Po pierwszej połowie kibice Zagłębie nie mieli zbyt wielu powodów do optymizmu. Ich ulubieńcy zaczęli mecz niemrawo, niemal nie stwarzali groźnych sytuacji, w dodatku minutę przed przerwą z boiska wyleciał Jakub Tosik. Przy takim obrocie spraw, sukcesem byłoby nawet utrzymanie bezbramkowego remisu.
Trener Piotr Stokowiec trafił jednak ze zmianami i na murawie zupełnie nie było widać, że lubinianie grają w "dziesiątkę". Szkoleniowiec postawił na grę piątką obrońców, z nieco wysuniętymi Danielem Dziwnielem i Aleksandarem Todorovskim. Mógł podobać się Filip Jagiełło, ambitnie w ataku walczył osamotniony Arkadiusz Woźniak. Najważniejszą decyzją Stokowca okazało się jednak wprowadzenie Jakuba Świerczoka. Napastnik, dosłownie, wykorzystał swoje pięć minut i w doliczonym czasie gry strzelił zwycięską bramkę.
- Myślę, że to nagroda dla nas za konsekwencję, wytrwałość i dobór taktyki do tego, co się wydarzyło w tym meczu. Dobrze zareagowaliśmy, wprowadzając w przerwie dwóch zawodników i zmieniając ustawienie. Śląsk miał w sobie dużo jakości, my przeciwstawiliśmy się dobrą organizacją i konsekwencją. Takimi meczami pisze się historię. Myślę, że kibice z wielką przyjemnością opuszczali dzisiaj stadion - oceniał po meczu trener Miedziowych.
Minorowe nastroje za to w Śląsku. Wrocławianie wyglądali lepiej, stwarzali groźniejsze sytuacje i tak naprawdę do przerwy powinni prowadzić 1:0. Trener Jan Urban po meczu nie ukrywał rozczarowania.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kiedyś pięć goli, teraz pięć bil. Lewandowski zszokował Chińczyków! (WIDEO)
- Wydaje mi się, że nawet gdybyśmy grali jedenastu na jedenastu, to nie powinniśmy tego spotkania przegrać. Zrobiliśmy wystarczająco dużo, żeby zakończyć mecz pozytywnym wynikiem. Niestety to jest piłka nożna, takie rzeczy się zdarzają. Graliśmy lepiej niż w meczu z Arką. Powinniśmy jednak zdecydowanie więcej z siebie dać. Szczególnie w drugiej połowie. Musimy przełknąć gorycz porażki. Są takie mecze, że jesteś lepszym zespołem, a przegrywasz - podsumował Urban.
Szkoleniowiec nie był zadowolony przede wszystkim z postawy skrzydłowych - Jakuba Koseckiego i Roberta Picha, motorów napędowych zespołu. Zwłaszcza ten pierwszy często schodził do środka, wprawdzie miał na koncie kilka niezłych prostopadłych podań, ale Urban wymagał realizacji określonych zadań.
- Brakowało nam cierpliwości w drugiej połowie. Zbyt często zawodnicy odpowiedzialni za coś innego, brali się za rozgrywanie. Mam tu na myśli naszych skrzydłowych. Przez to nasza gra traciła na jakości - podkreślił opiekun Śląska.
Po meczu derbowym Zagłębie jest w czubie tabeli Lotto Ekstraklasy, wrocławianie zamykają natomiast stawkę.