Zespół Jacka Magiery poległ różnicą dwóch goli i w rewanżu, który odbędzie się w Warszawie czeka go bardzo trudne zadanie. Mimo to były reprezentant Polski uważa, że szansa jest duża. - Wierzę w awans, bo Legia grała w Astanie jak równy z równym i to na fatalnym z jej punktu widzenia boisku. Sztuczna nawierzchnia dawała gospodarzom przewagę, podobnie jak duża, czterogodzinna różnica czasu. Jestem przekonany, że w rewanżu, na naturalnej trawie legioniści są w stanie przejść dalej - podkreślił w rozmowie z WP SportoweFakty.
Mankamentów w grze mistrza Polski jednak nie brakuje. - Nie mogę darować zawodnikom Legii frajersko straconej trzeciej bramki. Jeśli odpadną, to właśnie przez tego gola. Mając dobry wynik 1:2, dali się podpuścić i nadziali się na kontrę. To jakieś kuriozum. Ten rezultat był zły dla ekipy z Astany. To ona powinna atakować, a Legia czekać na kontry. Tak doświadczony zespół nie powinien sobie na to pozwolić - dodał Jan Tomaszewski.
Głównym problemem podopiecznych Jacka Magiery był brak koncentracji, bo bramkę na 0:2 też stracili tuż przed zejściem do szatni. - Zgadza się, ale ona padła po ataku pozycyjnym. Ten brak koncentracji jest związany przede wszystkim z aklimatyzacją, o którą było bardzo trudno. Wcześniej Legia grała dobrze w defensywie, lecz na sztucznym boisku wykonywanie wślizgów było właściwie wykluczone. Wynik 1:3 jest niekorzystny, mimo to uważam, że absolutnie da się te straty odrobić. Spotkanie było znacznie bardziej wyrównane niż wskazuje rezultat, bo już przy stanie 0:0 legioniści mieli dwie znakomite okazje. Zabrakło tylko szybkiej nogi - takiej, jaką pokazał przy pierwszym trafieniu Junior Kabananga - zakończył.
Rewanżowe starcie Legii z FK Astana odbędzie się w najbliższą środę w Warszawie.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Gareth Bale czule przywitał się ze słynną aktorką (WIDEO)
Za to sobie wybaczę pracę dla złodziei
Raz dla pisiorów, a raz dla platformy."