Przygotowanie fizyczne ma być atutem Korony. "Wytrzymaliśmy tempo"

PAP / Piotr Polak / Trener Gino Lettieri
PAP / Piotr Polak / Trener Gino Lettieri

Niektórzy piłkarze Korony nie ukrywali, że okres przygotowawczy pod okiem Gino Lettieriego dał im mocno w kość. Spotkanie z Cracovią pokazało jednak, że warto wylać na treningu trochę więcej potu.

Intensywnie i długo. Tak wyglądały treningi Korony w ramach letnich przygotowań. Nie wszyscy zawodnicy byli zachwyceni, ale znaleźli się też tacy, którzy wiedzieli, o co w tym chodzi. - Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że takie bardzo mocne przygotowania jakie były mi odpowiadają, bo ja się lepiej czuję, kiedy dostanę w du***. To procentuje za jakiś czas - powiedział Mateusz Możdżeń.

Pojedynek z Cracovią (4:2) pokazał, że wybieganie może być atutem złocisto-krwistych. Mimo bardzo wysokiej temperatury i niezłego tempa, Korona do końca prezentowała się korzystnie pod kątem motorycznym, czego nie można było powiedzieć o jej rywalu. Docenił to również Gino Lettieri.

- Przy tej temperaturze wytrzymaliśmy tempo i szczególnie w drugiej połowie było widać, że byliśmy mocni fizycznie - przyznał. Włoch wierzy, że podobnie jego podopieczni zaprezentują się w poniedziałek. Wówczas ich przeciwnikiem będzie Arka Gdynia. - Wiem, że trafimy na mocny zespół, dobrze zorganizowany, że do tej pory jeszcze nie przegrali. Dla nas nie będzie to łatwy mecz - ocenił Włoch.

Szkoleniowiec uważa, że męska walka, której z pewnością nie zabraknie na zakończenie 4. kolejki, będzie tylko jednym z elementów całego widowiska. Kluczową rolę może odegrać również odpowiednie gospodarowanie siłami. - Arka fizycznie jest przygotowana bardzo dobrze, ale i piłkarsko wygląda ciekawie - komplementuje Lettieri.

ZOBACZ WIDEO Jakub Czerwiński: Astana to dobra drużyna. Nie czujemy wstydu (WIDEO)

Małą przewagą złocisto-krwistych może być czwartkowy, wyczerpujący występ arkowców w ramach III rundy el. Ligi Europy. Ciężko jednak przewidzieć czy faktycznie wpłynie to na kształt wyjściowej jedenastki i dyspozycję zawodników. - Legia też grała przed meczem z nami w pucharach, a później w jej składzie pokazało się ośmiu nowych zawodników - przypomina.

Co ciekawe, roszady mogą mieć miejsce również w "11" ekipy ze Ściegiennego. Gino Lettieri przyznał bowiem, że obca mu jest maksyma "zwycięskiego składu się nie zmienia". - To powiedzenie jest też znane w Niemczech, ale całkowicie do mnie nie pasuje.

Komentarze (0)