W spotkaniu Feyenoord Rotterdam z Vitesse Arnhem mieliśmy przykład użycia systemu, który doprowadził do sporego zamieszania. Arbiter musiał unieważnić prawidłowo zdobytą bramkę przez zespół z Rotterdamu.
Jest to typowa książkowa sytuacja, do której kibice długo się nie przyzwyczają ze względu na rzadko spotykaną emocjonalną huśtawkę.
Zdarzenia po kolei wyglądały tak:
54:04 - sędzia nie pokazał "jedenastki" dla Vitesse,choć Tim Matavz faulował w polu karnym Karima El Ahmadi.
54:24 - bramkę z kontrataku strzela pomocnik zespołu z Rotterdamu, Nicolai Joergensen.
56:30 - po analizie video sędzia Danny Makkelie cofa akcję do momentu rzutu karnego, co powoduje unieważnienie bramki Joergensena. Inna sprawa, że gol Joergensena mógł być zdobyty ze spalonego i nie wykluczone, że to było powodem analizy.
ZOBACZ WIDEO #dziejesiewsporcie: palą koszulki Neymara. Kibice Barcy mają dość (WIDEO)
Jak wyjaśnia nam jeden z sędziów: "jest to najlepszy z możliwych przykładów, po co został wprowadzony var - czyli naprawy ewidentnych błędów. Równie dobrze ta akcja mogła trwać jeszcze trzy minuty i sędzia wróciłby do momentu faulu w polu karnym".
Inna ciekawostka to kartka dla Matavza. Według dawnych przepisów zawodnik za faul w sytuacji sam na sam dostałby czerwoną kartkę. Wg. nowych przepisów, jeśli zawodnik fauluje w walce o piłkę, dostaje żółta kartkę. Gdyby przerwał akcję popychając rywala lub ciągnąc go za koszulkę,dostałby kartkę czerwoną.
Napastnik Vitesse, Alexander Buttner strzelił z karnego bramkę na 1:1 i taki wynik utrzymał się do ostatniej minuty spotkania. W serii rzutów karnych wygrał zespół z Rotterdamu, a decydującego gola zdobył Joergensen.