliśmy sobie, że wyjdziemy na boisko bardziej zmotywowani, ale te plany szybko legły w gruzach - stwierdził 19-latek.
W niedzielę premierowy występ w Kolejorzu zaliczył Rafał Janicki i również on pozytywnych wspomnień mieć nie będzie. - O tym spotkaniu należałoby zapomnieć, bo nie wyszło nam całkowicie. Na każdych zajęciach trener kładzie duży nacisk na zgranie, ale na tym etapie raz to wychodzi, a raz nie. W Płocku się nie udało - ocenił.Czy poznaniacy zdążą się pozbierać do czwartkowej potyczki z FC Utrecht w III rundzie eliminacyjnej Ligi Europy? - Myślę, że tak. Z meczu z Sandecją też nie byliśmy zadowoleni, a jednak na rewanż z FK Haugesund wyszliśmy z lepszym nastawieniem i zdominowaliśmy przeciwnika. Mam nadzieję, że teraz będzie podobnie - zaznaczył Janicki.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak śpiewają piłkarze Bayernu. Potrzebują lekcji