Marcus Vinicius da Silva strzelił dwa gole w meczu Arki Gdynia z FC Midtjylland. To jeden z bohaterów drużyny z północnej części Trójmiasta. - Chcę podziękować całemu zespołowi, bo u nas nie ma bohaterów. Ja strzeliłem dwa gole, a na 3:2 bramkę zdobył Rafał Siemaszko. Bohaterem tego spotkania jest Arka Gdynia. Robiliśmy wszystko na boisku, a kibice na trybunach. Jesteśmy jednością - powiedział Brazylijczyk z polskim paszportem.
Mecz mógł się ułożyć jednak zupełnie inaczej. Po pierwszym golu da Silvy, dwie szybkie bramki zdobyli Duńczycy. - Może się wydawać, że straciliśmy te gole zbyt łatwo. Nie graliśmy jednak meczu w lidze, tylko z bardzo dobrą drużyną, która jest doświadczona w europejskich pucharach. FC Midtjylland ma bardzo dobrych zawodników i mimo straconych dwóch goli, musimy się cieszyć ze zwycięstwa 3:2. Nie jest ważne kto jest lepszy, kto gorszy, tylko czy gra się serduchem i wygrywa mecz - podkreślił piłkarz.
Same gole Brazylijczyka, w szczególności ten pierwszy można oglądać godzinami. - Ja już kilka ładnych bramek w Arce strzeliłem, łącznie mam ich już 49. To był niezwykle ważny gol, zdobyty po nieudanej rundzie. Miewałem może ładniejsze gole, ale teraz jestem bardzo szczęśliwy. Jest z nas zadowolona cała Gdynia, daliśmy też radość prawie całej Polsce, bo nie każda teoretycznie słabsza drużyna strzeli mocniejszej trzy bramki. Pokazaliśmy duże serducho i to się liczy w piłce nożnej. Nikt na nas nie stawiał, a byliśmy ambitni i zdeterminowani. To klucz do sukcesu.
Arka aby awansować dalej, nie może przegrać w Danii. - Od piątku musimy myśleć o ligowym meczu z Wisłą Płock. Później pojedziemy do Danii i nigdy nie wiadomo co nas tam czeka. Nie będzie nam jednak brakowało zaangażowania - zdeklarował Marcus da Silva.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: Gareth Bale czule przywitał się ze słynną aktorką