Czytaj w "PN". Rafał Grzyb: Drugie miejsce można poprawić

PAP / Artur Reszko
PAP / Artur Reszko

Od lat jest kluczową postacią w zespole Jagiellonii Białystok i pełni funkcję kapitana. Rafał Grzyb opowiada o szalonej końcówce poprzedniego sezonu, trenerskich planach na przyszłość oraz odpadnięciu z europejskich pucharów.

[b]

Paweł Gołaszewski, "Piłka Nożna": Jak pana humor?
[/b]

Rafał Grzyb: Na pewno mógłby być lepszy. Nie byliśmy faworytem dwumeczu, ale rozbudziliśmy nadzieje po pierwszym spotkaniu. W Azerbejdżanie mieliśmy kilka klarownych sytuacji, szkoda, że nie udało się ich wykorzystać.

Pan jako kapitan musi teraz podnieść kolegów na duchu, jesteście pierwszą polską drużyną w tym sezonie, która odpadła z europejskich pucharów.

Każdy przeżywa to na swój sposób, ale trzeba o tym jak najszybciej zapomnieć.

Może niektórzy zawodnicy byli po prostu zestresowani?

Nawet jeśli stres się pojawił, to był pozytywny. Mogliśmy więcej zyskać, niż stracić. Rywal nie był przypadkowy, grał w fazie grupowej Ligi Europy w poprzednich latach, miał doświadczenie...

Europejskie puchary będą dla was pocałunkiem śmierci?

Gdybyśmy mieli więcej czasu na odpoczynek, pokazalibyśmy się ze zdecydowanie lepszej strony. Organizmy w tydzień nie są w stanie się porządnie zregenerować, a właśnie tyle mieliśmy urlopu. Okres przygotowawczy do rundy jesiennej był bardzo krótki i na pewno miał duży wpływ na naszą formę, przede wszystkim pod względem motorycznym. Mam nadzieję, że nie odbije się to na naszej postawie w lidze.

ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: tak rodziny Szczęsnego i Boruca śpiewają wielki hit (WIDEO)

(...)

Kiedy trafił pan do Jagiellonii w 2010 roku, myślał pan, że po siedmiu latach nadal będzie w tym samym klubie?

Nie traktowałem przeprowadzki do Białegostoku jako chwilowego przystanku. Rzadko zdarza się, żeby zawodnicy spędzali tak wiele lat w jednym miejscu, ale mnie jest dobrze w klubie. Cieszę się, że sztab szkoleniowy, trenerzy i kibice cały czas mi ufają i to był główny powód, aby podpisywać kolejne umowy z Jagiellonią. Drugim argumentem jest rodzina - nie musimy zmieniać miejsca zamieszkania co roku czy co dwa, jesteśmy ustabilizowani. Rodzina jest jedną z najważniejszych części mojego życia. Gra w piłkę kiedyś się skończy, a wcześniej jest wiele wyjazdów, zgrupowań i czasu dla najbliższych wcale nie ma tak dużo, więc staram się im dać to, co mam. Nie możemy czerpać z tego w pełni, dlatego o rodzinie nie wolno zapominać. Staram się być dobrym ojcem i mężem.

Żona ma wpływ na decyzje transferowe?

Rozmawiamy na takie tematy, nie ukrywam tego. Nie podejmuję sam decyzji, biorę pod uwagę siebie i najbliższych. Stabilizacja jest potrzebna każdemu.

Przesiąkł już pan na dobre Podlasiem?

Słowa "dla" często nie używam, chociaż czasami się zdarzy błąd językowy. Tak naprawdę w otoczeniu, w którym funkcjonuję, zawodnicy nie są z Podlasia, ale z całej Polski, nie mam aż tak dużo styczności z podlaską gwarą.

(...)

[b]Cała rozmowa do przeczytania w najnowszym numerze tygodnika "Piłka Nożna".

[/b]

Komentarze (0)