Obiecujący debiut Marcina Robaka w Śląsku Wrocław

Po kilku dniach treningów Marcin Robak wyszedł w pierwszej jedenastce Śląska Wrocław. Napastnik gola nie strzelił, ale był jednym z najlepszym zawodników przegranego 0:1 spotkania Lotto Ekstraklasy z Zagłębiem Lubin.

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
PAP / PAP/Jan Karwowski

Król strzelców Ekstraklasy po raz pierwszy w tym sezonie rozpoczął mecz w podstawowym składzie. W Lechu Poznań popadł z konflikt z trenerem Nenadem Bjelicą i mógł liczyć jedynie na epizody w końcówkach. Z czasem zupełnie popadł w niełaskę i przestał pojawić się na murawie.

W Śląsku snajper ma grać zdecydowanie więcej, nie tylko ze względu na mniejszą liczbę konkurentów do miejsca w napadzie. Na blisko 35-letniego piłkarza wydano 300 tysięcy złotych i we Wrocławiu liczą, że Robak wkrótce zacznie się spłacać. Już w debiucie z Zagłębiem dał próbkę możliwości.

Pomimo że oka nie spuszczał z niego Lubomir Guldan, nowy nabytek Śląska wprowadził sporo jakości do drużyny. Wprawdzie nie wygrał nawet połowy pojedynków z defensorami Zagłębia, ale kilka razy uciekł rywalom bądź groźnie zgrał piłkę głową. Robak pokazał, że niedawny konflikt z trenerem Lecha nie odbił się na jego formie. Solidnie przepracował okres przygotowawczy w Poznaniu, nic dziwnego zatem, że trener Jan Urban postawił na niego od pierwszej minuty.

Robak największe wrażenie zrobił w końcówce pierwszej części. Przepchnął obrońcę Miedziowych, sam ruszył do przodu i wypracował okazję Sito Rierze. Hiszpan jednak fatalnie spudłował. Nie można się oprzeć wrażeniu, że napastnik sam mógł finalizować akcję. - Trudno powiedzieć, czy faktycznie mogłem strzelać. Muszę na spokojnie obejrzeć tę sytuację - ocenił Robak.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: kiedyś pięć goli, teraz pięć bil. Lewandowski zszokował Chińczyków! (WIDEO)

Po przerwie osamotnionemu snajperowi nieco brakowało sił, ale i tak jego występ należy oceniać pozytywnie. Ściągał na siebie obrońców i robił kolegom miejsce, w razie potrzeby wracał na 30 metr od bramki Martina Polacka i z niezłym skutkiem brał się za rozegranie piłki.

- Marcin zapewnia wysoką jakość. Potrzebowaliśmy napastnika, który przepchnie obrońcę, stworzy sytuację - chwalił kolegę Jakub Kosecki.

Niewykluczone, że wkrótce Robak dostanie do pomocy partnera. Tym razem trener Urban dopiero w 80 minucie wpuścił na plac Arkadiusza Piecha, napastnika o zupełnie innej charakterystyce. Obaj mogę wkrótce znakomicie się uzupełniać. Może już w piątkowym spotkaniu z Lechią Gdańsk?

Czy Marcin Robak to najlepszy transfer Śląska Wrocław?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×